Wisia przyjmuje w mieszkaniu Gienków Zygmunta Kotlarza. Kuzyn ma również sprawę do Marysi Borkiewiczowej, aby pomogła mu w znalezieniu na Ukrainie odbiorców jego produktów rolnych. Zygmunt przyznaje się, że głosował w unijnym referendum na "tak" na złość jednemu z członków Samooobrony, z której się właśnie wypisał. Przy okazji kuzyn nie zostawia, jak zwykle, suchej nitki na przedstawicielach samorządu lokalnego i urzędnikach w ministerstwach. Tym ostatnim wypomina chociażby korupcję i marnotrawstwo pieniędzy podatników; nie szczędzi też słów krytyki służbie zdrowia. Do domu wraca Gienek, na sobotni, wspólny obiad przychodzi również Stach. Gienek zauważa korespondencję z banku zaadresowaną na jego nazwisko. Pod naciskami Stacha wyjaśnia bratu, że chodzi o kredyt, który zaciągnął na prośbę Halinki Bartoszewiczowej, swojej dawnej sympatii. Okazało się, że Halina nie zapłaciła na czas kolejnej raty bankowej. Gienek prosi Stacha o dyskrecję; nie chce, aby ta sprawa wyszła na jaw i dowiedziała się o niej Dorota. Gienek jednak postanawia wtajemniczyć w sprawę Wisię, która - ku jego zdumieniu - stara się zrozumieć szlachetność swojego szwagra. Wisia proponuje jak najszybciej porozumieć się z Halinką, aby wyjaśnić przyczynę zwłoki. W czasie, kiedy Gienek próbuje telefonować do Halinki, zjawia się nieoczekiwanie Monika. Przyniosła Wisi pieniądze za wynajem mieszkania, a poza tym przyszła podzielić się wrażeniami z odwiedzin Janusza Radwanowicza w szpitalu. Janusz poprosił Monikę o przebaczenie, przeprosił ją, że postanowił od niej odejść do innej kobiety. Rozmowę przerywa przyjście Doroty, która informuje Gienka, że Iwona wręczyła jej jakieś pokwitowanie przelewu do banku. Ktoś ze znajomych Halinki Baroszewiczowej wpłacił w banku ratę, ale nie zrobił tego w terminie. Gienek jednak nie jest skory do tego, aby szybko wyjaśnić Dorocie sprawę, w którą się bez jej wiedzy uwikłał.