Na powierzchni jest już dwudziesty pierwszy z 33 górników uwięzionych od sierpnia w chilijskiej kopalni miedzi i złota w San Jose. To 50-letni Yonni Barrios.
Dwudzietym uratowanym górnikiem był 48-letni Dario Segovia. Jego ojciec był także ofiarą wypadku w kopalni - przez tydzień czekał pod ziemią na ratunek.
Kolejnymi uratowanymi górnikami byli 44-letni Esteban Rojas i Pablo Rojas.
Wcześniej na powierzchnie wydobyto 56-letniego elektryka Omara Reygadasa. W kopalni zaczął pracować tuż przed katastrofą. To siedemnasty z uratownych górników.
Szesnastym uratownym był 27-letni kierowca ciężarówki Daniel Herrera. Pod ziemią pełnił funkcję ratownika medycznego.
Piętnastym górnikiem, który był hucznie witany na powierzchni, był 48-letni elektryk, Victor Segovia.
Trzynastym uwolnionym górnikiem jest 27-letni Carlos Barrios. Pochodzi z górniczej rodziny - w ten sposób zarabiali na życie jego dziadek, ojciec, a teraz - bracia, synowie i bratankowie.
Dwunastym uwolnionym górnikiem był 34 - letni Edison Pena. Aby utrzymać dobrą formę fizyczną, mężczyzna codziennie biegał podziemnymi kanałami - każdego dnia pokonywał w ten sposób blisko pięciokilometrowy dystans.
Jedenasty uwolniony górnik to: 56 - letni Jorge Galleguillos, który na nagraniach wideo mówił, że źle się czuje. Przyjmował leki na niskie ciśnienie.
Dziesiątym chilijskim górnikiem, który został wydobyty na ziemię jest Alex Vega.
Wcześniej jako dziewiąty został wydobyty Mario Gomez, najstarszy z górników, który najgorzej znosił uwięzienie pod ziemią. Wyjechał on na powierzchnię w specjalnej masce tlenowej. Mężczyznę witałą wzruszona rodzina, między innymi żona i córka.
Jako ósmy wydobyty na powierzchnię został 34 - letni Claudio Yanez. Mężczyznę witała wzruszona rodzina - między innymi żona i matka. Jako siódmy został wydobyty Jose Ojeda. Wcześniej po przerwie technicznej ratownicy wydobyli 30-letniego Osmana Arayę. Ratownicy sprawdzali pojemniki z tlenem, znajdujące się w kapsule, w której górnicy wyjeżdżają na powierzchnię.
Mobilizował górników
Przed samą przerwą wydobyto 19-letniego Jimmy'ego Sancheza, najmłodszego z pracowników kopalni uwięzionych od sierpnia pod ziemią. Wcześniej jako czwarty został wydobyty na ziemię Boliwijczyk Carlos Mamani. "Gracias, Chile! (Dziękuję, Chile!)" - krzyczał uratowany górnik. Mamaniego przywitała jego żona Veronica.
Jako trzeci został wydobyty 52-letni Juan Illanes. To były żołnierz i - jak pisze agencja Associated Press - w ciągu 69 dni pod ziemią mobilizował pozostałych górników i dodawał im otuchy by nie tracili nadziei. Mężczyzna przywitał się z czekającą na niego przy szybie żoną. Zebrani nagrodzili go brawami, słychać było wiwaty.
Rażące światło - mimo okularów
Wcześniej zostali wyciągnięci 39 - letni elektryk Mario Sepulveda i 31-letni Florencio Avalos. Mario Sepulveda po wydobyciu na powierzchnię nie krył swojej radości. Mimo przeciwsłonecznych okularów w które wyposażono wszystkich wydobywanych na powierzchnię, narzekał na mocne światło.
To Sepulveda nagrywał pod ziemią większość filmów z przesłaniem dla rodzin. Jego żona podkreślała w rozmowie z dziennikarzami, że Sepulveda ma talent przywódczy. Mężczyzna należał wcześniej w innej kopalni do górniczych związków zawodowych.
"To sukces całego kraju"
Na miejscu słychać wiwaty i oklaski, pełno jest kamer. Akcji ratunkowej przyglądają się prezydenci Chile - Sebastián Piñera i prezydent Boliwii Evo Morales. Prezydent Chile podkreślił, że akcja wydobywania na ziemię uwięzionych w kopalni górników to sukces całego kraju.
Na pozostałych górników czekają wciąż ich bliscy. Jedna z żon uwięzionych pod ziemią podkreślała, że wszyscy czekają w ogromnym napięciu.
Jeden górnik na godzinę
Wcześniej do górników 700 metrów pod ziemię zjechał w kapsule technik górniczy. Technik wyjaśniał górnikom szczegóły operacji.
Ratownicy zakładają, że będą wydobywać jednego górnika na godzinę. Najpierw na powierzchnię mają zostać wydobyci najsilniejsi. Na końcu specjalną kapsułą wyjedzie sztygar kopaczy, Luis Urzua. Kapsuła, w której górnicy będą wyjeżdżać na górę nazywa się Phoenix 1.
Świadkowie mówią, że rodziny górników, obecne na miejscu, są bardzo podekscytowane. Żony i partnerki uwięzionych mężczyzn przygotowują się na spotkanie z ukochanymi - szykują odświętne ubrania i obmyślają fryzury. Przed kopalnią zgromadziły się też setki dziennikarzy z całego świata.
"Nie będą tymi samymi ludźmi"
Wcześniej prezydent Chile Sebastian Pinera podziękował wszystkim, którzy od 17 września byli zaangażowani w akcję ratunkową. Zaznaczył, że w tej kryzysowej sytuacji Chile pokazało się od najlepszej strony.
"Mam nadzieję, że koniec akcji będzie dla nas prawdziwym błogosławieństwem. Jestem pewien, że górnicy nie będą tymi samymi ludźmi, co przed wypadkiem. Także Chilijczycy nie będą już tacy sami. Ta historia nauczyła nas, że jedność, wiara, nadzieja i odwaga pomogą nam osiągnąć każdy cel, jaki ustalimy dla naszego kraju".
"O tej sprawie należy mówić w kategorii cudu"
Ks. Adam Bartyzol - polski ksiądz z parafii San Jose, do której należy 13 z 33. uwięzionych górników wyjaśnił, że całe Chile z niecierpliwością czeka na szczęśliwe zakończenie akcji ratunkowej. Ksiądz Bartyzol dodał, że o tej sprawie należy mówić w kategorii cudu. Ksiądz Bartyzol wyjaśnił, że Chilijczycy bardzo emocjonalnie reagują na wiadomości o kolejnych górnikach, wydobytych na powierzchnię.
W rozmowie z TVP Info, polski duchowny zastrzegł jednak, że całe Chile z ulgą odetchnie dopiero, gdy na ziemię wyjedzie ostatni z uwięzionych w kopalni złota mężczyzn.
Korytarz kopalni runął 5 sierpnia. Kontakt z żywymi górnikami nawiązano dopiero po kilkunastu dniach. Jeszcze nigdy w historii górnictwa nie zdarzyło się, by ludzie przebywali tak długo pod ziemią.
kh