Mężczyzna, stojąc na ślubnym kobiercu, ma zawsze głębokie przekonanie, że decyzja o zawarciu związku małżeńskiego nie była wynikiem jego wolnej woli. Kiedy nadchodzi ten moment, że musi powiedzieć tak, każdy zdaje sobie sprawę, że to inne przyczyny, niż jego świadoma decyzja, doprowadziły go aż do tego tragicznego momentu.
Biolog Anthony Cashmore z Uniwersytetu Pensylwanii uważa, że wolna wola jest iluzją. Tak naprawdę człowiek jest świadomą maszyną, kontrolowaną przez procesy chemiczne i zewnętrzne, środowiskowe czynniki. Wolna wola jest ewolucyjnym wynalazkiem, pomagającym nam funkcjonować w społeczności, ale z biologicznego i fizycznego punktu widzenia jej istnienie nie ma najmniejszego sensu.
Nie jest to nowy koncept. Już starożytni Grecy zastanawiali się, jak człowiek podejmuje decyzję, gdy nie skłania go do tego żadna przyczyna, tylko jego absolutna i wolna wola. Spór o to, czy wolna wola istnieje, trwa wśród biologów i filozofów do dziś.
Żywe organizmy to nic innego, jak reaktory biochemiczne, w których zachodzą procesy chemiczne i fizyczne, zgodne z prawami rządzącymi w świecie.
Prawa, o których mowa, generalnie i bardzo skrótowo, można określić jako przyczynowo-skutkowe. Reakcje chemiczne są ciągiem następujących po sobie zdarzeń. Oddychanie komórkowe jest właśnie takim procesem. Wprowadzamy węglowodany, kwasy tłuszczowe i aminokwasy i w drodze dość skomplikowanych reakcji zachodzących w komórkach każdego żywego organizmu (także człowieka) „na wyjściu” otrzymujemy ditlenek węgla oraz wodę, a także, co najważniejsze, użyteczną biologicznie energię zmagazynowaną w cząsteczkach ATP. Życie komórki, bakterii, każdego organizmu warunkują te przyczynowo-skutkowe procesy biochemiczne. Kiedy myślimy o prostych organizmach, nie spodziewamy się, że będą one miały wolną wolę. I mimo że człowiek, pies czy małpa jest zbiorem komórek nie mających wolnej woli, przyznanie, że my jako zbiór komórek także jej nie mamy, jest trudne czy wręcz niemożliwe do zaakceptowania. Dlaczego?
Ludzki mózg pracuje na dwóch poziomach: świadomym i nieuświadomionym. Przebieg świadomy daje nam poczucie kontrolowania tego, co robimy. Pójdę tu, pójdę tam, zrobię to czy tamto, nierzadko sami w myślach mówimy sobie, co zrobimy. Kiedy zastanawiamy się nad jakąś decyzją rozmawiamy w myślach ze sobą. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna. Nasza świadomość jest swoistym obrazem, filmem wyświetlonym na naszym „ja” przez podświadomość. Nasz mózg podejmuje decyzje wcześniej, zanim sobie je uświadomimy. Pokazują to badania aktywności naszych neuronów. Okazuje się, że zanim świadomie podejmiemy decyzję, by zrobić krok, odpowiednie obszary w mózgu taką decyzję już podjęły. Poruszają mięśniami i dają znać naszej świadomości: uwaga właśnie uruchomiliśmy mięśnie, ruszaj do przodu... Nawet jeżeli dokonujemy wyboru, czy pójść w prawo, czy w lewo, tak naprawdę to nie nasza świadomość wybiera. One jest tylko informowana o decyzji podjętej ułamki sekund wcześniej. Informowana także o źródłach wyboru i wątpliwościach.
- Rzeczywisty świat, świat fizyczny jest zorganizowany, jak już mówiliśmy przyczynowo-skutkowo.
Wolna wola musiałaby działać bez-przyczynowo. Gdyby działała z jakiejś przyczyny, nie byłaby wolna, tylko zdeterminowana. Jeśli by rzeczywiście istniała, dlaczego miałaby podlegać innym prawom niż całą reszta wszechświata? – mówi prof. Cashmore.
