Robert Konieczny uznawany jest za jednego z najlepszych architektów młodego pokolenia - znalazł się m.in. na liście "101 najbardziej ekscytujących nowych architektów świata" czasopisma Wallpaper oraz liście "44 najlepszych młodych architektów świata" Scalae. Obecnie doceniany jest głównie za realizację domów indywidualnych. Jeden z nich, Dom Aatrialny, który powstał w 2006 roku otrzymał tytuł Domu Roku na świecie. W rozmowie z Polskim Radiem opowiada o polskim zakompleksieniu i zamknięciu na kreację, oraz trudach związanych z pracą w Polsce.
Z Robertem Koniecznym rozmawiała Magdalena Zaliwska.
Znany jest pan z awangardowych, nowoczesnych projektów architektonicznych. W jednym z wywiadów powiedział pan, że „rzeczy typowe są złe”. Co jest powodem takiego sądu?
Mówiąc to miałem na myśli typowe domy jednorodzinne. W domu spędzamy dużo czasu, dlatego mamy się tam czuć dobrze. Uważam, że lepsze jest projektowanie na miarę, ale to wiąże się z dużymi kosztami. Rozumiem ludzi, którzy kupują projekt za 2, 3 tys., bo nie stać ich na więcej. Ale są ludzie, którzy mają bardzo dużo pieniędzy i bardzo niski stan świadomości. Traktują dom jak budę, w której ma być ciepło, w której nie pada na głowę, która jest fajnie wykończona i na tym koniec. To jest totalne nieporozumienie. Dobrą ilustracją będzie to, co ostatnio spotkało moich znajomych. Gdy budowali swój dom dysponowali dużą kwotą pieniędzy. Wybudowali jednak bardzo zwykły budynek. Kiedy zasmakowali trochę współczesnej architektury, to doszli do wniosku, że teraz najchętniej zburzyliby ten dom i zaczęli od nowa.
Tak, jak sam pan przyznał na projekty powstające w pana pracowni stać nielicznych. Czy nie myślał pan o tym, by zaprojektować budynek mieszkalny na cieńsze portfele?
Taki projekt już powstał. Nazwaliśmy go typowym domem indywidualnym. Jest budowany pod Pszczyną. Być może zostanie jeszcze przeniesiony pod Berlin. Dom powstał na bazie koła, bo dzięki temu pasuje do każdej działki. W tym budynku można bardzo dobrze kształtować wnętrza, bo jest tylko zewnętrzna ściana konstrukcyjna i wewnętrzny trzon technologiczny. Dlatego ścianki działowe możemy sobie układać tak jak chcemy.
Projekt tańszy, a równie ciekawy.
Ładne nie znaczy drogie. Ten budynek nie jest duży. Jego technologia jest prosta jeśli chodzi o realizację i dlatego nie będzie drogi.
Projekt Świątyni Opatrzności Bożej
A czy nie ma pan wrażenia, że mentalnie nie jesteśmy jeszcze otwarci na nowatorskie projekty? Myślę tu np. o pana projekcje architektonicznym związanym z budową Świątyni Opatrzności Bożej. Pana nowatorska praca zajęła III miejsce. Realizowany jest bardzo tradycyjny projekt.
Rzeczywiście, to jest dość duży problem. Nie jesteśmy otwarci na kreację. Dla mnie nowatorstwo to kreacja. I to zamknięcie nie dotyczy tylko świata architektury. W dużej mierze dotyczy wszystkich dziedzin twórczych. Wydaje mi się, że wynika to trochę z takiego polskiego zakompleksienia. Jeżeli na zachodzie coś zostanie wykreowane, to po pewnym czasie, w naturalny sposób to akceptujemy, bo jesteśmy w zachód zapatrzeni. Gdyby w Polsce chcieć coś wypromować, to jest to bardzo trudne. Uważamy, że skoro na zachodzie tego nie było wcześniej, widocznie to nie jest godne uwagi. Ludzie nie myślą, tylko odbierają pewne rzeczy mechaniczne. Myślę, że dużym problemem jest też nasze szkolnictwo. Ludzi nie uczy się myślenia. Na studiach architektonicznych, nie tłumaczy się studentom jaki był proces myślowy tego, kto tworzył daną budowlę, tylko pokazuje się efekt końcowy. Czasem gdy prowadzę jakieś wykłady i tłumaczę ludziom od podstaw jak powstawały dane projekty, to wielu z nich jest zadziwionych, że przez 5 lat studiów, nigdy się z takim podejściem nie spotkali. Dla mnie jest to również nie mały szok i duże zdziwienie.
