NASA: Jeśli wylądujecie na Księżycu, nie ruszajcie naszych rzeczy!
Amerykańska Agencka Kosmiczna wysyła ostrzeżenie do wszystkich, którzy wybierają się na Kaiężyc. Mają nie dotykać sprzęty, jaki pozostawili tam amerykańscy astronauci.
Ostrzeżenie zostało wystosowane podczas międzynarodowej konferencji w Waszyngtonie. Kilka potęg kosmicznych, na przykład Rosja i Japonia, opowiadało tam o swoich planach eksploracji Srebrnego Globu. Yuichi Yamaura z japońskiej agencji kosmicznej Jaxa, stwierdził nawet wprost, że w planach jego firmy to Księżyc jest najbliższym celem załogowej eksploracji.
Z kolei Vladimir Popovkinz Roskosmosu stwierdził, że Rosji "nie chodzi o powtórzenie sukcesu sprzed 40 lat, ale o ustanowienie na Księżycu stałych baz". Rosyjskich, oczywiście.
Co ciekawe, nikt z NASA nie pojawił się na tym panelu. Szef Agecji Charles Bolden był wówczas na Florydzie, aby osobiście obserwować start prywatnej kapsuły Dragon. Do Waszyngtonu wysłał jednak podręcznik, zawierający wskazówki, jak zachować w stanie nienaruszonym dawne miejsca lądowania pojazdów Apollo i wszystko to, co pozostało tam po Amerykanach.
Dokument ma 96 stron. Prosi się w nim księżycowych badaczy, aby nie niszczyli modułu Apolla 11 czy flagi USA, która pozostała tuż obok. NASA proponuje, aby nikt nie zbliżał się do nich na mniej niż 75 metrów. Do pojazdu księżycowego, który pozostał po misji Apollo 17 (oraz innych przedmiotół, które pozostały po tym lądowaniu), nie wolno podchodzić bliżej niż 225 metrów.
Jak na razie, to tylko grzeczne wskazówki. Dokument nie ma mocy prawnej. - To raczej informacja dla przyszłych misji księżycowych, jak pomóc w zachowaniu historycznych artefaktów na Księżycu - mówi osoba z Agencji.
Ostrzeżenie zostało wystosowane do uczestników międzynarodowej konferencji w Waszyngtonie. Kilka potęg kosmicznych, na przykład Rosja i Japonia, opowiadało tam o swoich planach eksploracji Srebrnego Globu.
Yuichi Yamaura z japońskiej agencji kosmicznej Jaxa, stwierdził nawet wprost, że w planach jego firmy to Księżyc jest najbliższym celem załogowej eksploracji. Z kolei Vladimir Popovkinz Roskosmosu stwierdził, że Rosji "nie chodzi o powtórzenie sukcesu sprzed 40 lat, ale o ustanowienie na Księżycu stałych baz". Rosyjskich, oczywiście.
Co ciekawe, nikt z NASA nie pojawił się na tym panelu. Szef Agencji Charles Bolden był wówczas na Florydzie, aby osobiście obserwować start prywatnej kapsuły Dragon. Do Waszyngtonu wysłał jednak podręcznik, zawierający wskazówki, jak zachować w stanie nienaruszonym dawne miejsca lądowania pojazdów Apollo i wszystko to, co pozostało tam po Amerykanach.
Dokument ma 96 stron. Prosi się w nim księżycowych badaczy, aby nie niszczyli modułu lądownika Apollo 11 czy flagi USA, która pozostała tuż obok. NASA proponuje, aby nikt nie zbliżał się do nich na mniej niż 75 metrów. Do pojazdu księżycowego, który pozostał po misji Apollo 17 (oraz innych przedmiotów, które pozostały po tym lądowaniu), nie wolno podchodzić bliżej niż 225 metrów.
Jak na razie, to tylko grzeczne wskazówki. Dokument nie ma mocy prawnej. - To raczej informacja dla przyszłych misji księżycowych, jak pomóc w zachowaniu historycznych artefaktów na Księżycu - mówi osoba z Agencji. Co jednak, jeśli ktoś dotknie lądownika?
(ew)