Ponieważ trudno nam przyznać, że de facto nie podejmujemy żadnych decyzji tylko jesteśmy o nich przez naszą podświadomość informowani może warto poszukać w świecie praw fizyki takich zasad, które zostawiają pole dla wolnej woli.
Naukowcy coraz lepiej rozumieją, czym jest świadomość, jakie są jej molekularne podstawy oraz jakie procesy chemiczne i fizyczne w mózgu są odpowiedzialne za jej istnienie. Może zatem w końcu uda się znaleźć proces odpowiedzialny za wolna wolę. Prof. Cashmore jest innego zdania. Takie odkrycie wymagałoby stworzenia nowego prawa, które łamałoby przyczynowo skutkową zasadę. W ten ciąg przyczyna-skutek wkrada się jednak pewna wątpliwość. Jest to zasada nieoznaczoności Heisenberga, niemożność ustalenia wszystkich parametrów fizycznych cząstek jednocześnie. Jednak prof. Cashmore uważa, że probabilistyczny świat także nie daje marginesu dla istnienia wolnej woli. Wszak odbywa się to poza naszą kontrolą. Choć pomaga wyjaśnić dlaczego identyczne bliźniaki, mimo, że żyjące w tym samym środowisku są jednak różne, są indywidualnymi organizmami.
Zdaniem prof. Cashmore wolna wola jest niezgodna z prawami fizycznymi
Zdaniem prof. Cashmore wolna wola jest niezgodna z prawami fizycznymi. To coś takiego, jak popularny kiedyś "witalizm", mówiący, że życiem żywych organizmów rządzą jakieś tajemne siły witalne, inne od tych rządzących światem nieożywionym. - Dziś wiemy, że tak nie jest. Wolna wola jest współczesnym witalizmem – mówi prof. Cashmore serwisowi physorg.com
Dowody na brak wolnej woli wydają się być przekonujące. Dlaczego zatem jej brak wydaje nam się nie do zaakceptowania, kłóci się ze zdrowym rozsądkiem?
Jest wiele powodów. Jednym z nich jest fakt, iż nasza świadomość jest nieustannie „informowana” o podejmowanych decyzjach. Po drugie wolna wola jest sprzęgnięta z odpowiedzialnością za czyny. A to jest podstawa systemu prawnego, czy reguł organizujących nasze życie społeczne. Bez tego nie byłoby społeczeństwa.
DNA
Jest także głębsze wyjaśnienie iluzji wolnej woli i złudzenia, że to nasza świadomość steruje zachowaniem. Prof. Cashmore uważa, że muszą istnieć genetyczne podwaliny istnienia świadomości i związanej z nią iluzji wolnej woli. Świadomość daje nam ewolucyjną przewagę: wyposaża nas w wyobrażenie odpowiedzialności, co jest korzystne dla społeczeństwa i dla samego osobnika. W tym sensie świadomość jest czymś w rodzaju „poglądu” naszego zachowania, byśmy mieli poczucie, że kontrolujemy to, co będziemy robić lub będziemy chcieli robić w przyszłości. Ironią jest to, mówi Cashmore, że samo istnienie owych „genów wolnej woli” opiera się na ich działaniu, które ma nam wmówić iluzję wolności decyzji i odpowiedzialności. Podczas, gdy w rzeczywistości wszystkie decyzje wszystkie decyzje są tylko odwzorowaniem historii naszych genów i środowiska.
- Wydaje nam się, że podejmujemy wolne, świadome wybory. Rzeczywistość jest jednak taka, że świadomość jest tylko „poglądem” na którym widać wchodzące sygnały, a te z kolei są nieuniknioną konsekwencją genów, środowiska i przypadku - wyjaśnia Cashmore.
