Rio 2016
Sędziowie dwukrotnie przerywali rywalizację, ponieważ zawodnicy minimalnie wyprzedzali rozpędzającą ich dernę (motorower), zanim ta opuściła welodrom. Po długich analizach i mimo jasnej wykładni regulaminowej nie zdecydowali się jednak na dyskwalifikację - w pierwszym przypadku Jasona Kenny'ego lub Malezyjczyka Azizulhasniego Awanga, a w drugim - Niemca Joachima Eilersa.
- Oczywiście te sytuacje nadawały się do dyskwalifikacji, ale myślę, że sędziowie byli bardziej wyrozumiali ze względu na igrzyska. Tym bardziej, że jedno przewinienie miał Brytyjczyk Kenny, a jeśli jemu się odpuściło, to nie można było stosować kary także w stosunku do innych. Podium byłoby zresztą w takiej sytuacji już rozstawione na samym starcie, bo jechalibyśmy w trzech - powiedział Zieliński.
Mimo wszystko najstarszy z polskiej ekipy kolarzy zawodnik jest zadowolony ze swojego występu.
- Musiałem sobie zrekompensować dwie pozostałe nieudane konkurencje. To mój życiowy wynik. Keirin to także jest sprint, ale przedłużony. Ponad rok tego nie jeździłem. Specjalnie oszczędzałem się na sprint i nawet nie chodzi o zmęczenie fizyczne, ale bardziej o kraksy - wspomniał.
Wprawdzie trzykrotny start w keirinie nie był czymś przyjemnym dla niego, ale wziął to na chłodno i starał się robić po prostu swoje.
- Miałem opracowaną taktykę, trzy razy się jej podjąłem i zrobiłem taki wariant jak przewidywaliśmy. Wyszedłem na prowadzenie, przyoszczędziłem trochę energii, ale mimo wszystko zabrakło na samej końcówce. Trzeba było wszystko postawić na jedną kartę - podkreślił.
O medalu Polak nie myślał. Szósta lokata jest dla niego dobra, choć liczył na trochę więcej.
- Nastawiłem się na walkę i gdzieś w głębi byłem zdeterminowany, aby pokazać, że jestem w stanie zrobić w końcu wynik na igrzyskach. Szansa na medal narodziła się w samym finale. W pierwszym podejściu fajnie się wszystko ułożyło i myślę, że jeśli nie miejsce na podium, to byłaby czwarta lokata - ocenił.
Zieliński, mimo że ma już 34 lata, na razie nie myśli o zakończeniu kariery, ale przyznał, że trudno będzie mu "dociągnąć” do kolejnych igrzysk za cztery lata w Tokio.
- Teraz ważny dla mnie jest odpoczynek psychiczny, fizyczny i muszę pozbierać myśli, zaplanować co dalej. Przymierzam się do pewnych opcji, ale zadeklarowałem się, że ten sezon jeszcze normalnie zakończę. Może nawet będę się przygotowywać do przyszłorocznych mistrzostw świata. Jeśli chodzi o igrzyska, to raczej moje ostatnie, choć niczego na razie nie wykluczam - zapowiedział.
We wtorek zakończyła się rywalizacja olimpijska na torze Barra. Stała pod znakiem hegemonii Brytyjczyków, którzy wygrali sześć z dziesięciu konkurencji, podtrzymując wspaniałą passę z igrzysk w Pekinie i Londynie (w stolicy Chin i przed własną publicznością zdobyli po siedem złotych medali).
Polscy kolarze przyjechali do Rio z wielkimi ambicjami. Zawody na torze nie potoczyły się do końca po ich myśli. Honoru tej dyscypliny na razie broni Rafał Majka, który w kolarstwie szosowym w wyścigu ze startu wspólnego wywalczył brąz. Nadzieje wiąże się także z występem Mai Włoszczowskiej w MTB.
ps