Podwodni rabusie
Niedawno archeologiczny świat zaniepokoiły wieści o wzmożonej aktywności rabusi starożytności w Grecji. Szczególnie zagrożone są obiekty znajdujące się ciągle pod wodą. Chodzi o tysiące wraków, które, jak się uważa, są pogrzebane na dnie Morza Śródziemnego. Wiele z tych wraków może pochodzić z klasycznego okresu w historii starożytnej Grecji, to jest z V wieku p.n.e., gdy Ateny rządziły morskim imperium na Morzu Egejskim, a także powstał Partenon i inne wspaniałe budowle na ateńskim Akropolu. Oczywiście, pod wodą na pewno znajdują się także statki z epoki hellenistycznej, jak i późniejsze wraki z okresu rzymskiego, bizantyjskiego i wczesno-nowożytnego. Wiele z tych statków utonęło z bezcennym ładunkiem, często do dzisiaj nienaruszonym.
- Jeżeli przyjąć, że co roku tonie co najmniej jeden statek, to do dzisiaj jest ich co najmniej 6 tysięcy na dnie - mówi Katerina Delaporta, która szefuje departamentowi morskiej starożytności w greckim ministerstwie kultury. - Może ich być nawet dwa razy tyle - dodaje. W ostatnich latach władze greckie wzmogły wysiłki, aby znaleźć i chronić historyczne wraki. W okresie od 2000 do 2005 roku zatrudnieni przez państwo archeolodzy znaleźli 35 starożytnych statków, gdy tymczasem w ciągu wcześniejszej dekady tylko pięć. Skatalogowano także 1000 innych wraków, wciąż pozostających pod wodą.
Postęp techniczny często powoduje jednak, że współcześni grabieżcy docierają do tych skarbów przed przepracowanymi archeologami. - Morze nie jest podobne do muzeum. Nie może być pilnowane 24 godziny na dobę i, niestety, technologia nie należy tylko do ludzi moralnych – mówi Delaporta . Nie tylko wraki są atrakcyjne dla plądrujących morza. Morze Egejskie jest przepełnione arcydziełami zgubionymi w czasie burz, które trafiały na dno dzięki zamiłowaniu rzymskich najeźdźców do greckich posągów z okresu zarówno klasycznego jak i hellenistycznego. Na przykład od 1997 roku aż cztery rzeźby, w tym wspaniała interpretacja postaci rzymskiego cesarza Augusta, zostały dostarczone władzom przez rybaków mających nadzieję na nagrodę.
Nielegalny proceder
Problem podwodnej grabieży jest częścią dużo szerszego zagadnienia nielegalnego handlu starożytnymi obiektami. Zyski netto ze światowego handlu starożytnościami dorównują obecnie tym z przemytu ludzi i narkotyków, jak podają pracownicy ministerstwa kultury w Grecji. Ośmielona eksplozją internetowych domów aukcyjnych, coraz większa ilość dealerów i rabusi jest powiązana z gangami przestępczymi, które piorą brudne pieniądze na międzynarodowym rynku sztuki.
"Problem podwodnej grabieży jest częścią dużo szerszego zagadnienia nielegalnego handlu starożytnymi obiektami"
Nikt nie wie tego lepiej niż Giorgos Gligoris. Jako szef oddziału policji, stworzonego do walki z obrotem starożytnościami, detektyw często przywdziewa garnitur kolekcjonera, by spenetrować przemytnicze kręgi. - Mówiąc wprost, zyski są fenomenalne i rabusie szaleją – mówi. - W USA i w Europie starożytne greckie artefakty są, co smutne, bardzo modne. Nowobogaccy lubią je, ponieważ nie tylko są ładne i dobrze wyglądają w ich salonach, ale także są świetną inwestycją. Teraz Europa nie posiada granic i jest znacznie mniej punktów kontrolnych, więc kradzież jest nawet prostsza dla handlarzy - wyjaśnia Gligoris.
Eksperci sądzą, że starożytności są często wywożone z Grecji w ciężarówkach z owocami i warzywami. Gdy docierają do miejsca przeznaczenia, mogą zmienić właściciela nawet do pięciu razy, zanim wylądują w sali wystawowej, w domu aukcyjnym lub muzeum. Obecna łatwość, z którą przemytnicy mogą się teraz poruszać po Grecji, spowodowała narodziny nowego typu zagrożenia w formie złodziei udających turystów. Zdarza się, że policja zatrzymuje jachty wypełnione wartościowymi greckim amforami i innymi starożytnymi naczyniami, które szmuglują je w świetle dnia.
Partenon na Akropolu. Źr. Wikipedia.