Niewielu neurologów będzie się spierać z tezą, że świadomość ma jednak udział w sterowaniu naszym zachowaniem poprzez wpływanie na na nieświadom procesy zachodzące w naszej sieci neuronowej (mózgu) - mówi Cashmore. – Znaczenie bardziej kontrowersyjna jest teza, że świadomość odgrywa znikomą rolę w zawiadywaniu naszym zachowaniem. Świadomość jest bardziej mechanizmem umożliwiającym wgląd w nieświadomą aktywność neuronową, niż narzędziem do sterowania ową aktywnością. Do podobnych wniosków doszedł już wcześniej
Freud sugerując, że podświadomość ogrywa rolę w naszym zachowaniu. On także wywołał burzliwą dyskusję. Dzisiaj biolodzy są skłonni do minimum sprowadzić rolę świadomości w sterowaniu zachowaniem lub w ogóle wykluczyć ją z tego procesu. Wygląda więc na to, ze Freud miał rację. Ale jak to zwykle bywa, nie miał dość odwagi, by powiedzieć to co mówią dzisiejsi badacze. Wolnej woli nie ma.
Jeśli jesteśmy bezwolnymi maszynami biochemicznymi, a nasze prawo wyboru, wynikające z posiadania świadomości jest wyłącznie iluzją mającą nam zapewnić ewolucyjną przewagę, to jakie to rodzi konsekwencje dla naszego społeczeństwa.
„Zabawnie będzie patrzeć, jak w miarę odkrywania przez naukowców molekularnych podstaw zachowania człowieka humaniści z coraz większym trudem będą znajdować dowody na to, że jednak są wolni” - mówi prof. Cashmore.
Konsekwencje tych odkryć mogą być bardzo daleko idące. Nie tylko dla naszego poczucia człowieczeństwa – to nas jakby zwala z postumentu – ale dla całego społeczeństwa. I dla naszego systemu prawnego. Jeśli okaże się, że jesteśmy bezwolni, to będzie znaczyło, że nie możemy odpowiadać za swoje czyny. A jeśli tak, to podstawowa zasada prawna, że konsekwencje zbrodni może ponieść tylko osoba, która zdaje sobie sprawę z tego, co zrobiła nie ma sensu. Szaleńców się nie skazuje. A okazuje się, że szaleńcami jesteśmy wszyscy.
Zresztą już powoli dochodzimy do stanu, w którym prawnicy zatrudniający biegłych psychiatrów usiłują w sądzie udowadniać, że ich klient w momencie uderzenia w tył zaparkowanego samochodu miał pomroczność jasną. Odrzucenie wolnej woli oznacza, że przestępca seksualny będzie uznany niewinnym z powodu niepoczytalności - wszak jest chory. Nie on odpowiada za swoje czyny.
Nie ma sensu debatować nad odpowiedzialnością za czyny skoro z biologicznego punktu widzenia nie odpowiadamy za nasze zachowanie.
Takie postawienie sprawy burzy fundamenty naszego społeczeństwa. Prof. Cashmore proponuje, by sądy zajęły się udowadnianiem, czy oskarżony popełnił zarzucany mu czyn czy nie. Karę lub leczenie ustalałby panel ekspertów. Celem jest bowiem zmniejszenie zagrożenia przestępczością, która zapewne po uznaniu tez Cashmore za obowiązujące, rozkwitłaby jak krokusy na polanie Chochołowskiej.
Czy wolna wola istnieje, czy też jesteśmy kierowani przez przyczynowy, albo probabilistyczny świat, jest według niektórych zagadnieniem nierozstrzygalnym. Aby bowiem sprawdzić, czy rządzi nami przypadek, czy ścisły ciąg zdarzeń, trzeba by zbadać stan całego wszechświata w dwóch dowolnych punktach i ustalić, co doprowadziło do zmiany stanu. Aby to zrobić, trzeba by zapisać parametry każdej cząstki. Tu wkracza tak zwany paradoks informacyjny. Gdyby zapisać jedną informację o jednym atomie na jednym atomie, to zabrakłoby atomów we wszechświecie do zapisania wszystkiego. Nie da się więc tego ustalić.
Może zatem pytanie o wolną wolę po prostu nie ma sensu.
Andrzej Szozda
źr. physorg.com, wikipedia.