Do Czarnogóry, ze względu na jej turystyczną atrakcyjność, przypięto etykietkę "Perła Adriatyku". Możliwe, że już niedługo ten mały kraj kojarzyć nam się będzie także z poezją, a to za sprawą właśnie wydanej "Antologii poezji czarnogórskiej XX wieku". Specjalnie dla serwisu Kultura Polskiego Radia o pracy nad zbiorem, tożsamości Czarnogórców i ich zamiłowaniu do poezji, pisze autor Grzegorz Łatuszyńki.
Grzegorz Łatuszyński autor antologii poezji czarnogórskiej XX wieku "Słowa, które nie śpią" był gościem Programu Drugiego, audycji Czwartki poetyckie.
W Czarnogórze poeci rodzą się na kamieniu, bo i na czym by się mieli rodzić w tym kamienistym kraju. Ani tu siać, ani orać. Same góry, same piargi. Jeśli coś się potrafi zakorzenić, to oliwka, krzew winny i poezja, która od najstarszych czasów rozbrzmiewała pieśnią w tutejszych gajach oliwnych i winnicach, pieśnią liryczną i epicką. Liryczna opiewała życie codzienne, dole i niedole czarnogórskiego ludu, jego smutki i radości, a epicka sławiła wojowników wyprawiających się zagonami na Turków, którzy okupowali przez pięćset lat całe Bałkany (poza Czarnogórą), a także poległych na polach bitewnych i wracających z tych wypraw z łupami mężów, synów i braci.
Wielokulturowa i wieloetniczna Czarnogóra, podobnie jak wszystkie pozostałe kraje post-jugosłowiańskie, wciąż jeszcze jest wewnętrznie podzielona i zwaśniona, rozdarta między różnymi przeciwstawnymi sobie racjami oraz interesami, więc napięcia tlą się tu dalej. Sentymenty i resentymenty ciągle jeszcze utrzymują dość wysoką temperaturę. Ale dzięki temu, że oba kraje, i Serbia, i Czarnogóra, znalazły sporo dobrej woli, żeby utrzymać między sobą poprawne, a nawet bliskie stosunki, jest nadzieja, że się społeczność czarnogórska scali, podobnie jak się scaliła polska po rozbiorach.
Ta podwyższona wrażliwość widoczna jest również w środowiskach kultury. Różni je stosunek do historii, do tradycji, do zdarzeń i faktów. Poszczególne grupy i ugrupowania po swojemu interpretują przeszłość, zarówno dalszą, jak i bliższą. Inaczej też oceniają dzień dzisiejszy. Jest to żywe również w środowisku twórczym. Ono także jest podzielone. Podobnie jak u nas, również tam są dwa związki pisarzy. I tak jak nasze nie darzą sympatią siebie nawzajem.
Polski czytelnik nie jest zorientowany w tej sytuacji, ani też pasjonuje się wewnętrznymi swarami w Czarnogórze. Nawet jeśli wie, co tam się działo, czy dzieje, to gdy książkę bierze do ręki, ona mu się musi sprawdzić w czytaniu, a nie czytanie sprawdzić w aurze konfliktu. Dlatego z pewnością oczekuje na antologię, która mogłaby być reprezentatywna dla całego środowiska twórczego i dawałaby możliwie pełny obraz czarnogórskiej poezji XX wieku.
Mam świadomość, że czas na robienie takiej antologii nie jest dziś najlepszy, że na każdym kroku czyha niebezpieczeństwo utraty bezstronności, zbytniego przechylenia się na jedną czy drugą stronę, podzielenia takich czy innych racji, w wyniku czego może nie zadziałać jedyne dopuszczalne kryterium w doborze poetów i wierszy, jakim jest kryterium jakości, wartości literackiej utworu poetyckiego.
Antologia nie może być obciążona bieżącą chwilą polityczną. Ona powinna dać możliwie pełny obraz czarnogórskiej poezji całego minionego wieku, przedstawić całe jej bogactwo i różnorodność, by rozsmakować w tej poezji, w poszczególnych poetach i wierszach polskiego czytelnika.
Nie mam ambicji wartościowania czarnogórskiej poezji, wprowadzania jakiejś nowej gradacji. Tego rodzaju oceny są sprawą czarnogórskiej krytyki literackiej i tamtejszych uniwersytetów. Ja z poezji czarnogórskiej XX wieku starałem się wybrać to, co wydawało mi się ciekawe i dla mnie do przekładu, i dla polskiego czytelnika do czytania, a więc to, co ma wartość uniwersalną i będzie zrozumiałe w nieco innym kontekście kulturowym, to, co znajdzie współbrzmienie z naszą wrażliwością estetyczną ukształtowaną na polskiej poezji.
Sama poezja nie jest i nie musi być pozbawiona wrażliwości i emocji politycznej, ma ona prawo penetrować i tę dziedzinę naszego życia podobnie jak wszystkie inne i oddać ją słowem poetyckim.
