Sporą część wystawy izraelskiego artysty Roee Rosena w Zamku Ujazdowskim zajmują tak naprawdę prace Justine Frank. Belgijska artystka tworzyła przed wojną z grupą Dada, napisała skandalizującą książkę "Sweet Sweat", a w przed drugą wojną światową przeniosła się do izraelskiego kibucu, z którego w 1943 roku wyszła i słuch o niej zaginął.
Justine Frank tak na prawdę nigdy nie istniała, choć jak mówi Roee Rosen "powinna była istnieć" i dlatego spędził 8 lat na budowaniu niezwykle skomplikowanej mistyfikacji. Odtworzył kilkaset prac artystki, napisał jej biografię, nakręcił o niej dokument i stworzył kilka postaci krytyczek, które pisały teksty analizujące jej twórczość i potępiające Roee Rosena za wykorzystywanie Frank do własnych celów.
Zdjęcie Justine Frank
Rosem otrzymał nawet dofinansowanie z belgijskiego ministerstwa kultury, bo nieistniejąca Justine Frank była przecież belgijską Żydówką! Artysta przygotowuje właśnie dużą wystawę jej prac w Brukseli.
Roee Rosen specjalizuje się w sztuce mistyfikacji, fascynuje go zagadnienie nieistnienia, pamięci, brutalności historii, siły pożądania i siły śmierci. Artysta szuka granicy gdzie kończy się jedna jednostka, a gdzie zaczyna druga.
- To trudne zadanie: paranie się sztuką, która jest niewygodna - mówi Rosen - Ta wystawa wymaga od odbiorcy czasu i zaangażowania, żeby móc się z tymi projektami zaprzyjaźnić.
Świat oczami Evy Braun
Najmocniej działającą częścią warszawskiej ekspozycji jest projekt "Żyć i umrzeć jako Eva Braun (Live and Die as Eva Braun)". Zaraz po wejściu do pomieszczenia w warszawskim CSW czytamy:
"Szanowny kliencie, kiedy tylko założysz osprzęt: supernowoczesny hełm, kombinezon i elektroniczne czujniki, znajdziesz się w salonie bunkra. Jest koniec kwietnia 1945 roku..."
Praca ma pozwolić widzom poczuć się jak kochanka Adolfa Hitlera w ostatnich dniach jej życia i później, w drodze do piekła. To szkic do wirtualnej gry. Składa się z fragmentów tekstu i czarno-białych grafik (zobacz szablony w galerii po prawej stronie artykułu).
"Żyć i umrzeć jako Eva Braun" spowodowało, że Roee Rosen traktowany jest w Izraelu zero-jedynkowo. Są artyści, kuratorzy i krytycy, którzy uważają go za twórcę wybitnego, są tacy, którzy ignorują jego istnienie.
Posłuchaj, co kurator Stach Szabłowski mówił o wystawie Roee Rosena "The Dynamic Dead" w Radiowym Domu Kultury w Trójce, kliknij dźwięk po prawej stronie artykułu.
Akwarela Justine Frank
Stach Szabłowski twierdzi, że "bogaty" to przymiotnikiem, którzy najlepiej określa Rosena. Nie chodzi tylko o złożoność podejmowanych zagadnień, ale także o bogactwo stosowanych form: klasyczna grafika, fotografia, wideoinstalacja, teatr i film.
Zmiana techniki powodowana jest u Rosena nie chęcią eksperymentowania, a chęcią powiedzenia czegoś w najlepszym do tego sposobie.
Jego prace są przy tym bardzo dopracowane pod względem warsztatowym, widać to zwłaszcza w grafikach towarzyszących projektowi "Żyć i umrzeć jako Eva Braun". Rosen operuje tylko czarnym tuszem i białą kartką, nie ma tam praktycznie szarości. To technika, którą za trudną uważają nawet twórcy komiksów.
Rosen i złe, wielkie kino
Na wystawie zauważyłam (np. w logo projektu filmowego "Hilarious") nawiązania do klasycznych ilustracji z dziecięcych książek, a Rosen dorzucił do tego jeszcze fascynację kinem grozy klasy B i "gorszą kulturą".
- Wystawa "The Dynamic Dead" roboczo nazywała się "Zombie Ladies". Te tytuły wskazują na strefę pomiędzy życiem, a śmiercią, pomiędzy tym, co obecne, a tym, co już zaszło - mówi artysta.
Rosen ostatnio zaczął pracować z taśmą filmową. "Hilarious" miało swoją premierę w Tate Modern, pokazuje swoje filmy na Festiwalu w Wenecji i w Rotterdamie. Wystawa w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie po raz pierwszy zebrana została taki ogrom jego prac.
W jednym z obrazów z cyklu "Obrazy pogrzebowe", Roee Rosen zawarł pewien polski akcent, którego warto na wystawie poszukać.
Wystawa "The Dynamic Dead" w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie czynna jest do 3 lipca. Latem, na festiwalu Era Nowe Horyzonty zaprezentowana zostanie także filmowa retrospektywa twórczości Roee Rosena, wyświetlony zostanie nagrodzony na festiwalu w Wenecji projekt "Tse/Out".
Urszula Schwarzenberg-Czerny