Były szef Klubu Riviera-Remont, z wykształcenia elektronik, z zamiłowania kowal artystyczny - Wojtek Walicki - zechciał podzielić się ze słuchaczami Trójki swoim doświadczeniem depresji i psychoterapii.
Kiedyś piął się po szczeblach kariery w międzynarodowej korporacji. Przygotował wielki przetarg, nad którym pracował z zespołem wiele miesięcy, lecz inwestor zdecydował się przenieść biznes do innego kraju. Po tym wydarzeniu jego życie zaczęło się zmieniać. – Okazało się, że dzieją się ze mną dziwne rzeczy, chudnę, nie mogę spać, nie cieszy mnie nic – powiedział w programie "Dobronocka".
Przeszedł bezobjawowe zapalenie płuc, chorobę wrzodową żołądka. Objawy somatyczne trwały już prawie dwa lata, a lekarze nie potrafili postawić diagnozy. Kiedyś znalazł artykuł o depresji, w którym było wymienionych 10 objawów. U siebie rozpoznał 9 z nich.
Z tą "własnoręczną" diagnozą udał się do lekarza ogólnego, następnie do psychiatry. Zaczął brać leki, które pomogły mu pozbyć się objawów depresji. Z właściwą chorobą musiał rozprawić się w trakcie długiej terapii indywidualnej.
W pracy nikt nie wiedział. Jak podkreślił Wojtek, w korporacjach nie choruje się na depresję. Dopiero gdy zaczął wykorzystywać zwolnienia, przestał być atrakcyjnym pracownikiem.
Wojtek podkreślił, że odkąd rozpoznał chorobę, w jego życiu zaczęły się dziać dobre rzeczy, spotykał dobrych ludzi. Udało mu się wrócić do dzieciństwa, przypomnieć sobie dawne pasje, hobby. W ten sposób Wojtek stał się kowalem artystycznym.
- Teraz udaje mi się przekuć cierpienie na działania twórcze - podsumował.
A jak reagowała jego rodzina? Jaką rolę pełnią uczucia w procesie zdrowienia? I czy depresja jest chorobą, którą można faktycznie wyleczyć? Wojtek Walicki z wielkim spokojem opowiada o najtrudniejszych, ale i najpiękniejszych momentach swojego życia. Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.
Audycji "Dobronocka" można słuchać w nocy z niedzieli na poniedziałek tuż po wiadomościach o północy. Zapraszamy.
(asz)