W "Italiani" Łukasz Barczyk, reżyser m.in. "Patrzę na ciebie Marysiu", "Przemian" i "Nieruchomego poruszyciela" po raz kolejny potwierdził, że nie chce tworzyć kina kompromisowego, łatwego w odbiorze. Stworzył niezwykle teatralny obraz, do którego wprowadza widza jakby w zwolnionym tempie, poprzez świat wspomnień, obsesji i fantazji głównego bohatera. W "Italiani" nie ma nic przypadkowego. Każde słowo, gest, ruch mają znaczenie. Barczyk skutecznie podważa nasze dobre samopoczucie. Zmusza do myślenia i stawiania sobie pytań, od których bardzo często chce się uciec.
Pytam więc Łukasza Barczyka dlaczego idzie pod prąd i konsekwentnie tworzy filmy trudne w odbiorze, wymagające od widza wysiłku, którymi interesuje się dziś coraz mniej widzów?
- Jestem świadomy tego, że obecnie publiczność lubi oglądać filmy proste, jasne, w których jest happy end - ocenia. - Nie czuję jednak takiego kina, dlatego robię filmy, które sam chciałbym zobaczyć w kinie. Chcę by były zgodne z tym, jak pewne rzeczy postrzegam, czuję. Obserwuję bacznie rzeczywistość, która ma ciemne i jasne strony. Wydaje mi się jednak, że tych mroczniejszych jest trochę więcej, dlatego pokazuję to w swoich filmach. Nie dziwi mnie, że taka tematyka interesuje mniej widzów, ale zaakceptowałem to. Na mój wcześniejszy film ("Nieruchomy poruszyciel”, premiera 2008 rok, przyp. red.) poszło prawie dziesięć tysięcy widzów. Z punktu widzenia biznesu jest to mało, ale moim zdaniem tylu tysięcy umysłów nie można lekceważyć. Jeżeli te umysły synchronizują się z tym, co chcę im pokazać, to mam poczucie, że mam dla kogo robić te hermetyczne utwory – wyjaśnia Łukasz Barczyk.
Aby poznać kulisy powstawania filmu "Italiani" i dowiedzieć się, co Łukasz Barczyk myśli o współpracy z Krzysztofem Warlikowskim, wystarczy kliknąć w ikonę wideo, która znajduje się w boksie po prawej stronie artykułu.
Jak narodził się pomysł na film "Italiani"?
Wszystko zaczęło się ponad cztery lata temu, kiedy Łukasz Barczyk, pojechał ze swoimi znajomymi Krzysztofem Warlikowskim, Jacekiem Poniedziałkiem, scenografką Małgorzatą Szcześniak, operatorką Kariną Kleszczewską do toskańskiej prowincji Grosetto we Włoszech. Klimat zamku, do którego trafili od razu zadziałał. Barczyk poczuł, że to miejsce będzie idealnym tłem do jego filmu.
Do napisania wspólnego scenariusza, namówił Krzysztofa Warlikowskiego, reżysera teatralnego. Stworzyli historię, której ciąg wydarzeń nawiązuje do "Hamleta" Szekspira. Do toskańskiej prowincji przyjeżdża syn (Krzysztof Warlikowski), którego wzywa mieszkająca tam matka (Renate Jett). Mężczyzna dowiaduje się o śmierci ojca, który został zamordowany. Winą za tragedię obarcza matkę i wuja (Jacek Poniedziałek), którzy wypierają się wszystkiego. Bohater morduje wuja, po czym stopniowo zbliża się do matki.
- Warstwa fabularna filmu stanowi tylko pretekst do zadania trudnych pytań – wyjaśnia reżyser. Każdy musi sam je odnaleźć, nie mogę niczego sugerować, wyjaśniać, ułatwiać. Widz musi ten film przefiltrować przez siebie, dlatego zapraszam do kina – dodaje Łukasz Barczyk.
Konkurs zakończony
Dla wszystkich, którzy mają ochotę zapoznać się ze znakomitym filmem "Italiani" mamy podwójne zaproszenia na poniedziałkowy seans do warszawskiego kina Muranów. Aby je wygrać, wystarczy wysłać maila na adres: kultura.konkurs@polskieradio.pl
Konkurs trwa do 21 marca, do godziny 11:00. Zwycięzy o wygranej zostaną poinformowani drogą mailową.
(mz)