Każdy tydzień ma swój numerek, i wiemy, w jakim czasie i co mamy robić. Kiedy malować jaja, kiedy wybrać się po choinkę, kiedy iść na groby, a kiedy przystrajać balkon na procesję, i tak dalej.
Nawet post mamy zaprogramowany. O samym poście to powiem w przyszłym tygodniu, dziś raczej o tym rytmie rocznym.
Znalazłam takie piękne zdanie w książce „To Chrystus przechodzi” św. Josemarii Escriva: "…nie jesteśmy przeznaczeni do jakiegokolwiek szczęścia, gdyż zostaliśmy powołani do zgłębienia wewnętrznego życia Boga Ojca, Boga Syna i Boga Ducha świętego, a w Trójcy i w Jedności Boga – wszystkich Aniołów i wszystkich ludzi."
I ten nasz rok liturgiczny to jest właśnie ten program.
Pewną odpowiedź dostałam też w liście od pani Bogusławy z Krasnego, która przesłała mi wywiad, jaki przeprowadził z nią uczeń miejscowej szkoły podstawowej. Jest tam taki fragment: „Co robić w tym ostatnim okresie życia”, czyli po 40-letniej pracy zawodowej, wobec zbliżającej się emerytury - takie pytanie sobie zadała pani Bogusława. I jakby na to odpowiadając opisuje, jak to poszła na podyplomowe studia „Życie i Myśl Jana Pawła II” w Wyższej Szkole Europejskiej w Krakowie. I tak pisze: „słuchając wykładów, czytając Jego twórczość, ucząc się Jego życiorysu zauważyłam, że są trzy magiczne słowa, które bardzo często się powtarzają, i że są one kluczowe. Najważniejszy to człowiek, który czyni dobro, nie sam, ale we wspólnocie, i to stało się mottem w moim życiu na emeryturze”.
Powtórzę za Panią Bogusławą: człowiek, czynić dobro, we wspólnocie. I kończy ten wywiad: „Starzy ludzie poruszają się wolniej, ale widzą, gdzie idą. Może to wszystko nie jest jeszcze dla młodych, ale wiem, jak czas szybko ucieka”. Święte słowa!
Elżbieta Nowak