Od momentu, kiedy "Królik po berlińsku" otrzymał nominację do Oscara, wielu wierzyło, że jego reżyser Bartosz Konopka wróci z Los Angeles ze statuetką. Stało się jednak inaczej. Członkowie Akademii poparli amerykański dokument "Music by Prudence". Dlaczego?
Zdaniem Bogumiła Osińskiego werdykt Akademii potwierdza, że Amerykanie nie interesują się Europą, jak i tym, co dwadzieścia lat wcześniej wydarzyło się na jej obszarze.
Zdaniem Janusza Wróblewskiego Amerykanie wolą oglądać bardziej współczesne historie. - Dla nich fabuła "Królika po berlińsku" może być jakąś ciekawostką, o wiele bardziej interesują ich historie, które dzieją się dzisiaj - uważa krytyk filmowy.
kadr z filmu "Rewers"
Na tegorocznym festiwalu Berlinale "Rewers" Borysa Lankosza i "Dom zły" Wojciecha Smarzowskiego z powodów formalnych nie mogły być pokazane. Wcześniej filmy te zostały zaprezentowane na 25. Warszawskim Festiwalu Filmowym, co zamknęło im drogę na 60. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Berlinie, gdzie pokazywane są premierowe tytuły.
Zdaniem Grażyny Torbickiej polskie filmy często nie są czytelne dla widzów zagranicznych. Dobrym przykładem na hermetyczny obraz jest "Wojna polsko-ruska". -Do głównych konkursów festiwalowych trafia wiele koprodukcji. Każda kinematografia europejska dba najbardziej o promocję własnych tytułów- dodaje Torbicka.
Tegoroczną galę Oscarową wygrał dramat Kathryn Bigelow "The Hurt Locker. W pułapce wojny". Największym przegranym okrzyknięto trójwymiarowego "Avatara" Jamesa Camerona.
Zdaniem Bogumiła Osińskiego dobrze się stało, że Akademia podzieliła statuetki właśnie w taki sposób. - "The Hurt Locker. W pułapce wojny" przedstawia niezwykle aktualną i bliską wielu widzom historię. Avatar" otrzymałby tę nagrodę za wybitne osiągnięcia techniczne.
- Zawsze najważniejsza jest jakość filmu, szczerość intencji reżysera, oryginalność, dopiero potem w grę wchodzą inne elementy - podsumowuje Janusz Wróblewski.
(na podst. Rozdroży kultury, 8 marca 2010)