Curiosity nareszcie się toczy!
Łazik Curiosity wykonał pierwszy przejazd po powierzchni Marsa.
Robot, który wylądował na Czerwonej Planecie 2 tygodnie temu, pokonał krótki dystnas, aby sprawdzić, czy wszystkie jego koła pracują prawidłowo. Pracują.
Łazik ma pokonać co najmniej 20 km, ale każda wielka podróż zaczyna się od małego kroku - w tym wypadku: przejazdu. Curiosoty okonał 4,5 m, a następnie zrobił zdjęcie swoim śladom. Manewr trwał około 5 minut.
Pierwsza poważna naukowa wycieczka, którą podejmie, obejmie dystans 400 m, a jego celem będzie miejsce, które naukowcy nazwali Glenelg. Zdjęcia satelitarne wskazują, że spotykają się tam ze sobą trzy różne formacje skalne. Naukowcy NASA bardzo chcę to zobaczyć na włąsne - to znaczy Curiosity - oczy.
Dzisiaj rano świat obiegła wiadomość o awarii na pokładzie Curiosity. Nie działą sensor do pomiaru wiatru. Ekipa nadzorująca misję podkreśla, że nie jest to duży problem i wpłynie jedynie na pogorszenie się niektórych pomiarów pogodowych, ale im nie przeszkodzi.
Nie wiadomo ciągle, co się stało. Inżynierowie podejrzewają, że podczas lądowania jakiś kamień z powierzchni mógł dostać się do przewodów i je uszkodzić.NASA okresla awarię jako odosobniony wypadek. Poza sensorem, wszystko działa wspaniale.
Javier Gomez-Elvira, który jest głównym naukowcem pracującym na uszkodzonej stacji meteorotlogicznej na pokładzie Curiosity (Rover Environmental Monitoring Station - REMS), wciąż ma nadzieję, że problem uda się pokonać. - Pracujemy nad odzyskaniem funkcjonalności w największym możliwym stopniu - mówi.
Robot, który wylądował na Czerwonej Planecie 2 tygodnie temu, pokonał krótki dystans, aby sprawdzić, czy wszystkie jego koła pracują prawidłowo i jak się okazało wszystko działa.
Łazik ma pokonać co najmniej 20 km, ale każda wielka podróż zaczyna się od małego kroku, w tym wypadku: przejazdu. Właśnie dlatego Curiosity pokonał 4,5 m, a następnie zrobił zdjęcie swoim śladom. Manewr trwał około 5 minut.
Pierwsza poważna naukowa wycieczka, na którą się uda, obejmie dystans 400 m, a jego celem będzie miejsce, które naukowcy nazwali Glenelg. Zdjęcia satelitarne wskazują, że spotykają się tam ze sobą trzy różne formacje skalne. Naukowcy NASA bardzo chcą to zobaczyć na własne - to znaczy Curiosity - oczy.
W środę rano świat obiegła wiadomość o awarii na pokładzie Curiosity. Nie działa sensor do pomiaru siły wiatru. Ekipa nadzorująca misję podkreśla, że nie jest to duży problem i wpłynie jedynie na pogorszenie się niektórych pomiarów pogodowych, ale na pewno im nie przeszkodzi.
Nie wiadomo jeszcze, co się stało. Inżynierowie podejrzewają, że podczas lądowania jakiś kamień z powierzchni mógł dostać się do przewodów i je uszkodzić. NASA określa awarię jako "odosobniony zawód". Poza sensorem, wszystko działa wspaniale.
Javier Gomez-Elvira, który jest głównym naukowcem pracującym na uszkodzonej stacji meteorologicznej na pokładzie Curiosity (Rover Environmental Monitoring Station - REMS), wciąż ma nadzieję, że problem uda się pokonać. - Pracujemy nad odzyskaniem funkcjonalności w największym możliwym stopniu - mówi.
(ew/BBC)