Karolina Cicha jest polonistką, aktorką, piosenkarką, kompozytorką i muzykiem, który gra na kilku instrumentach na raz. Rozprawę doktorską poświęciła poezji Adama Zagajewskiego. W latach 2007-2009 była odtwórczynią tytułowych ról Ifigenii i Elektry w Ośrodek Praktyk Teatralnych i teatrze offowym "Gardzienice".
To tam zdecydowała się postawić na ścieżkę muzyczną, artystyczną. – Teraz mogę literaturę filtrować przez to, co mam muzycznie do powiedzenia. Okazuje się, że to jest fajny mix, staram się muzyką nie przesłaniać sensów literatury - wyjaśniła.
W Gardzienicach starała się przygotować warsztatowo do tworzenia dzieł, które by miały jakiś wyraz. W rozmowie z Jerzym Sosnowskim podkreśliła konieczność współdziałania przygotowania technicznego i improwizacji w trakcie występu. – Jestem w stanie improwizować na koncercie, kiedy dostateczną ilość godzin ćwiczę technicznie rozwiązania muzyczne – powiedziała.
Dla Cichej spektakl czy koncert, są zawsze przeżyciem duchowym, nie da się ich zrobić czysto technicznie, nie da się oddzielić artysty od tego, co się odbywa i co chce się ujawnić przez jego osobę. – Ja trenuję po to, żeby w momencie przedstawienia mogło zdarzyć się coś większego ode mnie; cieszę się, że to się czasem dzieje – podkreśliła.
Natomiast cała interpretacja i bagaż emocjonalny wynika z doświadczenia i przeżycia. Dlatego też, jej zdaniem, nie jest najlepszym pomysłem posyłanie do szkół śpiewu bardzo młodych osób, by śpiewały piosenki, których nie rozumieją. - W młodym wieku trudno mieć swoją wizję. Lepiej najpierw przeżyć coś, a potem wypracować sobie technikę wokalną – powiedziała piosenkarka.
Pomysł śpiewania Różewicza zrodził się z jej niechęci do obchodzenia Walentynek w Polsce. Przygotowanie płyty "Do ludożerców” zajęło jej 3 lata. Poeta zgodził się na autorski projekt Karoliny po wysłuchaniu wstępnej wersji utworu "Walentynki”.
Piosenkarka tłumaczyła, dlaczego zdecydowała się na tak ostrą, w stylu rocka eklektycznego, aranżację wierszy Tadeusza Różewicza. - To nie jest poezja, która chce, żeby wszystko było w mgiełkowej atmosferze, takie miłe i melodyjne. To często musi być chropowate i ostre, dlatego ten utwór jest bardziej słuchowiskiem niż piosenką – powiedziała artystka.
Dodała, że Różewicz sam przyznał, iż po wojnie, współcześnie, dokonał się rozwód poezji z muzyką. – Nie ma melodyjności, muzyczności w wierszach. Dlatego trzeba mieć wyobraźnię muzyczną, by je usłyszeć - przyznała.
Do płyty wybrała wiersze z nowszych tomików poety, często mało znane. – Pomyślałam, że Różewicz z ironią i ostrością mówi też o tym, co się teraz dzieje i potrafi to ująć, jako sytuację graniczną – podkreśliła.
Lęk przed rozpadem rodziny, komercjalizacja miłości, brak kultury wysokiej, miazga wiadomości. – Dla mnie to jest mocno związane z doświadczeniem tego, jak mi jest w tej kulturze. To, co robię jest jakby próbą "dźgania” kultury, by pokazać, że można czegoś więcej od niej chcieć – podsumowała artystka.
Płyta "Do ludożerców” ukazała się 9 października br., w dniu urodzin Różewicza. W muzyce do wierszy poety dominuje ostre brzmienie gitary, akordeon i bębny, a wszystko w aktorskiej interpretacji. Mecenasem jest Urząd Miasta Wrocławia.
Jak Karolina Cicha odnajduje się w kulturze pop i w czym pomaga jej medytacja? Aby wysłuchać całej rozmowy wystarczy kliknąć "Z Cichą o Różewiczu” w boksie "Posłuchaj”.
Zapraszamy do obejrzenia zwiastuna płyty:
(asz)