Jak nakłonić Polaków do czytania książek? Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego patronuje nowemu projektowi, który nazwano Republika Książki.
"Przekonani, że troska o kondycję polskiej kultury leży w sferze naszych obywatelskich powinności, my, miłośnicy czytania, powołujemy do życia Republikę Książki. Wierzymy, że czytanie jest źródłem naszej wolności i niezależnego myślenia. Wierzymy, że czytanie stymuluje kreatywność i tworzy potencjał twórczy. Wierzymy, że czytanie włącza do wspólnoty znaczeń, budując i podtrzymując więzi w czasie i przestrzeni…" to fragment manifestu miłośników książki.
Nie ulega wątpliwości, że polskie czytelnictwo przeżywa kryzys. Jednak jak podkreślał podczas audycji Łukasz Gołębiewski, krytyk literacki, znawca audio i e-booków nie jest tak źle jak twierdzi Instytut Badań nad Czytelnictwem Biblioteki Narodowej.
- Pamiętajmy o tym, że forma uczestnictwa w kulturze bardzo się zmienia – mówił Gołębiewski, który przytoczył przykład Stanów Zjednoczonych.
Otóż w grudniu ubiegłego roku w USA sprzedano więcej książek w formie elektronicznej niż w formie tradycyjnej.
- Książka jest strawą duchową, ale przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że jest dobrem materialnym. Teraz proszę wyobrazić sobie to, że więcej ludzi obdarowało się elektronicznym plikiem niż książką drukowaną – mówił Gołębiewski .
Tę rewolucję określił jako symbol nowych czasów i nowego czytelnictwa.
Dorota Malinowska-Grupińska, wydawca stwierdziła, że liczy się treść, a nie forma. Ważne, by Polacy w ogóle czytali.
- Jak kiedyś pisano na papirusie, to wtedy nie śniło się, że książka będzie wyglądała tak jak obecnie wygląda. Nie ma znaczenia, czy wygląda tak czy inaczej – mówiła Malinowska-Grupińska,
Zauważyła także, że w manifeście wielokrotnie używa się słowa "wierzymy". Podczas, kiedy Republika Książki tylko wierzy – to wydawcy dobrze wiedzą, że dzieci, które nie czytają gorzej poruszają się we współczesnym świecie i wiedzą też, że ludzie, którzy nie czytają, nie uczestniczą w demokratycznej wspólnocie.
- Biblioteki. Biblioteki. Biblioteki głupcze! – apelowała Dorota Malinowska-Grupińska.
Piotr Kieżun z Instytutu Książki potwierdził, że w biblioteki odgrywają bardzo ważną rolę w społeczeństwie. Z badań Biblioteki Narodowej wynika, że ludzie, którzy czytają książki nie zakładają własnych księgozbiorów, tylko pożyczają książki z biblioteki.
- Nie wszystkie książki, które chcemy przeczytać musimy mieć na własność – dodał Roman Chymkowski z Instytutu Badań nad Czytelnictwem Biblioteki Narodowej.
Jednak paradoksalnie, jak zauważyli rozmówcy istnieje pewna grupa ludzi, którzy co prawda kupują książki, ale ich nie czytają. Określani są mianem bibliofili.
Udział w dyskusji wzięli: Ewa Malinowska-Grupińska - wydawca, Roman Chymkowski z Instytutu Badań nad Czytelnictwem Biblioteki Narodowej, Piotr Kieżun z Instytutu Książki oraz Łukasz Gołębiewski - krytyk literacki, znawca audio i e-booków. Program poprowadziła redaktor Anna Sempniak.
W programie również reportaż z biblioteki w Jastkowie pod Lublinem - świetnie działającej i rozwijającej różne formy działalności np. przedszkole, w którym dzieci i rodzice "łykają" bakcyla czytelnictwa. A także rozmowa z młodymi bywalcami dużych księgarń, którzy spędzają wolny czas wśród półek z książkami.
(mb)
Aby wysłuchać całej rozmowy, wystarczy kliknąć "Rozdroża Kultury" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
"Rozdroża kultury" w Jedynce w każdy poniedziałek po godz. 20:00