Polskie prawo atomowe dopuszcza niewielką roczną dawkę promieniowania od źródeł sztucznych pozamedycznych. Dla przeciętnego człowieka wynosi ona zaledwie 1 milisiwert. - To niezwykle rygorystyczne. W ten sposób zakłada się popularną, lecz niekoniecznie prawdziwą tezę, że każda dawka promieniowania jonizującego może być szkodliwa - mówi Krzysztof Wojciech Fornalski, doktorant fizyki z Instytutu Problemów Jądrowych w Świerku.
Granicy bezpieczeństwa nikt nie ustalił
Wcale nie ma pewności, gdzie dokładnie leży granica bezpieczeństwa promieniowania jonizującego. - Tego nikomu jeszcze nie udało się precyzyjnie ustalić - podkreśla Fornalski. Nie jest jednak prawdą, że niskie dawki promieniowania są szkodliwe dla zdrowia, a hipoteza liniowego wzrostu ryzyka wraz z dawką nie sprawdza się w wielu badaniach naukowych.
Dla przykładu - U.S. Environmental Protection Agency za szkodliwe uznaje wszelki dawki powyżej 3-6 milisivertów w ciągu roku. To dlatego, że ludzie są narażeni na naturalne promieniowanie, którego nie można uniknąć. Zależy ono od miejsca zamieszkania.
Nuclear Regulatory Commision w USA ma jeszcze inne zdanie - przyjmuje, że dla człowieka bezpieczne jest promieniowanie, jeśli w okresie roku nie przekracza 100 (!) milisiwertów. Kelly Classic, radiolog Mayo Clinic i rzecznik prasowy Health Physics Society powiedział agencji AP, że badacze nie wykazali, by taka dawka, czyli nie większa niż 100 milisiwertów, była szkodliwa dla ludzi. Fornalski ocenia jeszcze optymistyczniej: - Za bezpieczną prawdopodobnie można przyjąć nawet dawkę 200 milisiwertów na rok.
Wiele jednak zależy od rodzaju promieniowania. Najbardziej niebezpieczne jest promieniowanie alfa, którego skutek biologiczny jest 20 razy większy niż promieniowania gamma czy rentgenowskiego. Trzeba pamiętać, że inaczej też na to samo promieniowanie i w tej samej dawce reagują dzieci, dorośli i osoby starsze.
Większa dawka promieniowania jonizującego może spowodować uszkodzenia DNA, co grozi wywołaniem raka w perspektywie kilku lat. Dawka powyżej 500 milisiwertów w ciągu roku zwiększa ryzyko białaczki oraz takich nowotworów złośliwych jak rak piersi, pęcherza, jelita grubego, wątroby, płuc, krtani, jajnika i żołądka. - Ale nawet przy takiej dawce promieniowania ryzyko jest niewielkie - dodaje Fornalski.
Po Czarnobylu nie chorowało na raka
Pracownicy zatrudnieni przy usuwaniu skutków awarii w Czarnobylu przez kilka lat byli narażeni na kilkaset milisiwertów okresie jednego roku. - Badania sugerują, że mogą być oni bardziej narażeni na białaczki, ale nie ma co do tego pewności - powiedział agencji AP dr Fred Mettler z University of New Mexico.
Mettler na zlecenie ONZ badał skutki zdrowotne awarii w Czarnobylu. Z jego raportu opublikowanego w 2008 roku wynika, że na podwyższone promieniowanie przez 10 dni było narażonych 5 mln ludzi na Białorusi, Ukrainie i w Rosji. Nie stwierdzono jednak wzrostu zachorowań na białaczkę u dorosłych osób, które w chwili katastrofy były dziećmi. Wykryto wśród nich jedynie 6 tys. przypadków zachorowań na raka tarczycy. Nie zaobserwowano natomiast wzrostu zachorowań na raka piersi, płuc, żołądka lub inne nowotwory złośliwe. Sam dr Mettler przyznaje jednak, że trudno jednoznacznie to wykazać, gdyż część osób wyjechała z tamtych terenów i nie udało się objąć ich pełną ewidencją.
Narażeni pracownicy elektrowni? Niekoniecznie
Na nieco podwyższone promieniowanie narażeni są pracownicy elektrowni jądrowych. Według Nuclear Regulatory Commision, może ono skrócić ich życie średnio o 51 dni, jeśli nie będą narażeni na jeszcze większe dawki gdyby doszło do awarii. Nie zostało to jednak nigdy potwierdzone. Analizy statystyczne Krzysztofa Fornalskiego przeprowadzone wśród pracowników przemysłu jądrowego w kilku krajach wykazały, że o ok. 20 proc. rzadziej umierali oni na raka. - Człowiek jest przystosowany do pewnej dawki promieniowania jonizującego. Życie na Ziemi wyewoluowało przy naturalnym tle promieniowania równym 60-70 milisiwertów rocznie. I przynajmniej taka dawka nie powinna być dla ludzi w ogóle szkodliwa - mówi Krzysztof Fornalski.
Wszystkie statystyki są jednak zgodne co do tego, że znacznie bardziej szkodliwa dla zdrowia od awarii jądrowej jest... otyłość. 15 proc. nadwagi średnio skraca życie o 2 lata. Z kolei wypalanie jednej paczki papierosów dziennie zmniejsza tzw. oczekiwaną długość życia o 6 lat.
(ew/pap)