Poprzednicy Curiosity, którym się nie udało
Zbdliża się marsjańskie lądowanie najnowszego łazika NASA, Curiosity (5/6 lipca). Trzymajmy kciuki, bo sukces nie jest wcale oczywisty. Poznaj misje, którym się nie udało.
Sondy wysyłamy na Marsa od 50 lat. Nadal sprawia nam to sporo kłopotów, a wiele misji kończy się fiaskiem. Lądowania na Marsie nie da się przećwiczyć na Ziemi. Tam wszystko jest inne: grawitacja, atmosfera, struktura gleby. Brak testów bywa kosztowny.
To in żynierowie z ZSRR jako pierwsi wysłali sondę w kierunku Marsa. Cztery pierwsze próby miały miejsce w latach 1960-62, ale żadna z sond nie była w stanie opuścić ziemskiej orbity. Piąte urządzenie poleciało, ale kontrola utraciła łączność radiową z sondą.
W 1964 roku doczekaliśmy się próby ze strony NASA. Na MArsa udała się sonda Mariner 3, ale poszło jej niewiele lepiej. Nie otworzyły się osłony ochronne, skazując misję na porażkę.
Po kilku kolejnych próbach Sowieci wysłali na Czerwoną Planetę lądownik Mars 3. 3 grudnia 1971 roku udało się mu wylądować na Marsie (!), ale zanim wystrzeliły korki od Igristoje, po 20 sekundach nadawania z Marsa wystąpił problem i łączność ustała. Do ZSRR spłynęła połowa jednego zdjęcia i kilka informacji o temperaturze i warunkach pogodowych.
Po kilku latach USA odpowiedziało udanym programem Viking, ale nie oznaczało to wcale, że potrafimy już lądować na Marsie. Na początku lat 1990. NASA wysłała na Marsa zaawansowane urządzenie: na Czerwoną Planetę poleciał Mars Observer. Lądował na Marsie w 1993 roku, ale NASA cieszyła się tylko przez 3 dni (przynajmniej zdążyli wypić szampana). Po 72 godzinach lądownik zamilkł na zawsze.
Kolejną porażką były Climate Orbiter i Polar Lander, wysłane na Marsa po wielkim sukcesie misji Pathfinder w 1997 roku. Mars Climate Orbiter (miał badać marsjański klimat) uległ zniszczeniu na orbicie Marsa, a Mars Polar Lander, który jako pierwszy wylądował w rejonach podbiegunowych Marsa, w ogóle nie nadał sygnały z powierzchni.
Ale ZSRR i USA nie byli jedynymi, którym się nie udawało. Japończycy także mają na koncie marsjańskie niepowodzenia. Wysłali na Marsa sondę Nozomi, która pięć lat próbowała opuścić orbitę okołoziemską i udać się w przestrzeń międzyplanetarną. W 2003 roku ostatecznie wypadła z kursu i skończyło jej się paliwo. Chiny mają za sobą fiasko misji Yinghuo-1, która nie opuściła orbity ziemskiej.
Do wyścigu naMarsa stanęła również Europa. W 2003 roku ESA wysłała na Czerwoną Planetę m.in. lądownik Beagle 2 (część wspaniałego programu Mars Express), zbudowaną przez Brytyjczyków. Niewielkie urządzenie miało szukać śladów życia. Na orbicie Marsa (przynajmniej udało się dolecieć!) lądownik oddzielił się od macierzystego statku i... zniknął. Do dzisiaj nie wiemy, co się stało.
Paradę marsjańskich niewypałów kończy polski akcent i misja Fobos-Grunt, która poniosła fiasko na przełomie 2011 i 2012 roku. Zadaniem misji było lądowanie na powierzchni Fobosa, większego z dwóch księżyców Marsa, w celu pobrania próbek gruntu i dostarczenia ich na Ziemię. Próbki miała pobrać polska glebogryzarka "Chomik". Sonda Fobos-Grunt również nie opuściła ziemskiej atmosfery. Na początku 2012 roku spłonęła nad naszymi głowami.
Co będzie z Curiosity? Trzymajmy kciuki.
