- Zauważyłem, że do gazet, my, reportaży, piszemy tylko o ostrych momentach wojny, o czymś chwytliwym np. o przemocy. Powracając do domu człowiek czuje się sfrustrowany, okazuje się, że to, co opisywał ukazywało nieprawdziwe "tempo, życie konfliktu", że nie było możliwości, by opisać bardzo ważne rzeczy – uważa Jean Hatzfeld, reporter, korespondent wojenny, pisarz, laureat nagrody im. Kapuścińskiego, który niedawno wydał książkę "Linia zanurzenia". Jest on jednym z gości trwającego w Krakowie Międzynarodowego Festiwalu Literatury im Josepha Conrada, nad którym partonat objęło Polskie Radio.
Jego zdaniem wojna w dużej mierze jest nudna, a jej stałym elementem jest oczekiwanie. Autor przyznał też, że w swoich artykułach nie opisywało momentów radosnych, które też mają na niej miejsce.
- Młodych reporterów chciałbym przestrzec przed cynizmem, to jest największa choroba dziennikarstwa wojennego – powiedział w rozmowie z Magdą Mikołajczuk.
Gość "Kulturalnej Europy" zaznaczył, że jeśli już się zostało przez to uczucie dotkniętym, to lepiej przestać wykonywać ten zawód. Trzeba też zaakceptować to, że wiele rzeczy dotyczących konfliktu nie jest się w stanie zrozumieć, składa się on bowiem przede wszystkim z rzeczy nie do przewidzenia.
Jean Hatzfeld podkreślał, że on sam nigdy nie popadłem w cynizm, wręcz przeciwnie, był zafascynowany tym co widział, zaintrygowany wojną. Uważa, że jest to bardzo niebezpieczne uczucie, gdyż człowiek potrafi się od niego uzależnić i nie wie jak normalnie egzystować w normalnym życiu.
- Niektórzy mówią, że trzeba być bardzo odważnym żeby pojechać na wojnę, a ja twierdzę, że prawdziwą odwagę trzeba mieć, żeby założyć rodzinę i wychowywać dzieci – dodał w radiowej Jedynce.
(pp)
Dziś, o 18:00 zapraszamy na rozmowę z kolejnym gościem Festiwalu - noblistką Hertą Müller.