Reprezentanci Polski nie mają wiele czasu na to, by odpocząć i przeanalizować zwycięski bój ze Szwajcarią w pierwszym sobotnim meczu fazy pucharowej Euro 2016.
Trwa lizanie ran, Robert Lewandowski i Arkadiusz Milik dochodzą do siebie po ostrych starciach z przeciwnikami, ale ze słów przedstawicieli sztabu medycznego można wnioskować, że powrót do pełni zdrowia to kwestia zaledwie kilku dni i będą gotowi do ćwierćfinałowego boju z Portugalią. Mamy za sobą starcie, w którym Polacy kilkukrotnie musieli korzystać z pomocy lekarzy, dodatkowo konieczność rozegrania 120 minut na pewno da o sobie znać.
W meczach o taką stawkę, w takiej fazie turnieju, zmęczenie schodzi jednak na dalszy plan, a do gry wkracza ambicja i charakter - a tego na pewno nie możemy odmówić piłkarzom Adama Nawałki.
- Tak jak wszyscy widzieliśmy w sobotę, drużyna jest trochę poobijana. Od razu jednak pragnę uspokoić. Nie będzie żadnych problemów, żeby zespół w komplecie był zdrów przed następnym meczem - powiedział lekarz reprezentacji Jacek Jaroszewski w La Baule, bazie polskich piłkarzy podczas Euro 2016.
Jaroszewski poświęcił chwilę piłkarzom, którzy najbardziej ucierpieli w sobotę.
- Dwa urazy były odrobinę większe. Arek Milik doznał skręcenia stawu skokowego, na szczęście niepełnego. Dzisiaj już wiemy, że to nie będzie problem. Natomiast Robert Lewandowski ma dosyć nieprzyjemne stłuczenie śródstopia. Groźnie to wyglądało, ale na szczęście na tym się skończyło. Natychmiast po powrocie wdrożyliśmy działania lecznicze. Dzisiaj regeneracja, jutro trening, aktywny wypoczynek. To wszystko sprawi, że piłkarze najpóźniej pojutrze będą całkowicie zdrowi, gotowi do pełnego treningu. Jest jeszcze kilka drobnych spraw, o których nie ma sensu mówić, ponieważ nie stanowią żadnego problemu - podsumował.
Źródło: TVP
Z Portugalią po raz ostatni w meczu o punkty graliśmy dwukrotnie w eliminacjach do mistrzostw Europy za kadencji Leo Beenhakkera. Pierwszy z meczów zakończył się zwycięstwem biało-czerwonych 2:1, w drugim zremisowaliśmy 2:2, zaliczając naprawdę dobre zawody. Będzie więc okazja do tego, by po raz kolejny pokrzyżować szyki zespołu o większej renomie, jednak borykającego się ze swoimi problemami.
W sobotę zespół Fernando Santosa niemiłosiernie męczył się z Chorwacją, rzutów karnych jednak udało się unikąć za sprawą gola w 117. minucie, którego zdobył Ricardo Quaresma. Portugalczycy nie wygrali w grupie ani jednego meczu, a przecież ich przeciwnikami były ekipy, które marzący o sukcesie zespół powinien ogrywać z łatwością - Islandia, Austria i Węgry miały pomysł na to, jak uprzykrzyć grę Cristiano Ronaldo i spółce. Czasem jednak niektóre drużyny długo się rozpędzają, a kiedy już wrzucą wyższy bieg, okazują się niemożliwe do zatrzymania.
Można zastanawiać, czy jest to bardziej wygodny rywal niż nieobliczalna Chorwacja, a to zdanie wydają się podzielać reprezentacji Polski, którzy w niedzielę uczestniczyli w konferencji prasowej.
- Czasu na analizę było mało, myśleliśmy tylko o tym, by wygrać mecz ze Szwajcarią. Cieszymy się, że możemy zagrać z tą drużyną. Gra tam dużo zawodników, którzy mają wysokie umiejętności indywidualne. My jednak udowodniliśmy, że potrafimy grać jeden za drugiego i myślę, że w kolejnym spotkaniu pokażemy to ponownie - powiedział Bartosz Kapustka, który w sobotnim meczu musiał pauzować za żółte kartki i oglądał spotkanie z wysokości trybun.
Źrodło: TVP
Podtekstów w tym meczu będzie sporo, oczywiście dużo emocji budzą tacy piłkarze jak Pepe, który znany jest z tego, że często przekracza przepisy i nie boi się nie zawsze czystej walki z napastnikami. Robert Lewandowski potrafił jednak znaleźć sposób na to, by kilka lat temu w Lidze Mistrzów zaaplikować Realowi Madryt 4 gole, wprawiając rywali w kompletną bezradność.
Wydaje się jednak, że większość miejsca w mediach poświęcona będzie oczywiście Cristiano Ronaldo, który jak dotąd zachwycił tylko raz, w meczu z Węgrami, kiedy to jego dwa trafienia dały drużynie remis 3:3 po pasjonującym meczu. Ten zespół ma w swoich szeregach kilku innych zawodników, którzy potrafią zrobić różnicę, jak choćby bohater sobotniego wieczoru, Ricardo Quaresma, piekielnie utalentowany Renato Sanches czy potrafiący jedną akcją rozerwać szyki obrony rywali Nani.
Arkadiusz Milik po raz kolejny miał kilka wyśmienitych okazji do tego, by zdobyć swoją drugą bramkę na turnieju.
- Nie jest tak ważne, kto strzela, a liczą się zwycięstwa. Na pewno jednak chciałbym trafiać, tym bardziej, że mam sytuacje. Może czasem brakuje mi trochę spokoju, ale mam nadzieję, że zmieni się to w meczu z Portugalią. Cieszymy się z tego, jak to wygląda na razie, zawsze gramy o zwycięstwo. Cieszymy się, że i Portugalia grała w dogrywce, obie drużyny miały podobne obciążenia. Czujemy się jednak naprawdę dobrze - mówił zawodnik Ajaksu.
Euro 2016: kolejny słaby mecz Lewandowskiego, Fabiański bohaterem
Polacy chcą wykorzystać fakt, że drabinka jest dla nich bardzo korzystna. Droga do finału nie jest tak trudna jak w przypadku zespołów z drugiej jej części - tam starcia tytanów zobaczymy już na początku, jak choćby w poniedziałkowym meczu, kiedy Hiszpania zmierzy się z Włochami.
- Wiadomo, że faworyci "na papierze" grają po drugiej stronie drabinki, ale to nie znaczy, że po naszej są słabi rywale. Każdy może tutaj wygrać z każdym. Jeżeli chodzi o nasz ewentualny finał, to... spokojnie. Cieszymy się z tego, że awansowaliśmy do ćwierćfinału. Zachowujemy chłodne głowy, oczywiście chcemy przejść do kolejnej rundy, ale wszystko jest przed nami. Musimy udowodnić, że zasługujemy na to i wyszarpać to na boisku - zakończył Milik.
Do momentu, w którym biało-czerwoni wyjdą na boisko, by walczyć o półfinał mistrzostw Europy, zostało jeszcze dużo czasu, jednak polscy piłkarze mają świadomość, o co będą grać. Tego nikomu nie trzeba tłumaczyć, widać jednak (chociażby po sposobie wykonywania rzutów karnych w sobotnim meczu), że piłkarze Adama Nawałki są pewni siebie, skupieni i pełni wiary w to, że mogą napisać najpiękniejszy rozdział rodzimej piłki od całych dekad. To wszystko zaprocentuje.
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl, PAP, IAR