Lodowce kurczą się albo po prostu znikają. W ciągu ostatnich 26 lat straciły one dwa tysiące miliardów litrów wody, to tyle, ile zmieściłoby się w trzech jeziorach wielkości polskich Śniardw. To niepokojące, sugerują autorzy badań, bo lodowce latem dają wodę, także tę potrzebną do produkcji prądu w hydroelektrowniach.
Włoscy naukowcy mówią, że jest to konsekwencja globalnego ocieplenia, a nasz klimat - jak to określają - znalazł się w „stanie wyjątkowym”. Apelują jednocześnie, by światowi negocjatorzy podczas grudniowego szczytu ONZ w Paryżu osiągnęli porozumienie w sprawie ograniczeń emisji gazów cieplarnianych i walki ze zmianami klimatu.
Dramatyczne, jak się zauważa, dane przedstawione przez naukowców zawarto w raporcie sporządzonym na uniwersytecie w Mediolanie i przedstawionym we włoskim parlamencie. Ze dokumentu naukowców wynika, że straty wody z powodu topnienia lodowców niemal dosłownie znikających w oczach przekroczyły w ciągu niespełna 35 lat 2 biliony litrów.
Wystarczy, stwierdzono, spojrzeć na lodowiec Forni na terenie parku narodowego Stelvio, największy we włoskiej części Alp. Ten lodowy gigant , zauważają eksperci, stał się faktycznie karłem; pozostały z niego tylko trzy kikuty. Podobnie zmieniły się i inne: Lys i Lex Blanche w Dolinie Aosty, Ventina w Lombardia, Careser i Mandrone-Adamello w Trydencie.
Proces, którego nie można zatrzymać?
Od lat 60. minionego wieku zanotowano redukcję powierzchni lodowców we włoskich górach z 527 do 370 kilometrów kwadratowych, a więc o blisko jedną trzecią. Wszystkie się skurczyły, a 200 w ogóle zniknęło. To proces, którego nie można zatrzymać, gdyż kolejne lata przynoszą następne rekordy upałów, także wysoko w górach.
- Scenariusze wskazują, że zaledwie za kilka dekad krajobraz Alp coraz bardziej będzie przypominał Pireneje i Apeniny, całkowicie pozbawione lodowców. Wydaje się, że to nieuchronna przyszłość dla gór - stwierdził wykładowca glacjologii Claudio Smiraglia z mediolańskiego uniwersytetu.
Autorzy raportu wyrazili przekonanie, że przykład włoskich lodowców, które nazwano "zanikającymi świadkami globalnego ocieplenia" w dobitny sposób dowodzi, jak pilną potrzebą jest porozumienie na grudniowej konferencji klimatycznej w Paryżu w sprawie zatrzymania tych groźnych zmian.
IAR,PAP,kh