"W tym wypadku brak wiadomości to dobra wiadomość" - powiedział szef amerykańskiej Straży Przybrzeżnej admirał Thad Allen, który nadzoruje rozpoczętą kilkanaście godzin temu operację.
Dyrektor zarządzający BP Doug Suttles poinformował, że akcja przebiega bez zakłóceń. Podkreślił jednak, że na radość jest jeszcze za wcześnie i wyniki trzeba poczekać 24 godziny.
Prowadzona przez BP operacja nosi nazwę "Top kill". Polega na wtłoczeniu do podwodnego szybu naftowego tak zwanej płuczki wiertniczej, czyli ciężkiego płynu na bazie gliny. Jest ona doprowadzana na głębokość 1,5 kilometra specjalną rurą podłączoną do silnika o mocy 30 tysięcy koni mechanicznych, który znajduje się na statku pływającym na powierzchni. Po wstępnym zatamowaniu wycieku do szybu ma zostać wprowadzony cement.
Metoda "Top kill" była już stosowana przy awariach szybów wiertniczych, ale nigdy na tak dużej głębokości. Przed rozpoczęciem operacji przedstawiciele BP szacowali jej skuteczność na 60-70%.
sż,Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)