Już wiele lat temu czytałam o nim i poruszył moje belferskie serce swoim wyznaniem, do czego sprowadza się według niego dobry wychowawca. Otóż taki wychowawca musi spełniać trzy warunki, a oto one:
- Nie szukać siebie,
- Nie szukać siebie,
- Nie szukać siebie.
Ten pasjonista, który zmarł w 1945 roku mając zaledwie 30 lat, pozostawił trwały ślad po sobie, i miejmy nadzieję że to jeszcze nie koniec jego historii. Ktoś powie, co to za wychowawca, niewiele starszy od swoich wychowanków. Ale on zawsze miał w sobie tego ducha pedagogicznego i potrafił pomagać.
Sama byłam kiedyś nauczycielem, dlatego powiedziałam na początku o moim belferskim sercu, i do mnie bardzo przemawiały słowa Ojca Bernarda. Choć minęło wiele lat, gdy się w nich zaczytywałam, to pamiętam ten główny sens, żeby nie szukać siebie. Bo najważniejszy jest wychowanek i jego rozwój, to jest zadanie dla wychowawcy.
Dam tu, z konieczności bardzo mały przykład fragmentów Jego dzieła – Pedagogium:
(2). Trzeba się zbliżać do poziomu wychowanka
(3). Nie narzucać nigdy gwałtem swoich poglądów, przekonań, argumentów
(4). Okazywać maksimum możliwego uznania dla przekonać, poglądów wychowanka, liczyć się z nimi najwięcej
(6). Nie wytykać błędów dla samego stwierdzenia ich obecności. To ma zazwyczaj tylko negatywne skutki…
I tak dalej.
Czyż taka pedagogika nie jest pociągająca? Czy obecni wychowawcy znają takie zasady?
Elżbieta Nowak