Rio 2016
W pierwszej odsłonie debiutujący w igrzyskach Janowicz wykazał się dużą determinacja - mimo że przegrywał 1:4, to doprowadził do remisu. Kluczowe okazało się przełamanie, które Polak zanotował w 11. gemie. Po chwili obronił cztery "break pointy" i wykorzystał drugą piłkę setową.
Druga partia toczyła się pod dyktando mierzącego 1,92 m Muellera, ale w kolejnej wyższy o 11 cm Polak wrócił do gry. Decydujący set miał wyrównany przebieg. Zawodnicy nieraz rozstrzygali swoje gemy serwisowe bez straty punktu. Jako pierwszy - przy stanie 3:3 - podanie stracił łodzianin. Od razu jednak zrewanżował się wyżej notowanemu przeciwnikowi. Do wyłonienia zwycięzcy konieczny był tie-break, który początkowo układał się po myśli Polaka, który prowadził 4-2. Końcówka była bardzo emocjonująca. Janowicz miał dwie piłki meczowe, zawodnik z Luksemburga wykorzystał czwartą.
Mecz trwał dwie godziny i 29 minut. Była to piąta konfrontacja tych tenisistów. Wcześniej bilans był remisowy, a wszystkie spotkania miały miejsce w turniejach niższej rangi - challengerach.
- Było bardzo blisko. Walczyłem z całych sił. Bardzo mi zależało na tym występie. Ciężki okres za mną. Lekarze nie dawali mi wielkich szans na powrót do tenisa. Udało mi się pozbierać. Gilles był zdecydowanym faworytem tego meczu. Nie tylko jest ograny, ale jest także bardzo dobrym tenisistą. Cieszę się chociażby z tego, że udało mi się zagrać dobre spotkanie – ocenił Janowicz.
Tym bardziej, że mecz nie należał ani do łatwych, ani krótkich.
- Graliśmy na wysokim poziomie, warunki były bardzo trudne, bo silnie wiało. Musieliśmy utrzymywać koncentrację przy każdej piłce. Byłem blisko, ale nie wystarczyło. Nie mogę sobie nic zarzucić w tie-breaku. Rywal miał troszkę więcej szczęścia ode mnie - ocenił.
Ważne dla niego jest jednak, że w końcu wrócił na kort i potrafił nawiązać walkę.
- Czułem się naprawdę fajnie. Zabrakło odrobiny szczęścia. Trzeci set był na wysokim poziomie, z obu stron. Cały czas nakładaliśmy na siebie presję. Szczególnie z jednej strony – jak grało się z wiatrem. Tam, gdzie było pod wiatr, było znacznie trudniej utrzymać serwis. Ciężki mecz mentalnie, bo wiedzieliśmy, że każde przełamanie jest na wagę złota - dodał.
Po raz pierwszy od wielu miesięcy nie czuł także bólu.
- Ale jak się nie gra grubo ponad siedem miesięcy, bo nie zaliczam wyjazdu do Australii jako turnieju, który powinienem grać, to pierwszy mecz po takim czasie jest trudny. Zwłaszcza jak trwa ponad dwie i pół godziny. Boli mnie wszystko – przyznał łodzianin.
Janowicz, który w tym sezonie rozegrał tylko dwa mecze, jest 174. w rankingu ATP. Jego niedzielny rywal plasuje się na 37. pozycji.
Mecze otwarcia w grze pojedynczej przegrały w sobotę rozstawiona z "czwórką" Agnieszka Radwańska i Magda Linette.
Wynik meczu 1. rundy gry pojedynczej:
Gilles Mueller (Luksemburg) - Jerzy Janowicz (Polska) 5:7, 6:1, 7:6 (12-10).
pk