Sondy wysyłamy na Marsa od 50 lat i nadal sprawia nam to sporo kłopotów, a wiele misji kończy się fiaskiem. Lądowania na Czerwonej Planecie nie da się przećwiczyć na Ziemi. Tam wszystko jest inne: grawitacja, atmosfera, struktura gleby. Brak testów bywa kosztowny.
To inżynierowie z ZSRR jako pierwsi wysłali sondę w kierunku Marsa. Cztery pionierskie próby miały miejsce w latach 1960-62, ale żadna z sond nie była w stanie opuścić ziemskiej orbity. Piąte urządzenie poleciało wprawdzie w kierunku Czerwonej Planety, ale kontrola utraciła z nią łączność radiową.
W 1964 roku doczekaliśmy się próby ze strony NASA. Na Marsa udała się sonda Mariner 3, ale poszło jej niewiele lepiej. Nie otworzyły się osłony ochronne, skazując misję na porażkę.
Po kilku kolejnych próbach Sowieci wysłali na Czerwoną Planetę lądownik Mars 3. 3 grudnia 1971 roku udało mu się wylądować na Marsie (!), ale zanim wystrzeliły korki od Igristoje, po 20 sekundach nadawania wystąpił problem i łączność ustała. Do ZSRR spłynęła połowa jednego zdjęcia i kilka informacji o temperaturze oraz warunkach pogodowych.
Zdjęcie przesłane przez lądownik Mars 3.
Po kilku latach USA odpowiedziało udanym programem Viking, ale nie oznaczało to wcale, że potrafimy już lądować na Marsie. Na początku lat dziewięćdziesiątych NASA wysłała tam bardziej zaawansowane urządzenie: na Czerwoną Planetę poleciał Mars Observer. Wylądował w 1993 roku, ale NASA cieszyła się tylko przez 3 dni (przynajmniej zdążyli wypić szampana...). Po 72 godzinach lądownik zamilkł na zawsze.
Kolejnymi porażkami były loty Climate Orbiter i Polar Lander, wysłanych na Marsa po wielkim sukcesie misji Pathfinder w 1997 roku. Mars Climate Orbiter (miał badać marsjański klimat) uległ zniszczeniu na orbicie planety, a Mars Polar Lander, który jako pierwszy wylądował w rejonach podbiegunowych, w ogóle nie nadał sygnału z powierzchni.
Trzeba dodać, że ZSRR i USA to nie jedyne kraje, którym się nie udawało. Japończycy także mają na koncie marsjańskie niepowodzenia. Na Czerwoną Planetę wysłali sondę Nozomi, która przez pięć lat próbowała opuścić orbitę okołoziemską i udać się w przestrzeń międzyplanetarną. W 2003 roku ostatecznie wypadła z kursu i skończyło jej się paliwo. Z kolei Chiny mają za sobą fiasko misji Yinghuo-1, która nigdy nie opuściła orbity ziemskiej.
Do wyścigu stanęła również Europa. W 2003 roku ESA wysłała na Czerwoną Planetę m.in. lądownik Beagle 2, zbudowany przez Brytyjczyków (część wspaniałego programu Mars Express; orbiter z tej misji działał przez kilka lat). Niewielkie urządzenie miało szukać śladów życia. Na orbicie Marsa (przynajmniej udało się tam dolecieć!) lądownik oddzielił się od macierzystego statku i... zniknął. Do dzisiaj nie wiemy, co się stało.
Paradę marsjańskich niewypałów kończy polski akcent, czyli misja Fobos-Grunt, która poniosła fiasko na przełomie 2011 i 2012 roku. Zadaniem misji było lądowanie na powierzchni Fobosa, większego z dwóch księżyców Marsa, w celu pobrania próbek gruntu i dostarczenia ich na Ziemię. Próbki miała pobrać polska glebogryzarka "Chomik". Sonda Fobos-Grunt również nie opuściła ziemskiej atmosfery. Na początku 2012 roku spłonęła nad naszymi głowami.
Co zatem będzie z Curiosity? Czy uda mu się wylądować? Trzymajmy kciuki.
(ew/Discovery.com)