- Mam same złote wspomnienia z Rio de Janeiro i mam nadzieję, że tak zostanie – zaznaczyła.
- Fajnie tu jest. Cieszę się wszystkim naokoło. Plansze już gotowe do rywalizacji, ale w budynku zawodów jeszcze nie byliśmy. Sala jest zamknięta i nawet tam przebywać nie można. Treningi mamy zaraz obok wioski olimpijskiej i możemy pieszo tam dojść. Cudownie. Nie tracimy czasu na dojazdy. W sobotę jest plan, by odwiedzić salę szermierczą. Trzeba ją sobie obejrzeć i trochę poczuć – powiedziała Socha, która wystąpi w turnieju indywidualnym i drużynowym.
Najważniejsze jednak jest, że nikt z ekipy szermierczej nie narzeka na zdrowie. - Nie dajemy się wszelkim zarazkom. Pogoda jest bardzo zdradliwa. Trzeba mieć zawsze ze sobą bluzę, bo jest dużo stref, w których jest mocna klimatyzacja. Łatwo wtedy o przeziębienie. Poza tym są silne wiatry. Jak zajdzie słońce, od razu robi się chłodniej. Szczególnie jak się wychodzi z treningu z mokrymi włosami i wsiada do autobusu, gdzie klimatyzacja mocno chłodzi. Trzeba na to uważać – przyznała.
W pierwszej rundzie zmagań indywidualnych, które zaplanowano na poniedziałek, zmierzy się z Włoszką Loretą Gulottą. - Nie wiem, jak się układa dalej drabinka, ale ja jestem z pierwszej rywalki bardzo zadowolona – powiedziała.
Z kolei w turnieju drużynowym Polki zmierzą się z Amerykankami. - W statystykach jest po sześć, a to oznacza, że zapowiada się bardzo zacięty pojedynek. Będzie interesująco. Mamy najlepszy skład drużyny, jaki możemy mieć. Jesteśmy fajnym zespołem, zgranym i bardzo się lubimy. A to jest już połowa sukcesu. Druga połowa będzie 13 sierpnia. Wtedy mamy start. Jesteśmy dobrze przygotowane. Niejednokrotnie stawałyśmy na podium zawodów Pucharu Świata, jesteśmy aktualnie czwartą drużyną globu. W zasadzie jesteśmy bardzo blisko medalu, dlatego też czujemy ogromny głód walki - podkreśliła.
Ona sama cieszy się wszystkim, co w tej chwili się dzieje. - Fajne są to igrzyska, choć jeszcze na dobre się nie zaczęły. Całkowicie inaczej do tego podchodzę, to dla mnie duża frajda, że mogę tu być. Miałam bardzo fajne treningi i jestem gotowa do tych zawodów – powiedziała.
Jednocześnie nie zakłada, by to miał być jej ostatni w karierze występ olimpijski. - Chciałabym, żeby moja przygoda ze sportem trwała jak najdłużej. Uważam, że jest przepiękna. To moja pasja, kocham to, to mój styl życia. Obecnie nie wyobrażam sobie niczego poza sportem. Chciałabym zatem dotrwać do Tokio - przyznała.
Cel na Rio de Janeiro postawiła sobie jasny – chce w końcu zdobyć medal. - Byłam już na trzech igrzyskach i nie mam krążka olimpijskiego w swojej kolekcji, dlatego chciałabym w końcu go przywieźć. Żadnej presji nie odczuwam. Jestem tyle lat w sporcie, że wiem, jak to wygląda. I może dlatego potrafię cieszyć się każdym dniem - dodała.
W Rio de Janeiro była już w 2011 roku, kiedy rywalizowała w Igrzyskach Wojskowych. - Wywalczyłam wtedy dwa złote medale i mam nadzieję, że wspomnienia z tego miejsca pozostaną złote – podsumowała Socha.
Turniej indywidualny szablistek, w którym wystąpią także Bogna Jóźwiak i Małgorzata Kozaczuk, zaplanowany jest na 8 sierpnia, a drużynowy odbędzie się pięć dni później.
man