20 stycznia 1896 urodził się Marian Walentynowicz, architekt, karykaturzysta i pionier polskiego komiksu, autor ilustracji do przygód Koziołka Matołka. W czasie II wojny światowej pełnił rolę korespondenta przy Dywizji Pancernej gen. Maczka, opisał między innymi słynną bitwę pod Falaise.
- Był wysoki i bardzo chudy. Mówił o sobie, że wygląda jak nóż z profilu i że dwa razy musi wejść do pokoju, żeby go zauważono. W karykaturach był wobec siebie bezlitosny – mówił na antenie Polskiego Radia Wojciech Walentynowicz, bratanek artysty.
Niezwykle barwne i bogate życie znanego rysownika zaczęło się w Petersburgu. W czasie rewolucji stanął przed plutonem egzekucyjnym, cudem przeżył. Przeniósł się do Warszawy, gdzie stał się popularnym rysownikiem. Współpracował między innymi z "Kurierem Codziennym" i "Naokoło świata".
Z zawodu był architektem, choć studia kończył siedemnaście lat. Jako pracę dyplomową przygotował projekt obrotowego lotniska na skrzyżowaniu Alei Jerozolimskich i ulicy Marszałkowskiej w Warszawie. – Podobno zapytano go, jak to się będzie obracać, a on odpowiedział: na łożyskach rtęciowych. Nikt nie wiedział, co to są łożyska rtęciowe, nawet stryj – mówił gość audycji z cyklu "Anegdoty literackie".
Nieustannie podróżował, odbył kilka podróży dookoła świata. Polował w Indiach, przemierzał afrykański busz i kanadyjskie pustkowia. Pisał reportaże i rysował. We współpracy z Kornelem Makuszyńskim stworzył postać Koziołka Matołka.
W 1939 roku, po wybuchu II wojny światowej, przez Rumunię i Francję przedostał się do Szkocji, gdzie został korespondentem wojennym przy 1 Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka. Zaprojektował też znak Cichociemnych w postaci spadającego do walki orła. Swoje wspomnienia wojenne opisał w książce "Wojna bez patosu".
W archiwalnym nagraniu Polskiego Radia z 1958 roku Marian Walentynowicz mówił: "Melduję posłusznie. Sierżant z wyższym wykształceniem niezdolny do służby wojskowej. Jednocześnie podporucznik rezerwy, kapitan czasu niewoli, jednocześnie podpułkownik czasu wojny. Pozwolę sobie wyjaśnić, że kiedy w 1939 roku przedostałem się do Francji zostałem szefem kompanii. (…). Moimi podkomendnymi byli: z malarzy Aleksander Żyw i Józef Natanson, publicyści Zygmunt Lityński, Adolf Bocheński oraz Czesław Jeśman, z poetów Jerzy Paczkowski, z dyplomacji Lipski, znany ekonomista Wacław Jastrzębowski. Powyżsi inteligenci, melduję posłusznie, za pomocą francuskiego koniaku, wina i innych alkoholi starali się wpłynąć na moją niezachwianą postawę podoficerską".
Posłuchaj audycji z cyklu "Anegdoty literackie".
mjm