Rzadki żółw z Kambodży będzie śledzony za pomocą satelity
Jeden z najbardziej zagrożonych wyginięciem żółwi z gatunku Batagur affinis został wypuszczony z przytwierdzonym do skorupy nadajnikiem satelitarnym do rzeki w Kambodży. Pozwoli to ocenić, jak zwierzęta te radzą sobie z zagrożeniami ze strony człowieka – podała agencja AP.
34-kilogramowa samica żółwia rzecznego wyposażona w nadajnik trafiła w minionym tygodniu do rzeki Sre Ambel w południowo-zachodniej Kambodży. Żółwi tego gatunku żyje na wolności jedynie 200.
Zwierzęciu zwróciła wolność organizacja ochrony przyrody z Nowego Jorku, Wildlife Conservation Society, która uratowała je w ubiegłym roku z rąk przemytników, skutecznie dziesiątkujących populację żółwi i innych zwierząt w Kambodży. Przemycane zwierzęta trafiają najczęściej na chiński rynek.
Gatunek Batagur affinis, uważany niegdyś za własność kambodżańskich władców, przetrwał na wolności jedynie w Malezji, Indonezji i Kambodży – napisała organizacja w oświadczeniu. W dorzeczu Sre Ambel żyje najwyżej 10 samic. Jednak zdaniem działaczy ochrony przyrody gatunek ten ma duże szanse na przetrwanie, gdyż lasy namorzynowe w tym regionie są największe i najbardziej dziewicze w całej Azji Południowo-Wschodniej. Obejmują 45 tys. hektarów.
Pierwsza jak do tej pory próba monitorowania tego gatunku pokaże, jak żółwie radzą sobie wśród rybaków, w rejonach wydobycia piasku oraz tam, gdzie lasy mangrowe zamieniane są w farmy krewetek.
Niewielka populacja gatunku żółwi Batagur affinis została znaleziona w Sre Ambel w 2000 roku, choć wcześniej uważano te gady za lokalnie wymarłe.
Za sprawą przemytników dzikie zwierzęta z Kambodży – od żółwi po tygrysy - trafiają na chiński rynek ze względu na przypisywane im właściwości lecznicze.
Żółwi projekt Wildlife Conservation Society przeprowadza m.in. we współpracy z kambodżańskim rządem.
Pozwoli to ocenić, jak zwierzęta te radzą sobie z zagrożeniami ze strony człowieka – podała agencja AP.
34-kilogramowa samica żółwia rzecznego wyposażona w nadajnik trafiła w minionym tygodniu do rzeki Sre Ambel w południowo-zachodniej Kambodży. Jedynie 200 osobników tego gatunku żyje na wolności. Zwierzęciu zwróciła wolność organizacja ochrony przyrody z Nowego Jorku, Wildlife Conservation Society, która uratowała je w ubiegłym roku z rąk przemytników, skutecznie dziesiątkujących populację żółwi i innych zwierząt w Kambodży. Przemycane zwierzęta trafiają najczęściej na chiński rynek.
Gatunek Batagur affinis, uważany niegdyś za własność kambodżańskich władców, przetrwał na wolności jedynie w Malezji, Indonezji i Kambodży – napisała organizacja w oświadczeniu. W dorzeczu Sre Ambel żyje najwyżej 10 samic. Jednak zdaniem działaczy ochrony przyrody gatunek ten ma duże szanse na przetrwanie, gdyż lasy namorzynowe w tym regionie są największe i najbardziej dziewicze w całej Azji Południowo-Wschodniej. Obejmują 45 tys. hektarów.
Pierwsza jak do tej pory próba monitorowania tego gatunku pokaże, jak żółwie radzą sobie wśród rybaków, w rejonach wydobycia piasku oraz tam, gdzie lasy mangrowe zamieniane są w farmy krewetek.
Niewielka populacja gatunku żółwi Batagur affinis została znaleziona w Sre Ambel w 2000 roku, choć wcześniej uważano te gady za lokalnie wymarłe.
Za sprawą przemytników dzikie zwierzęta z Kambodży – od żółwi po tygrysy - trafiają na chiński rynek ze względu na przypisywane im właściwości lecznicze.
Żółwi projekt Wildlife Conservation Society przeprowadza m.in. we współpracy z kambodżańskim rządem.
(ew/pap)