"Znaleźliśmy się naprzeciwko małego ekranu, po kilku chwilach pojawiła nam się fotografia placu Bellecour w Lionie. Lekko zdziwiony powiedziałem do mojego sąsiada: fatygowano nas tylko po to, abyśmy zobaczyli kilka przeźroczy? Urwałem jednak przestraszony, gdy koń ciągnący wózek ruszył z ekranu w naszym kierunku, ożyli także przechodnie, jednym słowem – cały ruch uliczny. Siedzieliśmy z otwartymi ustami, po prostu odebrało nam mowę" - tak swoje wrażenia opisywał Georges Méliès po zakończeniu pierwszego pokazu, zorganizowanego przez braci Lumière.
Projekcja odbyła się w Paryżu, 28 grudnia 1895 roku. Tę datę uznano za dzień narodzin kina, które z czasem przestało być tylko techniczną ciekawostką, a stało się X Muzą. Jednak kino, w porównaniu z innymi dziedzinami sztuki, było najbardziej uzależnione od rozwoju techniki. Z okazji 115 urodzin kina przypominamy najważniejsze wynalazki, które wpłynęły na jego język.
Na ten temat w "Słowach po zmroku" z Anną Fuksiewicz rozmawiali krytycy - Andrzej Kołodyński i Jacek Szczerba.
Dźwięk w kinie pojawił się około 1926 roku, za pierwszy dźwiękowy film uważa się "Śpiewaka jazzbandu" z 1927 roku. Pomiędzy jedną a drugą piosenką, które były wtedy nagrywane na płyty, bohater wykrzykuje "Posłuchaj tego mamo!" i ta wypowiedź zarejestrowała się na płycie. - To pierwsza filmowa wypowiedź, która uświadomiła realizatorom i wszystkim, że słowo mówione i zwyczajne jednak ma swoje znaczenie dramaturgiczne i od tego zaczął się w naszym rozumieniu film dźwiękowy – mówił Andrzej Kołodyński.
Wiele gwiazd filmowych uważało, że dźwięk zabije urodę kina, które było przede wszystkim ruchem, dzianiem się. Dubbing wynaleziono bardzo wcześnie - gdy kino nieme straciło już swoją rolę. Okazało się wtedy, że wielu aktorów nie miało dobrego głosu i ktoś musi ich w warstwie dźwiękowej zastąpić.
Postęp techniczny przekładał się na zmianę warstwy artystycznej. Jeśli można było wyjść z kamerą na dwór i rejestrować autentyczny dźwięk ulicy, a nie tylko nagrany w studiu, jeśli kamera była lżejsza, jeśli nie trzeba było ustawiać jej jazdy, tylko można się było wmieszać w tłum, mieć kamerę na ramieniu, to natychmiast z tego korzystano.
- Gdy kino się zmieniało, na takich etapach jak Nowa Fala czy Młodzi Gniewni, to producenci, czując potrzebę nowości natychmiast zatrudniali ludzi spoza branży, którzy nie mieli ograniczeń, w takich chwilach najlepiej było nie być filmowcem, aby dostać pieniądze na produkcję – dodaje gość Anny Fuksiewicz.
Nasi goście rozmawiali też o różnych wabikach, które niegdyś stosowali filmowcy, by zachęcić do oglądania filmów w kinie zamiast w telewizji, a także o nowych rozwiązaniach takich jak: efekty specjalne, filmy panoramiczne, efekt 3D, wykorzystywanie nieżyjących już aktorów, inspiracje grami komputerowymi.
Aby wysłuchać całej rozmowy, kliknij ikonę dźwięku "Od kinematografu do 3D", w boksie "Posłuchaj" po prawej stronie.