Kometa 2012/S1 (ISON) została odkryta w 2012 roku. Wzbudziła wtedy nadzieje wśród astronomów i miłośników astronomii na to, że będzie tak jasna, iż stanie się „kometą stulecia”.
Kometa minęła Słońca w odległości zaledwie 1,2 mln kilometrów od widzialnej powierzchni naszej dziennej gwiazdy. Nastąpiło to 28 listopada 2013 roku. W ostatniej fazie zbliżania się do Słońca warkocz komety zaczął słabnąć. Na kilka godzin przed osiągnięciem peryhelium zdjęcia wykonane za sondy SOHO potwierdzały jednak obecność komety wraz z rozciągniętym warkoczem.
Sam moment zbliżenia nie mógł być obserwowany przez koronograf SOHO. - Jedynym instrumentem sondy, który mógł uzyskać dane, był spektrograf SUMER - mówi Werner Curdt, główny autor artykułu na ten temat, który ukazał się na łamach pisma "Astronomy & Astrophysics". Curdt kieruje instrumentem SUMER od 2002 roku. - To było olbrzymie wyzwanie. Instrument ten zwykle służy do badania plazmy, temperatury i gęstości atmosfery Słońca - mówi.
Dane wskazują, że w okresie od 17:56 do 18:01 czasu uniwersalnego czyli tuż przed przejściem przez peryhelium kometa posiadała warkocz o długości co najmniej 240 tysięcy kilometrów.
Najlepiej pasujący do obserwacji model wskazywał, że kometa przestała produkować gaz i pył na kilka godzin przed maksymalnym zbliżeniem do Słońca. - Nasze pomiary wskazują, że ISON zabrakło pary jeszcze przed peryhelium - mówi Curdt. Wtedy też nastąpiła najprawdopodobniej dezintegracja jądra komety. Otoczka wokół jądra komety (koma) w kształcie strzały sugeruje, że rozpad jądra nastąpił w efekcie trwającego krótko wybuchu na 8,5 godziny przed osiągnięciem peryhelium.
Badania prowadzili naukowcy z Instytutu Maxa Plancka do Badań Słonecznych w Getyndze w Niemczech.
(ew/PAP/ESA)