NASA wykorzysta zapomniane satelity szpiegowskie. Będą lepsze od Hubble'a
Brzmi zbyt dobrze, żeby było prawdziwe. Zamiast wydawać miliardy dolarów na kosntrukcję nowego urządzenia, NASA wykorzysta dwa gotowe satelity, leżakujące w Nowym Jorku. Skonstruowane przez wojsko, nie doczekały się początku swojej kariery szpiegowskiej. Mogą zrobić naukową.
Każdy z nich ma siłę Teleskopu Hubble'a. Do niedawna nikt nie wiedział o ich istnieniu. Na cele naukowe przekazało je Narodowe Biuro Zwiadowcze USA (National Reconnaissance Office, NRO). NASA będzie chciał skierować ich obiektywy w kosmos i poszukać ciemnej energii. Agencja zaoszczędzi tym samym lata pracy i miliardy dolarów.
Jak donosi "New York Times", przedstawiciele NRO zgłosili się do NASA sami, mówiąc o zbędnym, "nieużywanym oprzyrządowaniu". Jak ogłosiło NRO, satelity powstały na przełomie lat 1990. i 2000. Ich optyka jest potężniejsza od Hubble'owskiej, a zbudowano je w technologii, która umożliwi łatwe wyniesienie ich na orbitę.
Agencja jest już posiadaczem satelitów NRO (znwanych teraz NRO-1 i NRO-2). Szuka pomysłu na ich odpowiednie wykorzystanie. Szefem projektu jest John Grunsfeld, który ma na koncie naprawy Hubble'a. Prowadząc konsultacje z astronomami, Grunsfeld postanowił wykorzuystać urządzenia do badania ciemnej energii. Tym samym mogłyby wejść w rolę planowanego na najbliższą dekadę teleskopu Wfirst (Wide-Field Infrared Survey Telescope), wartego 1,5 mld dolarów urządzenia, którego kosntrukcję NASA postawiła obie za priorytet w 2010 roku, a którego z braku środków nie zbuduje w ciągu najbliższych 12 lat.
Ciemna materia i ciemna energia stanowią ponad 90 proc. masy Wszechświata. Nie emitują i nie odbijają światła, a ich istnienie zdradzają jedynie wywierane przez nie efekty grawitacyjne. Fizycy nie wiedzą nawet, jaka jest natura tych ciemnych składników kosmosu. Są one najgorętszym oytaniem astrofizyki.
Teleskopy NRO mają zwierciadła o średnicy 2,4 metra, tak jak Hubble, a więcej niż zwierzciadło planowanego teleskpu Wfirst. To "przysadziste Hubble", jak określa je Dennis Overbye z "Timesa". Zaprojektowano je do patrzenia w dół, potrafią zatem skupić się a niewielkim obiekcie. Będzie je można wykorzystać także do badania supernowych.
Prasa w USA spekuluje tymczasem, co jeszcze skrywa się w wojskowych magazynach. Może się na przykład okazać, że załogowe loty na orbitę nie są znowu takie nieosiągalne.
Jak donoszą "Times" i "New York Times", każdy z satelitów ma siłę Teleskopu Hubble'a. Do niedawna nikt nie wiedział o ich istnieniu. Na cele naukowe przekazało je Narodowe Biuro Zwiadowcze USA (National Reconnaissance Office, NRO). NASA będzie chciał skierować ich obiektywy w kosmos i poszukać ciemnej energii. Agencja zaoszczędzi tym samym lata pracy i miliardy dolarów.
Przedstawiciele NRO zgłosili się do NASA sami, mówiąc o zbędnym, "nieużywanym oprzyrządowaniu". Jak ogłosiło NRO, satelity powstały na przełomie lat 1990. i 2000. Ich optyka jest potężniejsza od Hubble'owskiej, a zbudowano je w technologii, która umożliwi łatwe wyniesienie ich na orbitę.
Agencja od sierpnia 2011 jest już posiadaczem satelitów NRO (zwanych teraz NRO-1 i NRO-2). Szuka pomysłu na ich odpowiednie wykorzystanie. Szefem projektu stał się John Grunsfeld, który ma na koncie naprawy Teleskopu Hubble'a. Prowadząc konsultacje z astronomami, Grunsfeld postanowił wykorzystać urządzenia do badania ciemnej energii. Tym samym mogłyby wejść w rolę planowanego na najbliższą dekadę teleskopu Wfirst (Wide-Field Infrared Survey Telescope), wartego 1,5 mld dolarów urządzenia, którego konstrukcję NASA postawiła obie za priorytet w 2010 roku, a którego z braku środków nie zbuduje w ciągu najbliższych 12 lat. Podobnie zresztą jak innego planowanego urządzenia, Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba.
Ciemna materia i ciemna energia stanowią ponad 90 proc. masy Wszechświata. Nie emitują i nie odbijają światła, a ich istnienie zdradzają jedynie wywierane przez nie efekty grawitacyjne. Fizycy nie wiedzą nawet, jaka jest natura tych ciemnych składników kosmosu. Są one najgorętszym pytaniem astrofizyki.
Teleskopy NRO mają zwierciadła o średnicy 2,4 metra, takie jak Hubble, a dwukrotnie większe niż zwierciadło planowanego teleskopu Wfirst. To "przysadziste Hubble", jak określa je Dennis Overbye z "Timesa". Zaprojektowano je do patrzenia w dół, potrafią zatem skupić się a niewielkim obiekcie. Będzie je można wykorzystać także do badania supernowych.
Prasa w USA spekuluje tymczasem, co jeszcze skrywa się w wojskowych magazynach. Może się na przykład okazać, że załogowe loty na orbitę nie są znowu takie nieosiągalne. Poczekajmy, może wojsko znów zgłosi się do NASA.
(ew)