Zawodnik MKS Aleksandrów Łódzki jest synem byłego mistrza świata w tej konkurencji Zdzisława.
- Tata ma takie słynne powiedzonko: "wynik albo szpital", także będzie walka do upadłego. Trójskok to ogromne obciążenia, ogromna męka. Po takich konkursach eliminacyjnych, czy mocnych treningach technicznych wszystko boli. Nie mogę o tym myśleć, zastanawiać się, muszę na pełnej świeżości i ze spokojną głową wyjść na skocznię i dać z siebie wszystko – zaznaczył Hoffmann.
Życiowy sukces 27-letni lekkoatleta odniósł w lipcu, kiedy został w Amsterdamie wicemistrzem Europy.
- Myślę, że moja forma utrzyma się tutaj w Rio, bo podczas treningów cały czas było widać, że mam gaz. Nie mogę jednak obiecać, że będę skakał na poziomie 17 metrów, bo zdarzyło mi się to w życiu tylko dwa razy, ale bardzo bym chciał. Będę starał się, żeby wejść do finału - podkreślił.
Urodzony w Warszawie Hoffmann nie ma jednak złudzeń i doskonale wie, że niektórzy rywale są na razie poza zasięgiem.
- Panowie skaczą na poziomie 17,70. Kubańczycy w tym roku się ukrywali, wystartowali chyba tylko raz u siebie i to z dużym wiatrem, więc ich wyniki są jeszcze z poprzedniego roku. Trudno mi nawet określić, jak są przygotowani. Mistrzostwa USA pokazały, że Christian Taylor i Will Claye są w świetnej dyspozycji. Ja przy mojej dyspozycji, jaką pokazałem w Amsterdamie, jestem w stanie skoczyć ok. 17,30. I to będzie czołowa ósemka - powiedział.
Dni przed startem spędza na kibicowaniu innym reprezentantom Polski.
- Bardzo chciałem zobaczyć siatkarzy, ale już nie było biletów, więc ta atmosfera musi być świetna, bo wszyscy chcą każdemu Polakowi kibicować. Wszyscy chcą przeżyć coś fajnego. Nie mogę się już doczekać swojego startu. Mamy jeszcze trochę dni przed sobą, na razie jest super – przyznał.
Eliminacje trójskoku planowane są na poniedziałek o godz. 14.30 czasu polskiego.
pk
