Satelita Lem już działa - w laboratorium
Pierwszy polski satelita naukowy Lem jest testwany na Ziemie, aby uniknąć problemów w kosmosie.
Lema zbudowali specjaliści z Centrum Badań Kosmicznych PAN (CBK PAN) i Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika PAN. Jest jednym z sześciu satelitów budowanych w ramach międzynarodowego programu BRIght Target Explorer Constellation – BRITE.
- Lem jest teraz w laboratorium i wypala tzw. godziny. Pracuje tylko po to, by wyzbyć się problemów tzw. okresu dziecięcego. Zanim poleci w kosmos, musi popracować na Ziemi około tysiąc godzin. Jeśli miałby się popsuć, to lepiej, by zrobił to tutaj, byśmy mogli szybko tę część wymienić – wyjaśnia dr Marcin Stolarski, który w CBK PAN odpowiada za systemy łączności dla polskich satelitów BRITE.
Wiele urządzeń elektronicznych psuje się na samym początku misji albo po długim czasie, kiedy się zestarzeją. Zapobieżenie tym drugim awariom nie jest możliwe, można jednak zapobiec takim, które zdarzają się na początku misji. - Chcemy, by Lem ten okres dziecięcy wypracował na Ziemi i potem na długi czas wyślemy go w kosmos. Plan jest taki, by wystrzelić go pod koniec 2013 r., albo na początku roku 2014 – dodaje dr Stolarski.
Drugim z polskich satelitów z projektu BRITE jest Heweliusz, który poleci później. Oba urządzenia to tzw. nanosatelity, czyli satelity bardzo małych rozmiarów. Wysłanie dużego satelity na orbitę kosztuje ok. 0,5 mld euro. O ile USA czy Francję stać na takie rozwiązania, to Polska nie może sobie na nie pozwolić. - Stąd pomysł, by eksperymenty naukowe w kosmosie przeprowadzać na małych satelitach, takich jak BRITE – wyjaśnia dr Stolarski.
Umieszczone na orbicie na wysokości 800 km, Lem i Heweliusz przez kilka lat będą prowadzić precyzyjne pomiary 286 najjaśniejszych gwiazd na niebie. Na ich pokładzie są teleskopy i aparaty fotograficzne.
Polscy inżynierowie muszą jednak pokonać kilka problemów. Największym jest... prąd. Z zamontowanymi teleskopami optycznymi satelity generują bardzo dużo danych. Jednocześnie jako małe obiekty mają też niewiele paneli słonecznych, więc produkują niewiele prądu. Aby wysłać na Ziemę dane, potrzeba więcej prądu niż satelita może wygenerować. Dr Stolarski pracuje nad specjalną kompresją danych, która pozwoli ominąć te kłopoty.
Lema zbudowali specjaliści z Centrum Badań Kosmicznych PAN (CBK PAN) i Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika PAN. Jest jednym z sześciu satelitów budowanych w ramach międzynarodowego programu BRIght Target Explorer Constellation – BRITE.
- Lem jest teraz w laboratorium i wypala tzw. godziny. Pracuje tylko po to, by wyzbyć się problemów tzw. okresu dziecięcego. Zanim poleci w kosmos, musi popracować na Ziemi około tysiąc godzin. Jeśli miałby się popsuć, to lepiej, by zrobił to tutaj, byśmy mogli szybko tę część wymienić – wyjaśnia dr Marcin Stolarski, który w CBK PAN odpowiada za systemy łączności dla polskich satelitów BRITE.
Wiele urządzeń elektronicznych psuje się na samym początku misji albo po długim czasie, kiedy się zestarzeją. Zapobieżenie tym drugim awariom nie jest możliwe, można jednak zapobiec takim, które zdarzają się na początku misji. - Chcemy, by Lem ten okres dziecięcy wypracował na Ziemi i potem na długi czas wyślemy go w kosmos. Plan jest taki, by wystrzelić go pod koniec 2013 r., albo na początku roku 2014 – dodaje dr Stolarski.
Drugim z polskich satelitów z projektu BRITE jest Heweliusz, który poleci później. Oba urządzenia to tzw. nanosatelity, czyli satelity bardzo małych rozmiarów. Wysłanie dużego satelity na orbitę kosztuje ok. 0,5 mld euro. O ile USA czy Francję stać na takie rozwiązania, to Polska nie może sobie na nie pozwolić. - Stąd pomysł, by eksperymenty naukowe w kosmosie przeprowadzać na małych satelitach, takich jak BRITE – wyjaśnia dr Stolarski.
Umieszczone na orbicie na wysokości 800 km, Lem i Heweliusz przez kilka lat będą prowadzić precyzyjne pomiary 286 najjaśniejszych gwiazd na niebie. Na ich pokładzie są teleskopy i aparaty fotograficzne.
Polscy inżynierowie muszą jednak pokonać kilka problemów. Największym jest... prąd. Z zamontowanymi teleskopami optycznymi satelity generują bardzo dużo danych. Jednocześnie jako małe obiekty mają też niewiele paneli słonecznych, więc produkują niewiele prądu. Aby wysłać na Ziemę dane, potrzeba więcej prądu niż satelita może wygenerować. Dr Stolarski pracuje nad specjalną kompresją danych, która pozwoli ominąć te kłopoty.
(ew/PAP-Nauka w Polsce)