O pokoleniu ukształtowanym przez "Buszującego w zbożu" Jerome’a Salingera ze swoimi gośćmi - prof. Andrzejem Makowieckim (historykiem literatury, krytykiem literackim) oraz Grzegorzem Musiałem (poetą, pisarzem, tłumaczem z języka angielskiego) - rozmawiała Hanna Maria Giza.
Opublikowana po raz pierwszy w 1951 roku powieść J. D. Salingera „Buszujący w zbożu” jest do dnia dzisiejszego jedną z najbardziej poczytnych i dyskutowanych powieści, nie tylko w Stanach Zjednoczonych. Bohaterem książki jest szesnastoletni Holden Caulfield, który nie mogąc pogodzić się z otaczającym go zakłamaniem i głupotą decyduje się na ucieczkę z college'u. Przez trzy dni „buszuje” w Nowym Jorku.
Kiedy książka Salingera trafiła na rynek wydawniczy zszokowała czytelników. Dlaczego? Zdaniem prof. Andrzeja Makowieckiego na papierze pojawiły się słowa, które uchodziły za mało eleganckie. Salinger dał także młodemu człowiekowi przyzwolenie na bunt.
Salinger nie bał się także poruszyć wątków związanych z seksualnością nieletnich.
Holden Caulfield nie zgadza się na świat dorosłych, w którym dostrzega tylko fałsz i zwyrodnienie. Nie lubi także swoich rówieśników, którzy wydają mu się równie zepsuci.
- Salinger dokonał w książce wyraźnego podziału na świat dorosłych i dzieci - uważa Grzegorz Musiał.
Mimo tego, że spędzamy z bohaterem tylko trzy dni w Nowym Jorku, jest to powieść drogi. Główny bohater wędruje niczym Odyseusz - od miejsca do miejsca, od człowieka do człowieka.
Książka początkowo wydana została jako publikacja dla dorosłych. Z czasem znalazła się w spisie lektur szkolnych szkół licealnych i wyższych we wszystkich krajach anglojęzycznych. W Polsce, w niektórych szkołach, pojawia się jako literatura nadobowiązkowa.
- Przy właściwej interpretacji książka ta może wiele dobrego wnieść do świata młodych ludzi - uważa prof. Andrzej Makowiecki. Zdaniem krytyka pozwala im ona oceniać świat dorosłych oraz daje prawo do buntu, który w przypadku Holdena ma swoje granice.
Wielu twórców chciało dokonać ekranizacji powieści Salingera. Nie wyrażał on na to zgody. Pytany o motywy decyzji, odpowiadał krótko- "mam swoje powody". J. D. Salinger zmarł 27 stycznia 2010 roku. Od kilku miesięcy trwają prace nad dokumentem zatytułowanym "Salinger".
(na podst. Sezonu na Dwójkę, 11.03.2010)