Jak pana zdaniem prezentuje się nowa architektura powstająca np. w Warszawie? Które realizacje architektoniczne uważa pan za dobre, które za złe?
Cenię sobie biurowiec „PLL Lot” Stefana Kuryłowicza. To jest skromny, prosty budynek. Przede wszystkim z pomysłem. Ciekawy jest dla mnie obiekt Fostera. Pracownia JEMS realizuje też taką prostą architekturę, którą sobie cenię. Podobnych budynków niestety jest mało, bo gdy się spojrzy na Warszawę całościowo, to panuje tu ogromny chaos. To nie jest problem tylko stolicy, ale niemal wszystkich polskich miast. Przed kilkoma dniami wróciłem z Barcelony i z przykrością stwierdzam, że są to dwa różne światy. Wiele lat będzie musiało upłynąć zanim to się zmieni. Cieszę się, że ludzie młodzi, którzy trochę już po świecie pojeździli, widzieli, uczyli się i mają już trochę inne horyzonty, wracają do Polski i próbują ten normalny sposób myślenia wcielać w życie. Oczywiście stykają się często ze ścianą, co rodzi frustracje. Moi koledzy z Holandii, Anglii, Japonii są w zupełnie innej sytuacji. Mają zupełnie inny komfort pracy. W tych krajach jest duże zrozumienie ze strony klienta. Architekt jest to jeden z zawodów zaufania społecznego. W Polsce na architekturze znają się wszyscy, tak jak na leczeniu. To jest straszne, bo efekt widać dookoła. To, że moja pracownia robi teraz rzeczy ekstremalne, to jakiś cud. Myślę, że w dużym stopniu przyczyniła się do tego nagroda, którą dostaliśmy za „Dom Aatrialny”. Projekt został uznany za Dom Roku na Świecie w 2006 roku.
Porozmawiajmy chwilę o wspomnianym Domu Aatrialnym. W tym projekcie odwrócił pan istotę domu atrialnego i przerzucił pan jego charakterystyczne cechy na zewnątrz. Atrium nie jest zamknięte jest otwarte.
Z powstaniem tego obiektu, związanych jest wiele problemów i to one wygenerowały pomysł. Działka, którą kupił inwestor, nie była idealna. Jej mankamentem był dojazd od strony południowo-zachodniej. Nie było innej możliwości dojazdu. Z tej strony powinien być zlokalizowany ogród. Wielu nie zwraca na to uwagi i mogliby parkować samochód gdzieś w okolicach ogródka, ale dla mnie był to jednak problem. Ponieważ zależało mi na tym, by te dwie strefy od siebie oddzielić, dlatego droga dojazdowa została zagłębiona w ziemi i weszła pod budynek. W stosunku do ogrodu znalazła się o dwa i pół metra niżej. Kolejnym problemem było to, że by wejść na poziom parteru czyli ogrodu, trzeba by używać schodów. Równolegle pojawiła się myśl - co by się stało gdyby ta droga samochodowa wprowadzała nas bezpośrednio na poziom parteru? Żeby to się stało realne trzeba było już tylko wykroić dziurę w tym budynku. W ten sposób powstało to nietypowe aatrium, które tak naprawdę jest przestrzenią wejściową tego budynku.
Czy ten budynek jest funkcjonalny?
Jest bardzo funkcjonalny, tak jak wszystkie nasze budynki. Projekt nie opuszcza pracowni, dopóki nie jest perfekcyjny funkcjonalnie. Moim zdaniem architektura jeśli nie jest funkcjonalna, to nawet gdyby była najpiękniejsza na świecie, jest niczym i takie projekty nie maja większego sensu.
Pochodzi pan ze Śląska. Jednak tam powstało niewiele pana prac. Nie chciałby pan projektować więcej?
Oczywiście, że chciałbym projektować więcej, bo jestem mocno związany z tym miejscem, ale tak to jest z architekturą, że ja raczej nie mam wpływu na to, gdzie projektuję, bo to mnie wybierają inwestorzy, dając mi jakiś temat. Wyjątkową sytuacją jest oczywiście konkurs, po wygraniu którego możemy zrealizować z góry zaplanowany projekt.
Przeczytaj o koncepcji domu aatrialnego.