Okazuje się, że aktor, który już ponad pięćdziesiąt lat uprawia ten zawód, ma dość amerykańskiej fabryki snów. – Hollywood to dysfunkcyjne miejsce, które pożera ludzkie dusze, przez co aktorzy, zamiast koncentrować się na swoim talencie i wartościach, skupiają się na spełnianiu oczekiwań innych – mówił.
James Cromwell wyciągnął wnioski z wieloletniej pracy (zagrał w ponad 90 filmach i serialach), i w najbliższym czasie nie zamierza angażować się w wielkie produkcje. W zamian planuje udzielać się w teatrze lub występować w filmach niskobudżetowych.
Dla odmiany aktor zamierza także spróbować swoich sił za kamerą. Akcja filmu, który planuje w najbliższym czasie wyreżyserować, dziać ma się w latach trzydziestych i czterdziestych ubiegłego wieku. Nie będzie to dla niego zadanie łatwe, gdyż jak przyznaje aktor, osobiście nie lubi on reżyserów i tego jak oni współpracują z innymi. – Wielkim szacunkiem darzę aktorów, mniejszym reżyserów – mówi James Cromwell. – Ci drudzy zapominają, że film jest wypadkową pracy scenografa, kompozytowa, operatora, reżysera i aktora – tłumaczy.
Jeśli chcesz dowiedzieć się m.in. jakie filmy ze swoim udziałem aktor wspomina najmilej, a także poznać atrakcje kolejnych dni, trwającego do 13 sierpnia, Międzynarodowego Festiwal Filmu i Muzyki Transatlantyk, wysłuchaj całości audycji "Stacja Kultura".
ap