Od sposobu podawania pokarmu NFZ uzależnia pomoc finansową osobom najciężej chorym, które przebywają w zakładach opieki długoterminowej.
Na osobę karmioną łyżeczką, zakład dostanie jedną trzecią pieniędzy przeznaczonych na pacjenta karmionego przez sondę.
Dziennik Zachodni publikuje wywiad z Iwoną Barchulską, przewodniczącą Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych na Śląsku.
"Problem dotyczy osób z średnią wieku 75 lat, które bardzo często nie poruszają się, nie potrafią nawet trzymać łyżeczki. Zakłady, które się nimi opiekują, obawiają się, że z powodu niższych dochodów będą musiały zamknąć podwoje. Co wtedy stanie się z obłożnie chorymi, zostaną oddani rodzinom? - pyta Iwona Barchulska.
Miało być lepiej
Kilka lat temu NFZ postanowił traktować pacjentów przebywajacych w zakładach opieki długoterminowej na równi z przebywającymi w szpitalach.
Kiedy w 2000 roku powstały pierwsze zakłady, tłumaczono, że należy pilnie odciążyć szpitale, bo mówiło się, że starzy ludzie zajmują łóżka. Teraz nagle stają się oni ciężarem także dla państwa, więc wprowadzono poprawki do międzynarodowej skali Barthel według której - w przedziale punktowym od 0 do 100 - ocenia się stan pacjentów. Im mniej punktów, tym stan jest gorszy. Zero oznacza zaś pacjenta, który nie potrafi się w ogóle poruszać, jeść, ma złożony pampers.
Manipulacje NFZ-tu ?
Teraz NFZ zaczął manipulować skalą Barthel. Po pierwsze zmieniono jej nazwę, teraz jest to "skala oparta na skali Barthel"
Kolejna zmiana : do tej pory pacjentem zerowym był chory, który nie umiał samodzielnie jeść, przy czym nie miało znaczenia, w jaki sposób podaje mu się posiłek. Nagle NFZ przestał obchodzić fakt, czy jest to osoba wymagająca całodobowej, bezustannej opieki, zaś istotnym stało się to, czy taki pacjent przełyka pokarm. Nikogo nie obchodzi, że pacjent co prawda przełyka, ale samodzielnie nie poda sobie do ust zupy. To skandal - uważa Iwona Barchulska.
NFZ tłumaczy, że obecnie przeliczniki dotyczące pacjentów zerowych są adekwatne do ponoszonych przez zakłady kosztów. Gdzie tkwi haczyk? Jeśli pacjent przełyka papkę, to zamiast 196 zł, zakład dostaje na niego 70 zł. W ten sposób NFZ nie musi płacić tyle co dotychczas za opiekę nad 30 proc. rzeszą pacjentów. W samym w województwie śląskim wypadło więc z pełnego finansowania 750 z 2300 osób.
"Oszczędzanie na najsłabszych i najstarszych to dla mnie eutanazja społeczna. Inaczej tego nazwać nie można. Przecież to są kompletnie bezradne osoby, które pracowały w swoim kraju i jak każdy zasługują na pomoc. Pamiętajmy, że do takich placówek nie trafiają bogaci, tylko biedniejsi. Tych pierwszych stać na prywatny zakład" - mówi przewodnicząca Związku Pielęgniarek na Ślasku.
Pełny wywiad z Iwoną Barchulską w Dzienniku Zachodnim
mch, www.polskieradio.pl, na podstawie www.dziennikzachodni.pl