Niezależnie od tego, jak skończy się misja Teleskopu Kepler, zebrał on już dla nas wystarczającą ilość danych - mówią naukowcy.
Dwa z żyroskopów Keplera zepsuły się. Teleskop musiał przerwać badania i nie wiadomo, czy podejmie swoje badania. Pomysły na naprawę zostaną wypróbowane w tym miesiącu. Jeśli się nie sprawdzą, instrument będzie musiał posłużyć innym celom.
Ale nie martwmy się: Kepler już zebrał tyle danych, że jego misję można uznać za udaną i zakończoną.
Misja miała trwać początkowo 3,5 roku. Celem badań teleskopu wysłanego w kosmos w 2009 roku było ustalenie, jak częstym zjawiskiem są planety w Drodze Mlecznej. - Wierzymy, że już posiadamy wystarczającą ilość danych, aby odpowiedzieć na to pytanie - mówi Jon Jenkins z programu SETI. - Nasze ustalenia będą miały nieco większy margines błędu, ale wyniki będą wiarygodne - dodaje.
Aby poddawać ciągłej obserwacji 150 000 gwiazd, Kepler musi mieć trzy funkcjonujące żyroskopy. Poleciał w kosmos z czterema, bo jedno miało być zapasowe. Pierwsze koło zepsuło się w 2012 roku, drugie - w maju 2013. Od tej pory świat astronomiczny głowi się, jak ocalić bezcenny teleskop.
Od maja badania teleskopu zostały wstrzymane. W ciągu tygodnia lub dwóch inżynierowie NASA spróbują zdalnie naprawić Keplera, przesyłając na orbitę nowe wytyczne. Jeśli się nie uda, teleskop niemal na pewno otrzyma nowe zadanie badawcze, które nie będzie wymagało stabilnego wpatrywania się w jeden punkt.
Jak dotąd, Kepler wskazał 3 277 kandydatów na planety, a istnienie 134 z nich już zostało potwierdzone. Naukowcy szacują, że ostatecznie potwierdzi się istnienie ok. 90 proc. planet namierzonych przez Keplera.
- Ciągle mamy dwa lata danych, które musimy dokładnie przejrzeć - mówi Jenkins. - Myślę, że zajmie nam to kolejne dwa-trzy lata.
Następca Keplera poleci w kosmos w 2017 roku.
Dwa z żyroskopów Keplera zepsuły się. Teleskop musiał przerwać badania i nie wiadomo, czy podejmie swoje badania. Pomysły na naprawę zostaną wypróbowane w tym miesiącu. Jeśli się nie sprawdzą, instrument będzie musiał posłużyć innym celom.
Ale nie martwmy się: Kepler już zebrał tyle danych, że jego misję można uznać za udaną i zakończoną.
Misja miała trwać początkowo 3,5 roku. Celem badań teleskopu wysłanego w kosmos w 2009 roku było ustalenie, jak częstym zjawiskiem są planety w Drodze Mlecznej. - Wierzymy, że już posiadamy wystarczającą ilość danych, aby odpowiedzieć na to pytanie - mówi Jon Jenkins z programu SETI. - Nasze ustalenia będą miały nieco większy margines błędu, ale wyniki będą wiarygodne - dodaje.
Aby poddawać ciągłej obserwacji 150 000 gwiazd, Kepler musi mieć trzy funkcjonujące żyroskopy. Poleciał w kosmos z czterema, bo jedno miało być zapasowe. Pierwsze koło zepsuło się w 2012 roku, drugie - w maju 2013. Od tej pory świat astronomiczny głowi się, jak ocalić bezcenny teleskop.
Od maja badania teleskopu zostały wstrzymane. W ciągu tygodnia lub dwóch inżynierowie NASA spróbują zdalnie naprawić Keplera, przesyłając na orbitę nowe wytyczne dotyczące stabilizacji. Jeśli się nie uda, teleskop niemal na pewno otrzyma nowe zadanie badawcze, które nie będzie wymagało stabilnego wpatrywania się w jeden punkt.
Jak dotąd, Kepler wskazał 3 277 kandydatów na planety, a istnienie 134 z nich już zostało potwierdzone. Naukowcy szacują, że ostatecznie potwierdzi się istnienie ok. 90 proc. planet namierzonych przez Keplera.
- Ciągle mamy dwa lata danych, które musimy dokładnie przejrzeć - mówi Jenkins. - Myślę, że zajmie nam to kolejne dwa-trzy lata.
Następca Keplera poleci w kosmos w 2017 roku.
(ew/Space.com)