Rysownik Sylvain Savoia, mieszkający na stałę we Francji poprosił Marzenę Sowę, by spisała swoje wspomnienia z okresu dzieciństwa po to, by o nich nie zapomnieć.
Na tej podstawie powstała historia małej Marzi. Komiks o przeżyciach małej dziewczynki, w którym wielka historia jest tylko tłem. – To dla niego były bardzo egzotyczne opowiadania – opowiada Sowa. – Właściwie zaczęłam je spisywać tylko dla siebie i Sylvaina, żeby poznał mnie lepiej. W końcu pomyśleliśmy, że może kiedyś przeczytamy to naszym dzieciom i wnukom, by dowiedziały się, jak babcia Marzi np. dokarmiała karpia.
To Savoia wpadł na pomysł, bo zrobić z tego komiks. – Dla mnie Marzi nie była żadną superbohaterką – mówi Sowa. – Jest w sumie banalną małą dziewczyną z prowincjonalnego miasteczka, która wcale dużo nie rozmawia z ludźmi.
Mimo, że mało jest tradycyjnych komiksowych "dymków" z dialogami, tekstu w książce jest sporo. – Marzi dużo myśli, analizuje, zastanawia się – mówi Sowa. – Ten komiks to taki trochę pamiętnik, a każda ilustracja jest jak zdjęcie z albumu.
Dla przeciętnego Europejczyka, zwłaszcza spoza zachodniej granicy Polski historie Marzi są arcyciekawe, bo trochę dziwne. – Oni mają świadomość, gdzie ten kraj leży, zawsze trochę o nim wiedzieli, o Solidarności, o Jaruzelskim – tłumaczy autorka. – Ale nie wiedzieli, że mimo wszystko my mogliśmy żyć w tym PRL-u szczęśliwie, mieć normalne dzieciństwo. Nasze zabawy może były trochę dziwne dla nich, ale w sumie dzieciństwo moje, czyli Marzi jest bardzo uniwersalne.
Komiks o Marzi praktycznie dotyka spraw wielkiej polityki bezpośrednio, jednak problemy ówczesnej Polski da się wyczuć. – Nie było tego w planie. Zaczęłam od małych przygód, rodzinnych wydarzeń – opowiada Sowa. Rysunkową postać Marzi wymyślił Sylvain, który rysuje komiksy od 20 lat. – Ale wydaje mi się, że ostatecznie to znakomite rozwiązanie, bo gdyby to był sam tekst, dzieci nigdy by tego nie przeczytały.
Więcej o procesie tworzenia komiksu dowiesz się, słuchając całej audycji.
Komiks o Marzi w wersji pierwotnej powstał po francusku. – Gdy po raz pierwszy pomyślałam o tamtych wydarzeniach w obcym języku, zaczęłam je jakby przeżywać na nowo – opowiada Sowa. – I zdałam sobie sprawę, że demony, których kiedyś się obawiałam wcale nie są już takie straszne.
Przeczyczaj fragmenty komiksu:
(kd)