Miłość szczęśliwa jest bowiem dla Szymborskiej paradoksem myślowym, nieprawdopodobną konfiguracją losu, zaistniałą niemożliwością. Znakomitym dowodem tego jest chociażby fakt, że spośród wszystkich utworów poetki, których doliczyć się można około 250, istnieje jeden zaledwie, który o takiej szczęśliwej miłości bez ironii traktuje (Złote gody).
Ryszard Krynicki miał świetny pomysł na antologię poezji miłosnej. W posłowiu „Od wydawcy” zdradza, jak bardzo zależało mu na opublikowaniu erotyków Szymborskiej (w tym jednego nowego: Gdyby). Wcześniej takie wydania ukazały się już we Włoszech w przekładzie Pietra Marchesaniego (Taccuino d’amore) i w Niemczech w tłumaczeniu Karla Dedeciusa (Liebesgedichte). Antologia tematyczna, wyodrębniając konkretne utwory, otwiera nowe ścieżki interpretacji, odświeża spojrzenie. I ta odmiana nie jest bynajmniej banalna. Pozwala wyzyskać tropy, które w innych konstelacjach mogą ujawniać się niewystarczająco. W przypadku wierszy miłosnych Szymborskiej świetnym, a niewyzyskanym do tej pory kontekstem zdaje się być Szekspirowska komedia Sen nocy letniej.
Lunatycy
"The lunatic, the lover and the poet/ Are of imagination all compact" - pisał Szekspir (Sen nocy letniej, Akt V, Scena II). Podług niego poeta jest wizjonerem. Dzięki sile imaginacji dana jest mu pełna perspektywa. Wygląda on poza i ponad powierzchnię świata. Swoje doświadczenie zapisuje w wierszach. Wyobraźnia to metoda komunikowania się z rzeczywistością także dla lunatyka i kochanka. Soczewka rozumu jest od niej gorsza, bo mniej ostra. Pomaga wprawdzie zaprowadzić ład, ale kosztem pomijania nie dających się objąć rozumem elementów irracjonalnych.
I lunatyk, i kochanek, i poeta poddają się magicznemu wpływowi Księżyca, który powoduje nieustanną odmianę. Sen, miłość i sztuka należą do tego samego, magicznego porządku rzeczy. Żeby ich doświadczyć, trzeba dosłownie puścić wodze fantazji, oddać się pod władanie Księżyca i zajrzeć do sfery irracjonalnej. Należy przekroczyć cienką linię dzielącą wyobraźnię od rzeczywistości. Szymborska uważnie czyta Szekspira. Nietrudno zauważyć, jak często zasięga jego autorytetu (szczególnie w erotykach: Reszta, Sen nocy letniej), dużo trudniej zauważyć pewną wspólnotę poglądów, podobieństwo przekonań, które jednak ujawniają się w nowej antologii z Wydawnictwa a5.
Wewnętrzna strona powiek to uprzywilejowane miejsce kochanków w wierszach poetki. Sen jest bohaterem wielu erotyków: Jawność, *** (Jestem za blisko…), Sen, Słuchawka. Ludzkie istnienie w poezji Szymborskiej jest pojmowane jako seria przypadków, jako przerwa w niebycie. Tajemnicza druga strona istnienia wbrew racjonalistycznym przesądom istnieje. Pustka jest dla poetki synonimem pełni, pełni możliwości. To byt w przeciwieństwie do niebytu jest ułamkowy, niedoskonały, jest jedynie jedną realizacją z wielu możliwych opcji. Wiersz Dworzec to relacja z wydarzenia, które nie miało miejsca. Szymborska także w innym liryku, Bez tytułu, opowiada o tym, co mogłoby być udziałem bohaterów, gdyby wybrali inną wersję wydarzeń. Przedstawiona zostaje niezrealizowana możliwość. Nicość jest u podstawy każdego istnienia i tego istnienia się także domaga.
Poetka z jednej strony rozpacza nad mnogością utraconych możliwości, z drugiej strony zadziwia się nad fenomenem tych zrealizowanych. W szczególny sposób da się to odczytać z wierszy miłosnych. „A mnie się tak złożyło, że jestem przy tobie. I doprawdy nie widzę w tym nic zwyczajnego” (*** (Nicość…)) – pochwałę istnienia umożliwia miłość. Jest argumentem przeciwko nicości. Miłość to prawdziwy cud.
Epifanie poezji
Wojciech Ligęza w pracy O poezji Wisławy Szymborskiej. Świat w stanie korekty analizuje różnorodne retoryczne zabiegi poetki, figury zastrzeżenia, sądy opatrzone korygującym „ale”, mające na celu oddanie samego doświadczenia poznawania świata. Liryki Szymborskiej, jak zauważył kiedyś Stanisław Barańczak, obsługuje model: „umysł stwierdza ‘jest tak, a tak’, po czym natychmiast dopowiada: ‘no dobrze, ale…’”. Specyficzne jest również usytuowanie podmiotu lirycznego: zawsze eks-centryczne. Grażyna Borkowska w swoich badaniach podkreśla, jak zadziwiająco często głos poetki dochodzi z „kąta sali, zza kulis, z muzealnej gabloty, z rynsztoków wielkiego miasta, z wnętrza snu, z głębi wody”. Szymborska powiada, że istota rzeczy uobecnia się na granicy bytów. Ma charakter epifaniczny (momentalne oświecenie).
W Walecie, żalu wzbraniającej John Donne przeciwstawił podksiężycowych kochanków kochankom, których wyrafinowana w procesie alchemicznym jak złoto miłość przetrwa wszystko tak, że ich dusze staną się jednym. Szymborska zapisuje podobny koncept w liryku Złote gody: „W dniu złotych godów, w uroczystym dniu/ jednakowo ujrzany gołąb siadł na oknie”. Zarówno w wierszu Donne’a, jak i w utworze Szymborskiej opisywana jest sytuacja wyjątkowa. Złote gody są tak naprawdę jedynym „szczęśliwym”, miłosnym wierszem poetki. Większość erotyków mówi jednak o podksiężycowych kochankach, zmiennej miłości i o kierującym nimi przypadku. Tym akcentem kończy się nowa antologia Szymborskiej: „Każdy przecież początek/ to tylko ciąg dalszy,/ a księga zdarzeń/ zawsze otwarta w połowie.”
Joanna Kulas
Wisława Szymborska, Miłość szczęśliwa i inne wiersze, Wydawnictwo a5, Kraków 2007.