Jednym z nich z pewnością jest Katedra Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Łódzkiego.
Z prof. Elżbietą Olejniczakową z Uniwersytetu Łódzkiego rozmawiał Rafał Kowalczyk.
Czym jest śledcze dziennikarstwo radiowe?
Śledcze dziennikarstwo radiowe dla niektórych, jak choćby dla Janiny Jankowskiej istnieje śladowo, a dla Krzysztofa Wyrzykowskiego w ogóle. Moim skromnym zdaniem oczywiście istnieje. Powstaje natomiast problem czy radiowe dziennikarstwo śledcze jest działem dziennikarskim czy artystycznym. Nie potrafię zrozumieć tego stanu, w którym z jednej strony reportaż radiowy przynależy dziennikarstwu, a z drugiej strony jestem przekonana, że jeżeli uda się mu przemycić jakieś uniwersalne wartości, to staje się on dziełem sztuki. Nie każda ksiązka jest dziełem sztuki, nie każdy film jest dziełem sztuki. Tutaj może ta pewna dwoistość jest wyraźniejsza, ale ciągle wydaje mi się, że reportaż - ten najwybitniejszy, niezależnie od tego czy jest portretowy, czy w jakikolwiek inny sposób artystyczny, także reportaż śledczy może być dziełem sztuki.
Czy można badać reportaż radiowy?
To nie podlega kwestii. Na temat reportażu radiowego powstaje doktorat Kingi Klimczak, który jest już na ukończeniu, i ona zajmuje się szczegółowo badaniami nad reportażem. W Polsce odróżnia się reportaż interwencyjny czy reportaż śledczy, które można publikować w radiu. Jednak na przykład w Finlandii tworzy się reportaże przede wszystkim pod konkursy, więc ich budowa jest trochę inna. Ale nie podlega kwestii, wspólne cechy dla reportaży radiowych istnieją i należy je badać.
Czy reportaż śledczy jest uprawiany na świecie?
Reportaż śledczy zdecydowanie tak. Wyższa szkoła w Łodzi organizowała szereg konferencji, gdzie w tytule pojawiała się Europa i pojawiały się Stany Zjednoczone. Bardzo lubię sformułowanie Janki Jankowskiej, pochodzące jeszcze sprzed naszego wejścia do Unii, że gdyby jakość reportażu decydowała o warunkach członkowstwa, to Europa musiałaby dostosować się do polskich standardów. Bardzo liczne nagrody jakie zdobywamy na międzynarodowych konkursach poświadczają, że polski reportaż radiowy ma się wyjątkowo dobrze i zgrozą wieje jeżeli zdamy sobie sprawę jak niewiele osób go zna. Nasze dziennikarstwo, pochylone radioznawczo, nie ma na celu uczyć ludzi słuchać radia i przekonywać, że radio jest medium wybitnym. Doświadczamy tego na przykładzie studentów, którzy przychodząc na zajęcia przyznają, że nie mieli styczności z reportażem radiowym, a po pierwszych, godzinnych nagle zaczynają prosić nas o przynoszenie kolejnych nagrań. Warto przypomnieć, że w EBU (Europejska Unia Nadawców) mamy od kilkunastu lat przedstawiciela, obecnie Annę Sekudewicz. EBU jest grupą siedmioosobową, która decyduje o tym jaki kształt będzie miał reportaż w Europie, więc naprawdę musimy być w tym nieźli.
Jak uczyć słuchać i analizować reportaże, aby potem móc je tworzyć?
Nie wadziłoby mieć doświadczenie w pracy w mediach. Ja osobiście nie mam takiego doświadczenia, stąd mam świadomość, że moje spojrzenie jest inne, być może uboższe. Nie wydaje mi się jednak, że praca czynnego dziennikarza byłaby niezbędna by móc mówić o reportażu. Podobnie jak Maria Giza prowadząc konferencję hellerowską powiedziała, że niekoniecznie trzeba być naukowcem, żeby popularyzować naukę. Natomiast trzeba być osłuchanym, ponieważ należy mieć skalę porównawczą. Od czterech lat jestem jurorem konkursu dla młodych im. Jacka Stwory i przesłuchuję, w bardzo krótkim czasie, kilkadziesiąt reportaży. Mam więc porównanie. Niewątpliwie tak jak oczytanie ma znaczenie w krytyce literatury, tak tutaj osłuchanie odgrywa ogromną rolę. Myślę również, że ponieważ my nie mamy jeszcze metodologii, nie mamy języka to musimy go trochę dopracowywać, trochę zapożyczać choćby z teorii kultury czy literatury, ponieważ niektóre typy reportażu mają na przykład konstrukcję zbliżoną do noweli. Nie lekceważyłabym także historycznego spojrzenia na reportaż. Zarówno w przed wojną, jak i po niej wiele się zdarzyło w dziedzinie reportażu.
Gdzie można szukać informacji o reportażu radiowym i samego reportażu?
Poza radiem publicznym trzeba by było bardzo dobrze poszukać, żeby cokolwiek znaleźć. Sądzę, że być może to wynika z dość słabego wypromowania. Kiedy my „zmuszamy” – tak to powiem nieładnie, studentów dziennikarstwa do słuchania reportaży, to ci młodzi ludzie są często bardzo zainteresowani i chcą szukać informacji na temat reportażu radiowego. Myślę, że ktoś kto sam tego bakcyla połknie, dla kogo radio stanie się pasją, zaczyna opowiadać o tym wszystkim na około. Naszym marzeniem jest nauczyć ludzi słuchać radia od małego, ponieważ jeśli dziecko styka się wyłącznie z grami komputerowymi i kulturą, która bazuje tylko na obrazie, to nie ma szans, że samo „wpadnie” na reportaż. Jeśli ktoś mu go „podrzuci” to przekona się, że otwartość młodych ludzi na medium audialne jest większa niż można sądzić.
Gdzie można się nauczyć tego wszystkiego o czym Pani wcześniej mówiła, zarówno historii reportażu jak i jego analizy?
Na Uniwersytecie Łódzkim jest kierunek, który nazywa się tak jak na każdej innej uczelni: Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna. Są tutaj trzy specjalizacje: PR`owa, socjologiczna i dziennikarska. Nasza grupa radiowa ma najwięcej, bo aż 450 godzin radioznawstwa wobec 60 wymaganych przez ministerstwo. Proszę zobaczyć jakie to są proporcje! Możemy więc rzeczywiście mówić o tym dlaczego radio jest tak wartościowym medium. Studiując w Łodzi, młodzi ludzie nie otrzymają niczego mniej niż w innych szkołach wyższych, ale dodatkowo uzyskują dostęp do takiej wiedzy na temat radia, jakiej nigdzie indziej w Polsce, a nawet w Europie nie zdobędą.