Najpiękniejszym miesiącem w roku jest maj – często możemy
spotkać się z taką opinią. Kwitnące, urzekające swym pięknem drzewa,
soczysta zieleń, śpiew ptaków… sprawiają, że trudno nie zgodzić się z
tym zdaniem. Dla katolików maj jest miesiącem szczególnej czci Matki
Bożej; miesiącem, w którym wieczorne śpiewanie Litanii loretańskiej
ożywia przydrożne kapliczki na trwałe wpisane w nasz rodzimy krajobraz.
Dzisiaj chciałabym opowiedzieć o nabożeństwach majowych, które od
lat gromadzą wiernych na wspólnej modlitwie, tak w kościołach, jak przy
kapliczkach i krzyżach przydrożnych. Treść nabożeństwa stanowi śpiew
Litanii loretańskiej, modlitwa „Pod Twoją obronę” oraz pieśni maryjne.
W kościołach obrzęd odprawiany jest przed wystawionym Najświętszym
Sakramentem, którym na zakończenie wierni otrzymują błogosławieństwo.
Skąd wzięła się taka forma pobożności?
Nim nabożeństwo majowe
zostało oficjalnie zatwierdzone przez papieża w wieku XIX, rozwijało
się całe stulecia, w czym udział mieli czciciele Matki Bożej, którzy
starali się upowszechniać maj jako miesiąc maryjny. Niektórzy
mariolodzy początków nabożeństwa dopatrują się już w V w., kiedy to
wierni Kościoła na Wschodzie odprawiali ceremonie przy figurach Matki
Bożej, ozdabianych kwiatami. Wielkie zasługi w upowszechnianiu majowego
kultu maryjnego położył żyjący w XIII w. król Hiszpanii, Alfons X.
Monarcha w swych wierszach wzywał do szczególnego uwielbiania Maryi w
maju, który to miesiąc, swoim pięknem, niejako sam skłania do tego
wierzących. Z „Leksykonu kultury religijnej w Polsce” Mirosława Korolki
dowiadujemy się, że nabożeństwo majowe powstało we Włoszech w kręgu
jezuitów. Obrzęd ten, początkowo odprawiany w rzymskich kaplicach,
trafił do kościołów zakonnych. Pod koniec XVIII w. nabożeństwo majowe
znane było już we Francji i Hiszpanii, skąd zawędrowało do Niemiec i
Austrii. Papież Pius VII formalnie zatwierdził je w 1815r. Po tym
czasie nastąpił szybki rozwój nabożeństwa, które szeroko
rozprzestrzeniło się również poza kontynentem europejskim.
W
Polsce najdawniejsze udokumentowane źródłowo nabożeństwo majowe
wprowadzili jezuici w pierwszej połowie XIX w. w Galicji. Niezwykłym
zaangażowaniem w upowszechnianiu nowej formy pobożności wykazał się ks.
Karol Antoniewicz. Kapłan ten wydał w 1850r. zbiór siedemnastu pieśni
maryjnych, zatytułowany „Wianeczek majowy”, w którym znalazła się znana
do dziś pieśń „Chwalcie łąki umajone”. Warto zatrzymać się chwilę nad
tym tekstem, niewielkim objętościowo, ale jakże tętniącym radością
uwielbienia Bożej Matki. Co więcej, pieśń jest w jakimś sensie
zachwytem nad pięknem świata, podobnie jak w Hymnie św. Franciszka,
który uwielbiał Boga przez Jego stworzenie. Śpiewający zwraca się do
łąk umajonych, gór, dolin zielonych, źródeł i krętych strumyków, które
wzywa, aby wspólnie z nim chwaliły „Panią świata”! Na koniec woła:
„Wdzięcznym strumyki mruczeniem, / ptaszęta słodkim kwileniem, / I co
czuje, i co żyje, niech z nami sławi Maryję!”
Uczestnictwo w
nabożeństwie majowym jest przede wszystkim przeżyciem religijnym, ale
obok tego również wydarzeniem kulturowym, kontynuacją zapoczątkowanej
przed wiekami tradycji. Na zakończenie zachęcam do przyjrzenia się
polskiej wsi, w której nabożeństwa majowe przy kapliczkach przydrożnych
były i nadal są bardzo popularne. Oto jak zwyczaj ten opisał Wł.
Reymont w powieści „Chłopi”: „Zebrali się przeto odprawiać nabożeństwo
pod cmentarz, kaj pobok bramy stojała mała kapliczka z figurą Matki
Boskiej. Każdego maja przystrajały ją dziewczyny w papierowe wstęgi a
korony wyzłacane i polnym kwieciem obrzucały, broniąc od zupełnej
ruiny, gdyż kapliczka była odwieczna, spękana i w gruz się sypiąca. (…)
Zeszło się sporo narodu i jak się naprędce dało przybrali kapliczkę w
zieleń a kwiaty, ktosik śmieci wygarnął, ktosik żółtym piaskiem
wysypał, że nawtykawszy w ziemię u stóp figury świeczek i lampek
zapalonych, wraz jęli klękać nabożnie. – Kowal przyklęknął na przedzie,
przed progiem, zarzuconym tulipanami a głogiem różowym i pierwszy
zaczął śpiewać.”
