Rezerwat przyrody im. Prof. Władysława Szafera w Puszczy Białowieskiej niedługo może przestać istnieć. Na obszarze ponad 1,5 tysiąca ha większość świerków obumarła. Drzew zaatakowanych przez kornika drukarza nie można wyciąć i wywieźć z terenu chronionego; nie zgadza się na to Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Leśnicy, z którymi rozmawiała Agnieszka Jas, nie pamiętają tak dużego spustoszenia na terenie Puszczy, wywołanego działalnością kornika drukarza.
Wojciech Niedzielski – nadleśniczy Nadleśnictwa Białowieża: – W tej chwili jest to drzewostan w fazie rozpadu. Kornik drukarz prawie całkowicie opanował drzewostan i już nie ma ratunku. Te wszystkie drzewa są trupami.
Grzegorz Bielecki – nadleśniczy Nadleśnictwa Hajnówka: - Tych drzew jest kilka tysięcy. Masa wynosi kilka do kilkunastu tysięcy m3. Nawet z powietrza są widoczne żółte i brązowe plamy na zielonej powierzchni Puszczy.
Wojciech Niedzielski: - Nie pozyskujemy drzew opanowanych przez kornika, one stoją. Wyjątek stanowi tylko pas o szerokości 50 metrów, gdzie musimy usunąć drzewa, bo mogłyby spaść i spowodować wypadek na szosie. Pozostałe drzewa stoją, nie mamy prawa ingerencji.
Andrzej Antczak z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku: - Prowadzimy stały monitoring, czy na żywych drzewach nie pojawia się to co my nazywamy „trocinki”. One mają kolor brązowy, przypominają grubą mąkę. Jeżeli się pojawią trocinki, wówczas wiadomo, że samiec i samice są pod korą w miazdze. Po krótkim okresie z jajeczek wylęgają się larwy, które zaczynają żerować, następuje przerwanie miazgi i drzewo nie otrzymuje wystarczającej ilości substancji pokarmowej i zamiera.
Ważne jest, aby to drzewo ściąć w odpowiednim czasie, aby te korniki nie rozwinęły się i nie wyleciały z niego. Jeżeli kornik wyleci z takiego świerka to takie drzewo już może pozostać w lesie. Ważne jest, aby to drzewo, w którym kornik siedzi, wyciąć albo okorować i korę spalić. Na tym polega walka z kornikiem drukarzem.
Jest totalny kataklizm, bo zabroniono leśnikom ingerowania w rozwój kornika, bo jest to rezerwat.
Jakie są szanse, że w tym miejscu będzie kiedyś zdrowy las?
Grzegorz Bielecki: - Przyroda nie znosi pustki, więc z pewnością tutaj poszczególne stadia sukcesyjne lasu wejdą, tylko kiedy? Być może nastąpi to za 300, może za 600, a może za 800 lat. Pytanie, czy mamy prawo moralne rozpatrywać w tak odległym horyzoncie czasowym co będzie, biorąc pod uwagę rozwój dzisiejszej cywilizacji.
Godz.: 16:47 czas: 3’22’’
U T