Tylko w 2004 roku departament Giorgosa Gligorisa skonfiskował 1401 starożytnych obiektów w 24 akcjach na terenie całego kraju. W handel starożytnościami zaangażowani są także zwykli ludzie, pragnący dorobić do pensji czy emerytury. Parę lat temu policjant został poinformowany o handlarzu działającym w prowincji Epir. Emerytowany urzędnik prowadził nielegalne wykopaliska opodal Janiny i odkopał dwa posągi z IV w. p.n.e. - Afrodytę i pięknego młodzieńca. Ukrył je w piwnicy swojego mieszkania w bloku i szukał nabywcy. Chciał otrzymać za nie 280 tysięcy funtów brytyjskich. Zespół Gligorisa udawał nabywców zainteresowanych kupnem i aresztował niefortunnego handlarza. Jednak wielu przestępców zorganizowanych w potężne gangi wciąż pozostaje nieuchwytnych.
Jak odzyskać, co już skradziono?
Praca policji jest trudniejsza niż w przypadku zwykłych kradzieży, ponieważ jest prawie niemożliwe, by udowodnić, że artefakt został skradziony bez dowodu jego istnienia w postaci fotografii czy dokumentów archiwalnych. Efektem takiej sytuacji była afera, która wybuchła w 2005 roku w Wielkiej Brytanii. Znany dealer sztuki, Robin Symes, został oskarżony o udział w międzynarodowej szajce kontrolującej przemyt obiektów z Włoch i Grecji i dostarczającej je do prywatnych kolekcjonerów i muzeów. U Symesa znaleziono około 17 tysięcy skradzionych artefaktów, pochodzących z nielegalnych wykopalisk. Jednym z muzeów zamieszanym w aferę było J. Paul Getty Museum z Los Angeles i jego była kurator, Marion True, która została oskarżona o nabywanie artefaktów pochodzących z przemytu. Grecki rząd zdołał odzyskać, po kilku latach procesu, zakupione przez True na czarnym rynku za ponad 5 milionów dolarów złoty pogrzebowy wieniec, kamień nagrobny, tors młodej kobiety i relief wotywny, które pochodziły zapewne z IV w. p.n.e.
Rośnie także nacisk Grecji na Wielką Brytanię w sprawie zwrotu tzw. marmurów Elgina. Thomas Bruce, 7. Earl Elgin, brytyjski ambasador w Imperium Otomańskim, uzyskał zezwolenie na usunięcie marmurowych dekoracji Partenonu i innych budowli na ateńskim Akropolu, które zostały w latach od 1801 do 1812 wywiezione do Wielkiej Brytanii. Są one obecnie wystawione w British Museum w Londynie. Niedawno władze greckie ogłosiły, że we wrześniu otworzą nowy budynek Muzeum Akropolu w Atenach. Nowoczesna siedziba muzeum ma zapewnić dobre warunki na wystawienie rzeźb i obiektów z V w. p.n.e. Zdaniem greckiego ministra kultury Michalisa Liapisa, to „będzie silny argument przeciw tym, którzy sprzeciwiają się powrotowi marmurów”. Mimo to British Museum nie ma zamiaru zwrócić rzeźb z Partenonu.
Zabytki w Grecji zagrożone
Stan starożytności w Grecji oraz ich traktowanie budzi jednak spore wątpliwości. W zeszłym miesiącu rząd grecki przeznaczył dodatkowych pracowników do pilnowania klejnotów kultury, starając się odpowiedzieć na wzrastającą krytykę, dotyczącą obchodzenia się z narodowymi skarbami. Protesty zgłaszali przewodnicy turystyczni, biura podróży i turyści, zirytowani warunkami na głównych stanowiskach archeologicznych. Władze pośpiesznie zatrudniły setki osób, by obsłużyć muzea i zabytki na otwartym powietrzu. Greckie gazety wciąż jednak donoszą na przykład, sanktuarium boga Apollona na Delos, jedno z najważniejszych miejsc starożytnej Grecji, stanowi „archeologiczne wysypisko śmieci”. Ostatnio okazało się także, że wiele głównych atrakcji archeologicznych Gresi, w tym Delfy, Mykeny i spektakularne osiedle Akrotiri na wyspie Santoryn, były tylko częściowo otwarte lub całkowicie zamknięte dla zwiedzających. Choć Grecja posiada jedne z największych skarbów zachodniej cywilizacji, jej sektor kulturalny zatrudnia mniej niż 100 tys. pracowników, to jest osiem razy mniej niż np. Wielka Brytania.
Tytus Mikołajczak
Autor wykorzystał informacje z Guardiana.