Ale w przeciwieństwie do polityki, dla której ważna jest struktura i organizacja ogółu oraz niezbyt czyste czasami układy i powiązania jednostek, poezję tworzą słowa czyste i przejrzyste, ich struktura i organizacja oraz powiązanie, słowa wrażliwe, które nie śpią, które czuwają i reagują na wszystko, co wokół i w nas samych. Poezja od zawsze nam towarzyszy we wszystkim, co czujemy i przeżywamy, ku czemu dążymy, o czym marzymy. Jej słowa otwierają nam oczy i uszy, prowadzą przez świat, szybują ku gwiazdom, przenikają w głąb niepojętego i niewidzialnego, i choć wszystkiego nie mogą nam wyjaśnić, to potrafią przybliżyć, ukazać, uczulić, uwrażliwić. I o to chodzi poezji, temu służy jej dociekliwość, mądrość, wrażliwość. Taką poezję czarnogórską pragnąłem zaprezentować polskiemu czytelnikowi, ale w drogę weszła mi polityka.
Sytuację taką brałem pod uwagę przystępując do pracy nad Antologią, ale nie spodziewałem się, z jaką skalą trudności przyjdzie mi się zmierzyć, jak skomplikowane będzie, czy się wręcz niemożliwe okaże wypracowanie spójnej koncepcji tego projektu, satysfakcjonującej wszystkie zainteresowane strony.
Mnie, jak wspomniałem, chodziło o to, żeby przy doborze autorów i wierszy wznieść się ponad podziały polityczne i organizacyjne, ponad wszelkie waśnie i animozje, gdyż wszystko to jest przejściowe i zmienne, obciążone wpływem czynników pozaartystycznych, a poezja, ta dobra, żywot ma dłuższy i trzeba ją chronić przed tego rodzaju zawirowaniami, przed kryteriami pozaartystycznymi. Niestety, jak to się mówi, dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane, a rzeczywistość dnia codziennego potrafi być nieugięta, odporna na wszelkie perswazje i robić swoje. I ślad swój odciska na wszystkim, i na wszystkim zostawia piętno czasu.
Oto, na przykład, jeden z najciekawszych współczesnych poetów czarnogórskich, Ranko Jovović (ur.1941 r. w Kosiciu k. Danilovgradu), kiedy praca nad Antologią w zasadzie została już zakończona, kategorycznie zażądał, żeby jego nazwisko i wiersze z niej wycofać. On nie chce być w tej antologii z wielu względów, a także i z tego, że choć jest Czarnogórcem od pradziadów, uważa siebie za poetę serbskiego. Co w tej sytuacji i w innych jej podobnych, choć nie identycznych, antologista i tłumacz miał zrobić? Obrazić się i zrezygnować z wydania Antologii?
Choć uważam, że okrojone antologie nie mają większego sensu, są na swój sposób okaleczone, informacyjnie niepełne, a nawet wprowadzają w błąd, to jednak ta moja jest znacznym krokiem naprzód w stosunku do wszystkiego, co się ukazało w różnych językach i krajach pod nazwą antologii poezji czarnogórskiej w ostatnich latach. Antologia wychodząca w Polsce w wersji wprawdzie jeszcze nie doskonałej, obciążona swoim „wcześniactwem”, usiłuje jednak przedstawić polskiemu czytelnikowi cały wachlarz poezji czarnogórskiej na przestrzeni ostatnich stu lat. A że ten wachlarz postrzępiony jest przez wichry historii... Ważne jest to, że jest to pierwsza całościowa próba zaprezentowania czarnogórskiej poezji XX wieku po odzyskaniu przez ten kraj niepodległości. Następne będą pełniejsze.
Musimy też sobie uzmysłowić, że jest to antologia poezji zrodzonej w całości niemal, nie tyle w niewoli, bo Czarnogórcy nie odbierali w taki sposób utraty niepodległości na rzecz przedwojennej i powojennej Jugosławii, co w okresie całkowitej serbskiej dominacji politycznej i pod silnym wpływem serbskiej kultury i serbskiej literatury od chwili zakończenia I wojny światowej aż po dziś dzień niemal. Czarnogórska młodzież przeważnie w Belgradzie, znacznie rzadziej w Sarajewie, kończyła studia, często też w Belgradzie stawiała pierwsze swoje kroki literackie, a wielu było takich, co po studiach do Czarnogóry już nie wracali. Do nich należy np. Novica Tadić (1949, Smriječno), jeden z najwybitniejszych poetów serbskich średniej generacji, który od debiutu w 1974 roku mieszka w Belgradzie. Trzeba jednak pamiętać, że Belgrad przez dziesięciolecia przyciągał młodych ludzi nie tylko jako stolica Serbii, ale także, a może przede wszystkim, jako stolica państwa, Jugosławii. Dopiero od paru lat stał się on dla Czarnogórców zagranicą.
Są też tacy Czarnogórcy jak Matija Bećković (1939, Senta), którzy urodzili się poza Czarnogórą i całe życie twórcze spędzili w Serbii, do Czarnogóry wyjeżdżając tylko nad morze, a jednak pozostali Czarnogórcami zarówno w swojej świadomości, jak i w poezji. Ale to wcale nie znaczy, że są zwolennikami czarnogórskiej niezależności, często wręcz przeciwnie.
