Czasem nawet nie tyle obudziły, bo to zbyt łagodne określenie. Raczej ruszają na nas z całą siłą i zalewają nas jak fale tsunami. Tak stało się i tego dnia, gdy usłyszałam o uroczystości, jaka ostatnio odbyła się w Grybowie.
A było to nadanie tytułu Bazyliki Mniejszej Parafii pw. Św. Katarzyny Aleksandryjskiej, w Sanktuarium Matki Bożej Przedziwnej w Grybowie. Eucharystii przewodniczył ks. abp Celestino Migliore - Nuncjusz Apostolski w Polsce. Grybów. Małe i urokliwe miasteczko na południu Polski, na trasie do Krynicy Górskiej. Bywałam tam ze śp. Tatą, który pracował latem na delegacji z Politechniki Warszawskiej w tamtejszym ośrodku. I był to sposób na wakacje w górach dla dzieci, jak i nad morzem, w podobnym ośrodku Politechniki, w Sarbinowie. Opalaliśmy się na łączce za domem, grało radio - Szarotka na tranzystorach, a melodia przewodnia Lata z Radiem rozlewała się po okolicy. Gdy zajeżdżali studenci Geodezji na praktyki, miasto ożywało dodatkowo - „Przyjechały inżyniery”! - i byli bardzo żywotni i pełni młodzieńczej inwencji, szczególnie podlewanej wybornym miejscowym piwem. Jak to studenci. Lokalna rzeczka, w której się chlapaliśmy łażąc po kamienistym dnie, potrafiła nagle zamienić się w szalejący żywioł, a wtedy zmiatała wszystko po drodze. I to nie były żarty. Piękny kościół w Rynku zawsze w niedziele pełen był ludzi, często mężczyźni pozostawali na zewnątrz, by po mszy podążyć szparkim krokiem na swoje męskie niedzielne spotkania przy tym piwku.
Teraz ludzi było o wiele więcej, biskupi, dziesiątki księży, liczni wierni, dużo dzieci i młodzieży. Co za wspaniała uroczystość. Od moich czasów Grybów stał się z miasteczka - prawdziwym miastem. Poszedł naprzód, rozwinął się. Urody mu nie brakowało nigdy, ale chyba jeszcze bardziej wypiękniał od tej nowej Bazyliki. Tylko my, z dala, zajęci własnym sprawami, tego nie widzimy.
Elżbieta Nowak