O branżowym charakterze imprezy świadczą choćby wystawiane w festiwalowym holu techniczne perełki i zaproszeni mistrzowie operatorskiego fachu. Z resztą jest już nieco gorzej.
Klasyczna organizacja
Przede wszystkim organizatorzy, jak co roku, obiecywali budowę specjalnego centrum festiwalowego. Może miasto i instytucje zainteresowane obecnością Camerimage w Łodzi mają problem ze stworzeniem tak dużego obiektu? To zrozumiałe, kosztowna budowla musi na siebie zarobić nie tylko przez festiwalowy tydzień. Ale impreza o takiej renomie, odwiedzana przez gości z całego świata, powinna odbywać się w nowoczesnym i reprezentacyjnym miejscu.
Wszystkie filmy startujące w konkursie głównym wyświetlano w Sali Teatru Wielkiego, obiektu nie przygotowanego do przyjęcia tak dużej liczby osób. Cały budynek, który na co dzień służy miłośnikom innych muz niż dziesiąta, ledwo mieści kilkutysięczny tłum przewijający się przez gmach od dziesiątej rano do późnej nocy. Oczywiście za tą sytuacją stoją problemy finansowe imprezy, która po rezygnacji strategicznego partnera, jakim był Atlas, w zeszłym roku musiała zaprzyjaźnić się z Plusem i grupą licznych, acz pomniejszych inwestorów.
Na szczęście pojawiły się dodatkowe sale i impreza wyszła też poza mury teatru. Uczestnicy Camerimage, kiedyś ograniczeni tylko do gmachu na placu Dąbrowskiego, teraz rozbiegają się po mieście.
fot. Piotr Jezierski
Dobrany repertuar
Co jeszcze stawia pod znakiem zapytania branżowość festiwalu? Dobór filmów! Oczywiście wszystkie pokazywane na nim dzieła miały w ekipie operatora (a przynajmniej kogoś, kto potrafi włączyć kamerę). Ale kwiatki typu izraelsko-niemieckiego „For my father” (operatorsko i fabularnie telenowela ale z modnym dziś elementem terrorystycznym) nie powinny zostać dopuszczone do konkursu. Podobnie prezentowała się większość etiud startujących w konkursie studenckim. No cóż, uczą się i mogą popełniać błędy – powiedzą niektórzy. Ale nauka trudnej sztuki operatorskiej powinna prowadzić do niezależnego spojrzenia, a nie jedynie kopiowania poprawnych ujęć chałturników. Oczywiście były wyjątki, do których należał, wyróżniony brązową kijanką (nagrodą dla studentów) Nadav Hekselmann, operator filmu „Roads”. Ale przy rozdaniu nagród ominięto etiudy tak dojrzałe (zarówno realizatorsko jak i fabularnie) jak „On the line”. Pamiętajmy jednak, że nie jest to festiwal, który bazuje na opowieści. Tutaj więcej się widzi, mniej słucha. Czy aby na pewno?
Filmowy zwycięzca tegorocznego festiwalu, nagrodzony Złotą Żabą „Slumdog Millionaire” ze zdjęciami Anthony’ego Dod’a Mantle’a, do dzieł wizualnie nowatorskich nie należy. Reżyser Danny Boyle („Płytki grób”, „Trainspotting” czy „28 dni później”) przyzwyczaił nas do łączenia zaskakującej treści z ostrym, ale atrakcyjnym obrazem. Jego najnowsze dzieło nie podskoczy wyżej niż poprzednie, „W stronę słońca” (które, mimo że kulało fabularnie, w obrazie wspaniale wykorzystywało brudy i wady optyki). „Milioner z ulicy”, jak nagrodzony film ochrzci pewnie polski dystrybutor, jest wizualnie wtórny. Całą siłę oddziaływania obrazu przerzucono w nim na widoki indyjskich przedmieść. Uwieść może tylko naiwna historia i chęć pokazania Indii „odrobinę” inaczej.
fot. Piotr Jezierski
Pewne nagrody
Wracając do tematu, czyli odbiegania od niego organizatorów łódzkiej międzynarodówki operatorów; zadziwiająco nie na miejscu jest, ogłoszona już kilka lat temu, nagroda dla „Aktora o Niezwykłej Wrażliwości Wizualnej”. Najlepiej wątpliwości, co do tego wyróżnienia, opisał odbierający je w tym roku Viggo Mortensen. Gwiazdor powiedział, że nie wie za bardzo jak ma ten tytuł rozumieć, ale „niezwykła wrażliwość wizualna musi oznaczać to, że aktor po prostu świetnie wygląda przed kamerą”. W dalszych słowach oddał honor ekipie, która zawsze dba o to, żeby dobrze wypadł.
Podejrzane jest też przejście z festiwalowej retrospekcji znanego operatora na… reżysera. Tak właśnie nagrodzony i podsumowany był w tym roku Alan Parker, który na szczęście ma dobre oko do zdolnych operatorów. Ale czy na festiwalu poświeconym autorom zdjęć nie powinniśmy przyglądać się ich dorobkowi?
