RIO 2016

Rio 2016: bańki kontra sterydy. Jedni wybierają plamy na ciele inni na honorze

Ostatnia aktualizacja: 11.08.2016 12:27
Czego sportowiec nie zrobi dla odniesienia sukcesu? Jedni sięgną po niedozwolone środki dopingowe i oszukają rywali, inni wybiorą metody które stosowały przed laty nasze babcie.
Audio
  • Specjaliści o stosowaniu baniek przez sportowców (Trójka/Zapraszamy do Trójki)
Michael Phelps
Michael Phelps

 

Serwis specjalny
rio 1200.jpg
Rio 2016

Temat dopingu wśród sportowców wraca jak bumerang przy okazji każdej dużej imprezy sportowej. W Rio, kiedy wszyscy myśleli, że odsiew Rosjan przed igrzyskami sprawi, że sportowców oszustów nie zobaczymy wśród olimpijczyków ( trochę naiwne było to myślenie), także mamy do czynienia z dopingiem. Niestety jednym z głównych, negatywnych bohaterów wpadek jest Polak. Tomasz Zieliński, ciężarowiec został przyłapany na stosowaniu nandrolonu. Sztangista wrócił już do Polski i jak zapowiada będzie szukał sprawiedliwości, bo jak twierdzi "jest czysty”.

W Rio pozostał brat Tomasza, Adrian Zieliński, mistrz olimpijski z Londynu w kat. 85 kg, wokół którego  także powstało spore zamieszanie. Jedna z gazet, powołując się na swego informatora, podała, że on także został przyłapany na dopingu.

Jakże niewinnie i wręcz naiwnie wygląda wspomaganie innych olimpijczyków, którzy w Rio postanowili rywalizować wspomagając się rozwiązaniami iście ze średniowiecza. Wprawdzie Tomasz Zieliński, stwierdził, że nandrolon, o którego zażywanie został posądzony, także pochodzi z epoki średniowiecza, a po takie rozwiązania już nikt nie sięga w związku z czym on także, to jednak po bańki niektórzy sięgnęli to zupełnie legalnie, nie kryjąc się z tym, a wręcz obnosząc.

Czerwone plamy widoczne na plecach i ramionach amerykańskiego multimedalisty, pływaka Michaela Phelpsa i wielu innych olimpijczyków to efekt stawiania baniek – popularnej kiedyś metody, która dziś robi furorę wśród sportowców.

- Zawodnicy nie stosują tej metody, aby poprawić swoje wyniki, ale aby przyspieszyć regenerację i zmniejszyć ból mięśni – wyjaśnia Krzesimir Cierzych, ortopeda.

Ta metoda pozwala szybciej przygotować się do kolejnego startu, co w przypadku pływaków, którzy ścigają się po kilka razy dziennie jest znakomitym rozwiązaniem.

Przez tysiące lat metoda ta była powszechnie stosowana w Chinach i na całym Dalekim Wschodzie, a także w Polsce.

Bańki, czyli zaokrąglone szklane naczynia (nasze babcie wykorzystywały zwykłe szklanki) rozgrzewa się do wysokich temperatur. Bankę stawia się na ciele, a ta zasysa skórę i przyczepia się do niej. Po odessaniu bańki w jej miejscu pozostaje okrągły, zaczerwieniony ślad po zebranej tam krwi.

- Te bańki, które obecnie stosują sportowcy to bańki wykonane z gumy i raczej nie są one wykorzystywane do leczenia zapalenia płuc – wyjaśnia Aleksandra Orlikowska, fizjoterapeutka.  Sportowcy używają baniek do poprawy metabolizmu. – Mocno zassana bańka uszkadza naczynia włosowate z których wypływa krew do przestrzeni międzykomórkowej i automatycznie ta krew staje ciałem obcym dla organizmu, który natychmiast zwiększa intensywność swojego działania miejscowego w celu usunięcia – precyzuje fizjoterapeutka.  

Nie każdy jednak wierzy w cudowne działanie baniek. Zdaniem ich przeciwników, nie dają nic poza efektem placebo.

Sportowcy (oprócz tych którzy sięgają po niedozwolone środki) lubią jednak stosować oryginalne metody. Pokonanie rywala czasami rozpoczyna się już w głowie. Wszelkie legalne sposoby na podniesienie możliwości swojego organizmu i osłabienie psychiki rywala to jeden ze sposobów na zyskanie przewagi już przed startem.  

Bańki kontra sterydy – jakże śmiesznie wygląda to porównanie. Jednak do śmiechu nie jest tym, u których wykryto niedozwolone wspomaganie. Za to ci, którzy postawili sobie bańki, między innymi Michael Phelps, śmieją się od ucha do ucha, bo na ich szyjach wiszą już medale.  

Ślady po bańkach znikną. W przypadku oszustów, plamy na honorze pozostaną na zawsze.

Aneta Hołówek, PolskieRadio.pl

Dziś w Rio