LITANIA LORETAŃSKA
Lepiej zrozumiemy charakter modlitwy, jaką jest litania w
ogóle, gdy odczytamy znaczenie słowa „litania”. Pochodzi ono z języka
greckiego, w którym wyraz lite lub leitaneia oznacza prośbę, błaganie.
Pierwotnie słowo „litania” było określeniem pochodu bądź procesji
błagalnej; dzisiaj funkcjonuje już tylko jako nazwa modlitwy błagalnej,
opartej na wyliczaniu próśb, po których – w zależności od osoby, do
której są kierowane – wierni odpowiadają: „zmiłuj się nad nami”, „módl
się za nami”, „wybaw nas, Panie”… Modlitwę zaczyna i kończy wezwanie do
Boga z prośbą o miłosierdzie.
Litanie maryjne – istniało ich wiele
– popularne były już w średniowieczu. Wywodzą się z najstarszej,
pochodzącej z VI w. Litanii do wszystkich świętych. W 1601r. papież
Klemens VIII zakazał układania nowych litanii i zatwierdził jedną,
śpiewaną w Sanktuarium Domku Bożego w Loreto. Początkowo wezwań było
więcej, niż dziś, np. „Mistrzyni pokory”, „Matko miłosierdzia”. W
1631r. zakazano dokładania nowych tytułów bez zatwierdzenia Rzymskiej
Kongregacji Obrzędów. Wszystkie tytuły dodane po tym czasie, np.
„Królowo różańca świętego” w 1675r., „Królowo pokoju” w 1917r. czy
„Królowo rodziny” w 1995r. zostały zatwierdzone przez Stolicę
Apostolską. W polskiej wersji Litanii poszczycić możemy się nazywaniem
Matki Bożej Królową Polski. Tytuł ten, dodany w 1923r., po ustanowieniu
trzeciomajowego święta NMP Królowej Polski, pierwotnie brzmiał „Królowo
Polskiej Korony”; po II wojnie światowej został zmieniony na „Królowo
Polski”.
Zwróćmy uwagę, że litania, choć jest modlitwą błagalną,
zawiera tylko jedną, ciągle powtarzaną prośbę do Matki Bożej: „módl się
za nami”. Niektóre zwroty wskazują na rodzaj pomocy, której błagający
oczekują, potrzebują bądź już jej doświadczyli: „Uzdrowienie chorych”,
„Ucieczko grzesznych”, „Pocieszycielko strapionych”, „Wspomożenie
wiernych” – módl się za nami. Określenia Maryi przyjmują różną postać,
wszystkie zaś razem przepełnione są czcią, miłością i ufnością. Cóż to
oznacza? Tak jak Różaniec nie polega na bezmyślnym odmawianiu „Zdrowaś
Mario”, ale na rozmyślaniu nad tajemnicami życia Jezusa i Maryi, tak i
tutaj bogactwo określeń stosowanych wobec Matki Boga skłania nas,
abyśmy świadomie wymawiali te pełne czci tytuły, rozważając przy tym
głębokie ich znaczenie.
Nazywamy Maryję Świętą, Matką, Panną,
Królową. Wśród inwokacji znajdziemy kilka, które nazwać można
metaforycznymi: „Zwierciadło sprawiedliwości”, „Stolico mądrości”,
„Przybytku sławny pobożności”, „Różo duchowna”, „Wieżo z kości
słoniowej”… - czy próbujemy zgłębiać sens ukryty w tych wezwaniach?
Przyjrzyjmy się ostatniemu z wymienionych: wieża jest symbolem
wychodzenia ponad przeciętność, wyrazem mocy, wznoszenia się do Boga.
Bywa też symbolem dziewictwa. Kość słoniowa jest materiałem zdobniczym,
niezwykle cennym, zbyt cennym, aby wznosić z niego budowle. Tak więc
odniesienie do Maryi określenia „Wieżo z kości słoniowej” ukazuje
wielką, niewyobrażalną wręcz wartość Jej w oczach Boga i ludzi.
Litania
loretańska, znana w Polsce jak i całej Europie od XIX w., jest modlitwą
ciągle żywą, znaną i niezwykle ważną, o czym świadczy choćby fakt
przenikania jej do literatury. Wzruszający fragment powieści „Ogniem i
mieczem” H. Sienkiewicza, wymownie ukazuje, że Litania do Matki Bożej
bliska była sercu polskiego noblisty: „Wówczas na widok łuków i strzał
wysypywanych z kołczanów pod nogi poznał i pan Podbipięta, że zbliża
się godzina śmierci i rozpoczął litanię do Najświętszej Panny. –
Uczyniło się cicho. Tłumy zatrzymały dech, oczekując co się stanie. –
Pierwsza strzała świsnęła, gdy pan Longinus mówił: „Matko Odkupiciela!”
– i obtarła mu skroń. – Druga strzała świsnęła, gdy pan Longinus mówił:
„Panno wsławiona” – i utkwiła mu w ramieniu. – Słowa litanii zmieszały
się ze świstem strzał. – I gdy pan Longinus powiedział „Gwiazdo
zaranna” – już strzały tkwiły mu w ramionach, w boku, w nogach… (…)
Potem, na wpół już z jękiem, powiedział pan Longinus: „Królowo
Anielska” – i to były jego ostatnie słowa na ziemi. – Aniołowie
niebiescy wzięli jego duszę i położyli ją jako perłę jasną u nóg
„Królowej Anielskiej”
Magda Kaźmierczak