Kultura

Latające słonie i szalony animator

Ostatnia aktualizacja: 11.02.2011 14:13
Władysław Starewicz czarował na kinowym ekranie. Latające słonie, zwierzęca orkiestra i szczury wyruszające w przejażdżkę automobilem - to tylko parę z tysięcy niezwykłych pomysłów polskiego artysty.
Audio
  • Władysław Starewicz i latające słonie nad Paryżem

Niewiele osób wie, że światowy film animowany bardzo wiele zawdzięcza polskiemu, genialnemu i troszkę szalonemu wynalazcy. Władysław Starewicz wymyślił, nakręcił i pokazał światu pierwszy film lalkowy.

Starewicz swoją karierę animatora zawdzięcza zamiłowaniu do entomologii - od dziecka jego główną pasją było kolekcjonowanie owadów. Fascynowała go ich różnorodność. W czerwcu 1910 roku w Kownie wpadł na pomysł, który rewolucyjnie wpłynął na świat kina. Postanowił żuki jelonki ze swojej kolekcji sfilmować w ruchu. W tym celu przyczepił do nóżek owadów cieniutki druciki, ubrał je w kostiumy, buty z cholewkami i muszkieterowskie szable.

Wszystko filmowane było metodą pokladkową (przy pomocy tysięcy zdjęć) na tle stylizowanej dekoracji. W filmie "Walka jelonków" chodzi o owadzi pojedynek o piękną żukową damę. Podobno, po obejrzeniu pierwszych zdjęć, Starewicz zakrzyknął: "Ruszają się, ruszają jak żywe! Co za fantastyczne tworzywo, zdolne kreować cuda!".

Jego pierwsze filmy tworzone właśnie w ten sposób były wyświetlane na dworze cara. Po rewolucji przez Stambuł i Rzym razem z rodziną przedostał się do Francji, gdzie żył i pracował do śmierci w roku 1965.

Starewicz całe życie doskonalił swoją technikę. Poruszał bardzo zaskakujące tematy (nakręcił np. horror według niesamowitego opowiadania Mikołaja Gogola "Wij", a świat żuków fascynował go na tyle, że zdecydował się nakręcić nawet romans i kryminalną intrygę osadzoną w świecie insektów...).

Jego filmy są surrealistyczne i bardzo poetyckie. Pracował z szaloną dbałością o detal. Niezależność i pełna kontrola artystyczna były dla niego niesamowicie ważne, odrzucał więc wszystkie lukratywne propozycje z wielkich amerykańskich studiów filmowych. W efekcie borykał się ze sporymi problemami finansowymi, jednocześnie robiąc jedne z najpiękniejszych filmów lalkowych. Przekonaj się jak dziś ogląda się "Opowieść o Lisie":

Władysław Starewicz, znany we Francji jako Ladislas Starewitch powrócił niemal pół wieku po swojej śmierci na ekrany tamtejszych kin. Są tam obecnie wyświetlane jego baśnie według La Fontaine’a.

Posłuchaj relacji Polskiego Radia z Paryża, kliknij dźwiek "Władysław Starewicz i latające słonie nad Paryżem" po prawej stronie artykułu.

Film zatytułowany "Les Fables de Starewitch" to cykl pięciu etiud powstałych w latach dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku. Filmy oparte na animacji marionetek i kukiełek zostały odrestaurowane kadr po kadrze dzięki staraniom wnuczki artysty. Léona-Béatrice Martin-Starewitch była dzieciństwie świadkiem pracy Starewicza nad jego filmami, a niekiedy nawet pomagała dziadkowi w przygotowywaniu lalek i ich strojów.


Władysław Starewicz stworzył w swoim atelier pod Paryżem prawdziwe cuda filmowej animacji. Latające słonie, zwierzęca orkiestra, miejski szczur wyruszający w przejażdżkę samochodem i odwiedzający szczura polnego - to tylko parę z tysięcy niezwykłych pomysłów artysty zwanego we Francji "Waltem Disneyem przybyłym z chłodnego Wschodu".

usc


www.narodoweczytanie.polskieradio.pl
Cichociemni
Czytaj także

Czy Chip i Dale wdychali hel?

Ostatnia aktualizacja: 31.03.2010 13:11
Dowiedz się, dlaczego hel podwyższa nam głos i poznaj trendy na rynku przenośnych odtwarzaczy filmów
rozwiń zwiń
Czytaj także

Przepiękna polska animacja może wygrać Berlinale

Ostatnia aktualizacja: 09.02.2011 13:06
- To są wielkie emocje, to będzie pierwszy pokaz filmu przed dużą publicznością - opowiada reżyser "Świtezi", która jako jedyny nasz film powalczy o nagrodę na Berlinale. Festiwal rusza już dziś.
rozwiń zwiń