Bo wiadomo, że Siostrę Faustynę nazywa się Sekretarką Bożego Miłosierdzia. Peter Seewald jest dziennikarzem, Paul Johnson autorem powieści historycznych, zaś Ewa Czaczkowska to jakby dwa w jednym, bo i historyk, i dziennikarz oraz publicysta. I jeszcze jedno. Oni są mężczyznami, a Pani Ewa oczywiście kobietą. I pisze o kobiecie.
Książki te, każda na swój sposób, próbują zmierzyć się – najpierw z człowieczeństwem Boga, a teraz – ze świętością człowieka.
Wgłębiając się w opisywaną historię Świętej Faustyny człowiek zaczyna niemal niepostrzeżenie śledzić treść opowieści pod kątem znajomych mu skądinąd miejsc i ludzi. Ja na przykład natrafiłam na ślad ks. Stanisława Strzeleckiego, ucznia ks. Michała Sopoćki, który daje tu świadectwo o swoim nauczycielu. Sam też brał już udział w procesie beatyfikacyjnym księdza Sopoćki. A dla mnie do redakcji przysłał swoje dwie książki: „Mój rok 1944” i „Moje korzenie i wczesne życie” – istna kopalnia polskich realiów minionych lat wojennych i powojennych. Nie mówiąc już o klasztorze Sióstr Miłosierdzia przy ul. Żytniej w Warszawie, gdzie przez jakiś czas tuż obok, w siedzibie Episkopatu Polski, mieściła się gościnnie radiowa redakcja katolicka zaraz po jej powstaniu, w 1989 r. Był to właściwie jeden wspólny teren, rozdzielony administracyjnie. To tam, w ogrodach, Jan Paweł II spotkał się z telewizyjnym „Ziarnem”. I dopiero teraz, po tej lekturze, widzę, jak blisko historii wtedy byłam – okno w okno. Patrząc dzisiejszymi oczami, jak święta Faustyna przechodziła lekkim krokiem przez historię naszej Polskiej Ziemi – a dzięki dołączonym mapom możemy stwierdzić, jak dokładnie przemierzyła naszą Ojczyznę w ówczesnych granicach, to tak jakby trochę brała ją w swoje posiadanie. A pośrednio - powierzała przecież opiece Bożego Miłosierdzia.
Elżbieta Nowak