Duże ptaki uciekają od ludzkiego hałasu
Z głośnych okolic wynoszą się zwłaszcza ptaki większe, które wydają odgłosy o stosunkowo niskich częstotliwościach. Hałas sprawia, że nie słyszą wzajemnie swoich nawoływań, przez co nie mogą wabić samic ani zaznaczać granic terytorium - czytamy w PLoS ONE.
Ptaki uciekają od naszego hałasu
Wytwarzany przez ludzi hałas szkodzi ptakom, przy czym jedne gatunki okazują się bardziej wrażliwe, niż inne. Najtrudniej jest ptakom większym, które wydają z siebie odgłosy o niższych częstotliwościach.
- Większe ptaki odzywają się w zakresie częstotliwości, które łatwiej giną na tle typowego, antropogenicznego zanieczyszczenia hałasem, który charakteryzuje się podobnie niskimi częstotliwościami - tłumaczy główny autor badania, Clinton Francis z National Evolutionary Synthesis Center w Durham (USA).
Już od lat 80. naukowcy zauważają, że w pobliżu dróg i w innych głośnych okolicach mieszka coraz mniej ptaków. Jest tak dlatego, że hałasy, jakie towarzyszą osiedlom ludzkim (np. generowane przez uliczny ruch czy pracujące maszyny) mogą utrudniać ptakom słyszenie ćwierkań, gwizdów i treli innych osobników. Tymczasem możliwość świergotania - i słyszenia innych - sprawia, że ptaki mogą znaleźć partnerów i unikają zagrożeń.
Francis i jego zespół sprawdzał, czy wszystkie gatunki reagują na hałas jednakowo. Swoje badania prowadził na północy stanu Nowy Meksyk, gdzie wydobywa się gaz ziemny. Stoi tam tysiące szybów, przy niektórych pracują hałaśliwe kompresory, dudniąc bez żadnych przerw. Natężenie ich dźwięku wynosi około 80 decybeli. Podobnie hałasuje motocykl, uruchomiony 15 metrów od słuchacza.
Zlokalizowanie szybów z dala od miasta pozwoliła Francisowi zbadać wpływ hałasu na zwierzęta bez zakłóceń, obecnych w pobliżu miast, jak nocne światła, emisje związków chemicznych czy ruch i drogowe wypadki. Francis liczył ptaki i ich gniazda w okolicy szybów od roku 2005 do 2007. Obserwował ptaki w okolicach cichych i hałaśliwych, gdzie pracują kompresory. Nagrywał też świergot przedstawicieli różnych gatunków, w sumie trzydziestu (m.in. koliberka czarnobrodego, lelka zimowego, modrowrońca i modrowronki meksykańskiej).
Okazało się, że ptaki z gatunków śpiewających na niskich częstotliwościach rzadziej broniły swych terytoriów i rzadziej budowały gniazda w pobliżu hałaśliwych maszyn. - Niektóre gatunki wolały się tam tylko nie rozmnażać, inne w ogóle omijały takie miejsca szerokim łukiem - relacjonuje Francis. -
Niektóre gatunki zostały wypchnięte z głośnych okolic, gdyż w hałasie nie mogły się wzajemnie słyszeć.
Większość hałasu tworzonego przez ludzi ma częstotliwości niższe niż odgłosy przyrody. Hałas najgorzej zdają się znosić większe gatunki, jak piranga żółtorzytna, łuszcz czarnogłowy czy gołąb karoliński. Dźwięki wydawane przez większe ptaki są niższe, dlatego to właśnie im najbardziej grozi zagłuszenie. Natomiast śpiewający stosunkowo wyżej ptasi drobiazg, np. spizela białobrewa czy dziwonia ogrodowa, pozostały na swoich stanowiskach - prawdopodobnie dlatego, że ich "piosenki" lepiej słychać na tle przemysłowego dudnienia.
Wytwarzany przez ludzi hałas szkodzi ptakom, przy czym jedne gatunki okazują się bardziej wrażliwe, niż inne. - Większe ptaki odzywają się w zakresie częstotliwości, które łatwiej giną na tle typowego, antropogenicznego zanieczyszczenia hałasem, który charakteryzuje się podobnie niskimi częstotliwościami - tłumaczy główny autor badania, Clinton Francis z National Evolutionary Synthesis Center w Durham (USA).
Już od lat 80. naukowcy zauważają, że w pobliżu dróg i w innych głośnych okolicach mieszka coraz mniej ptaków. Jest tak dlatego, że hałasy, jakie towarzyszą osiedlom ludzkim (np. generowane przez uliczny ruch czy pracujące maszyny) mogą utrudniać ptakom słyszenie ćwierkań, gwizdów i treli innych osobników. Tymczasem możliwość świergotania - i słyszenia innych - sprawia, że ptaki mogą znaleźć partnerów i unikają zagrożeń.
Francis i jego zespół sprawdzał, czy wszystkie gatunki reagują na hałas jednakowo. Swoje badania prowadził na północy stanu Nowy Meksyk, gdzie wydobywa się gaz ziemny. Stoi tam tysiące szybów, przy niektórych pracują hałaśliwe kompresory, dudniąc bez żadnych przerw. Natężenie ich dźwięku wynosi około 80 decybeli. Podobnie hałasuje motocykl, uruchomiony 15 metrów od słuchacza.
Zlokalizowanie szybów z dala od miasta pozwoliła Francisowi zbadać wpływ hałasu na zwierzęta bez zakłóceń, obecnych w pobliżu miast, jak nocne światła, emisje związków chemicznych czy ruch i drogowe wypadki. Francis liczył ptaki i ich gniazda w okolicy szybów od roku 2005 do 2007. Obserwował ptaki w okolicach cichych i hałaśliwych, gdzie pracują kompresory. Nagrywał też świergot przedstawicieli różnych gatunków, w sumie trzydziestu (m.in. koliberka czarnobrodego, lelka zimowego, modrowrońca i modrowronki meksykańskiej).
Okazało się, że ptaki z gatunków śpiewających na niskich częstotliwościach rzadziej broniły swych terytoriów i rzadziej budowały gniazda w pobliżu hałaśliwych maszyn. - Niektóre gatunki wolały się tam tylko nie rozmnażać, inne w ogóle omijały takie miejsca szerokim łukiem - relacjonuje Francis. -Niektóre gatunki zostały wypchnięte z głośnych okolic, gdyż w hałasie nie mogły się wzajemnie słyszeć.
Większość hałasu tworzonego przez ludzi ma częstotliwości niższe niż odgłosy przyrody. Hałas najgorzej zdają się znosić większe gatunki, jak piranga żółtorzytna, łuszcz czarnogłowy czy gołąb karoliński. Dźwięki wydawane przez większe ptaki są niższe, dlatego to właśnie im najbardziej grozi zagłuszenie. Natomiast śpiewający stosunkowo wyżej ptasi drobiazg, np. spizela białobrewa czy dziwonia ogrodowa, pozostały na swoich stanowiskach - prawdopodobnie dlatego, że ich "piosenki" lepiej słychać na tle przemysłowego dudnienia.
(ew/pap)