Nie dziwi za to „nagroda za wkład w rozwój sztuki operatorskiej” dla Edwarda Kłosińskiego, czyli uhonorowanie zmarłego w tym roku twórcy zasłużonego dla naszej kinematografii.
fot. Piotr Jezierski
Tematy przewodnie
Był za to na tegorocznym festiwalu temat dominujący – wojna. Szczególną uwagę widza zainteresowanego bardziej treścią niż obrazem zwróciły zapewne dwa filmy pozakonkursowe. Oba wyprodukowane na angielskojęzyczny rynek. Amerykańsko-brytyjski „The boy In the striped pajamas” („Chłopiec w pasiastej pidżamie” na podstawie powieści John’a Boyne’a w naszych kinach znajdzie się już w marcu przyszłego roku) pokazuje tragedię obozu koncentracyjnego z bardzo zaskakującej strony. Brytyjsko-niemiecki „Good" (film na podstawie sztuki C.P. Taylor, z Viggo Mortensenem w roli głównej) mówi o tym jak daleko może zajść człowiek bez właściwości. Oba niestety tracą na zbyt hollywoodzkim podejściu do materii filmowej, są zbyt płaskie i poprawne, szczególnie w interesującej nas warstwie wizualnej. Do tego, mimo że oba dzieją się w III rzeszy, nie pada w nich prawie żadne słowo po niemiecku. Przeciwwagą dla nich może być „Woman in Berlin”, film który znalazł się w konkursie i zachował realia epoki. W obrazie opisującym, losy kobiet, ukrywających się w części Berlina okupowanej przez Rosjan, słychać zarówno głosy Niemców jak i „oryginalnych” Rosjan (a widać niezwykle oryginalne fizjonomie radzieckich gierojów). Mimo że „Woman in Berlin” nie jest do końca udaną produkcją, realizmem wyprzedza wspomniane anglojęzyczne obrazy.
Ale jeśli mowa o celnym oddaniu epoki i kinie zza zachodniej granicy to nie można pominąć zdobywcy Brązowej Żaby "Der Baader Meinhof Komplex" (zdjęcia Rainer Klausmann). Film, który w Niemczech wywołał już niejedną dyskusję, to sprawne połączenie kina akcji z wydarzeniami, które wstrząsnęły Europą ponad trzy dekady temu. Obraz pokazujący jak łatwo jest pociągnąć za spust. Niestety zanika w nim granica między złem a sprawiedliwością. Miejmy tylko nadzieję, że historia terrorystycznej organizacji RAF nikogo nie zainspiruje.
fot. Piotr Jezierski
Cieszy, że nad festiwalem nadal unosi się dobry duch Davida Lyncha. Mimo że tym razem nie przybył, na samo zakończenie przysłał nam dzieło swojej córki. Niestety, „Surveillance” w reżyserii Jennifer Chambers Lynch to jedynie popłuczyny po estetyce ojca, choć zapewne znajdą amatorów wśród entuzjastów lekkich slash horrorów.
Niespełnionych autorów sztuki operatorskiej podniesie na duchu Aske Foss, autor zdjęć doskonałego „Go with peace Jamil” (niezauważonego przez łódzkie jury, natomiast docenionego na tegorocznym Warszawskim Festiwalu Filmowym), który nigdy nie kończył wydziału operatorskiego. Niektóre z prezentowanych na Camerimage filmów pokazują, że zaliczona szkoła może niczego nie nauczyć, jeśli nie ma się błysku w oku… i w głowie.
A jeśli chodzi o festiwal? Odchodzenie od stricte operatorskiego tematu nie zaszkodzi mu, jeśli nadal będzie miejscem spotkań „wrażliwych wizualnie” widzów. Camerimage nic nie grozi dopóki sympatycy i adepci sztuki filmowej będą mogli skorzystać na, nie tylko operatorskich, warsztatach, a największe gwiazdy w tym fachu nie przestaną go omijać.
Złota Żaba: Anthony Dod Mantle ("Slumdog Millionaire")
Srebrna Żaba: Cesar Charlone ("Miasto ślepców")
Brązowa Żaba: Rainer Klausmann ("Der Baader Meinhof Komplex")
Konkurs polski: Jacek Petrycki ("Boisko bezdomnych")
Konkurs etiud studenckich:
Złota Kijanka: Anton Ifland-Stettner ("Dear mom: to read if I don't wake up")
Srebrna Kijanka: Bartek Ciernicki ("The Gravediggers")
Brązowa Kijanka: Nadav Hekselmann ("Roads")
Honorowe statuetki:
Nagroda im. Krzysztofa Kieślowskiego - Isabelle Huppert
Nagroda dla Producenta Filmów Wybitnych Pod Względem Wizualnym - Jeremy Thomas
Specjalna Nagroda za Wybitne Osiągnięcia w Filmie Dokumentalnym - Kazimierz Karabasz
Nagroda za Całokształt Twórczości dla Polskiego Reżysera o Niezwykłej Wrażliwości Wizualnej - Andrzej Żuławski
Nagroda Za Wkład w Rozwój Sztuki Operatorskiej - Edward Kłosiński
Nagroda dla Aktora o Niezwykłej Wrażliwości Wizualnej - Viggo Mortensen
Nagroda za Całokształt Twórczości - Pierre Lhomme
Nagroda za Całokształt Twórczości dla Reżysera ze Szczególną Wrażliwością Wizualną - Alan Parker
Nagroda dla Scenografa ze Szczególną Wrażliwością Wizualną - Arthur Max
Nagroda Dla Montażysty Za Szczególną Wrażliwość Wizualną - Pietro Scalia
Konkurs wideoklipów:
Dave Gahan: "Kingdom" – zdjęcia: Kasper Tuxen Anderson
Death Cab For Cutie: "I Will Possess Your Heart" – zdjęcia: Shawn Kim & Aaron Stewart-Ahn
Nokia Mobile Movie Competition:
Julius A.Onah
Monika Kotecka
Konkurs dokumentu: Glauco Bermudez ("Ex-Voto for Three Souls")
Piotr Jezierski