Do grona serbskich poetów z silnymi czarnogórskimi korzeniami należał również Stevan Raičković (1928-2007), który żył w Belgradzie, a odpoczywał w swojej weekendicy w Herceg Novim, a czuł się Jugosłowianinem.
Petar Petrović II Niegoš
Ta silna więź z Belgradem i z serbską literaturą w sumie jednak poezji czarnogórskiej wyszła na dobre, gdyż na przestrzeni ostatnich stu lat w Serbii utrzymywało się stale wzrastające ożywienie intelektualne i twórcze, a poezja przeżywała swój okres świetności i wydała wielu znakomitych autorów od Miloša Crnjanskiego, Rastka Petrovicia, Momčila Nastasijevicia, poprzez Lubomira Micicia i Branka Ve Poljanskiego po Desankę Maksimović, Vaska Popę, Stevana Raičkovicia i Miodraga Pavlovicia. Trudno sobie wyobrazić, żeby tak wybitne indywidualności poetyckie nie wytyczyły również dróg i ścieżek rozwoju poezji czarnogórskiej, żeby nie oddziałały na kierunki jej poszukiwań twórczych. Ale trzeba przyznać, iż mimo tak ogromnych powiązań z Serbią, poezja czarnogórska zachowała swój własny, niepowtarzalny klimat, budowała swój świat, wyraźnie rozpoznawalny, odrębny, wciśnięty w jej malownicze góry, zagłębiony w jej romantycznej historii, zdobny barwną rycerską tradycją. Bo jeśli nawet ktoś chciałby złośliwie wielowiekowe czarnogórskie zmagania i utarczki z Turkami sprowadzić do zbójnictwa, to musiałby przyznać, przy choćby pobieżnym zajrzeniu za kurtynę czarnogórskich dziejów, że było to zbójnictwo nacechowane wzniosłymi ideałami i surowymi, wręcz rycerskimi zasadami, co znajdowało swój wyraz również w poezji. Do głosu dochodzą w niej: umiłowanie wolności i obrona niezawisłości, tradycje rodowe i narodowe, kult ojca, matki, braterstwa oraz sprawa ofiarności, męstwa, honoru, spolegliwości i przyjaźni. Poeci czarnogórscy nie mają odwagi, a może i potrzeby, epatować swojego czytelnika szokującymi tematami z tak zwanych marginesów życia, nie uprawiają prowokacji artystycznej na taką skalę, jak to się dzieje obecnie w Europie dlatego chyba, że Czarnogóra po dziś dzień jest enklawą tradycyjnych zasad i wartości, które u nas, niestety, bardzo się rozmyły i przestały dyscyplinować sztukę. (…)
A w ogóle literatura czarnogórska, nierozerwalnie spleciona do tej pory z serbską, która dała Serbom (czy może użyczyła im raczej) nie tylko Petara Petrovicia Njegoša, ale i wielu późniejszych wybitnych poetów, sama również sporo zaczerpnęła z serbskiej literatury. Te związki i wzajemności serbsko-czarnogórskie, same w sobie bardzo ciekawe, wymagają dokładnego prześledzenia, całościowego opracowania, systematyzującego i porządkującego, na które wciąż jeszcze jest jednak za wcześnie, tak jak i na taką antologię, która ogarnęłaby całą poezję i bez większego sprzeciwu zaakceptowana zostałaby przez tamtejsze środowiska intelektualne i twórcze. Wszystko to niewątpliwie wymaga odpowiedniego dystansu i poważnych studiów, a nie emocji, które przysłaniają, czy wręcz wypaczają rzeczywistość.
Nie znaczy to oczywiście, iż oczekuję, by spory wśród pisarzy czarnogórskich ustały. To byłoby fatalne. Niech one będą jednak literackie, merytoryczne, niech się staną fermentem twórczym, a nie waśnią polityczną, która do literatury może wnieść tylko zamęt. Dla waśni politycznych miejsce jest w gremiach partyjnych i w parlamencie, dla sporów literackich na uniwersytetach i na łamach prasy kulturalnej. Spór o kształt różnych antologii poezji czarnogórskiej, również tych powstających poza granicami Czarnogóry, czy w kraju robionych z myślą o zagranicy, niech się toczy jawnie, a nie za kulisami. Wtedy przyniesie to korzyść dla literatury. W przeciwnym wypadku psuje tylko krew.
Grzegorz Łatuszyński
(tekst stanowi skróconą wersję Wstępu do Antologii)
Promocja Antologii Poezji Czarnogórskiej w Domu Literatury Warszawa, Krakowskie Przedmieście 87/89 w dniu 23 lutego 2010 (wtorek) o godz. 18.00
Udział wezmą poeci czarnogórscy prof. Leszek Szaruga oraz autor Antologii Grzegorz Łatuszyński
Zapraszamy Miłośników Poezji.