Minister Bogdan Zdrojewski zaznaczył, że zabiegi ministerstwa zmierzające do odzyskania obrazu Gierymskiego są w końcowej fazie. -Wszystkie sprawy związane z ekspertyzą (przyp.red. obrazu ) zostały zakończone. Poprosiliśmy o dodatkową ocenę prawną stanu rzeczy, związaną nie tylko z samym obrazem, ale z przechodzeniem własności tego obrazu - od dramatycznego momentu, jakim była jego kradzież, aż do stanu obecnego. Wszystkie oceny powinniśmy mieć pod koniec przyszłego tygodnia - dodał Bogdan Zdrojewski.
Minister kultury podkreślił, że jego resort odniósł szereg sukcesów w odzyskiwaniu i pozyskiwaniu rozproszonych na świecie polskich dzieł sztuki i pamiątek historycznych.
- Być może rok 2010 zakończymy fantastycznie - powiedział Zdrojewski podsumowując temat starań o zwrot "Pomarańczarki". "Przypomnę, że wcześniej odzyskaliśmy listy powstańców warszawskich, zakupiliśmy rękopis "Tarantelli" Fryderyka Chopina, udało się odzyskać jeszcze trzy inne obrazy. Jeżeli będziemy mieli jeszcze Gierymskiego i dwa Fałaty, będzie to znaczący postęp - ocenił.
Starania o zwrot "Pomarańczarki" to oczywiście nie jedyna tego rodzaju sprawa, mająca na celu odzyskanie utraconych w czasie wojny dzieł sztuki, w którą zaangażowane jest ministerstwo. W ubiegłym tygodniu amerykańska federalna agencja dochodzeniowa ICE zajęła w Nowym Jorku dwa obrazy pędzla Juliana Fałata: "Naganka na polowaniu w Nieświeżu" i "Przed polowaniem w Rytwianach". Obrazy zostały utracone podczas II wojny światowej przez warszawskie Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych. Obydwa płótna zostały wycofane z aukcji w 2006 r. na wniosek MKiDN.
- Po czterech latach trudnych starań, różnych zabiegów, okazało się, że zmiana taktyki przyniosła rezultat i parę dni temu władze federalne odpowiedziały pozytywnie na nasz wniosek aresztowania obrazów Fałata - podsumował Zdrojewski.
Obraz "Pomarańczarka" pędzla Aleksandra Gierymskiego został zrabowany z Muzeum Narodowego w Warszawie podczas II wojny światowej. Płótno miało być licytowane 27 listopada na aukcji Kunst und Auktionshaus Eva Aldag w Niemczech. Oferowano je z ceną wywoławczą 4,4 tys. euro. W katalogu aukcyjnym obraz opisano, jako "zapewne obraz Gierymskiego". Według marszandów, obecna właścicielka obrazu odziedziczyła go po babce, która w 1948 r. wyszła za mąż za przemysłowca i kolekcjonera z Duesseldorfu, posiadającego już wówczas obraz.
Obraz został wycofany z aukcji po interwencji polskiego resortu kultury i Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Polscy eksperci potwierdzili autentyczność płótna.
(mz)