Kuchnia jako ścieżka poznania kultury regionu? Czemu nie! Zwłaszcza, że będąc w Kolbuszowej, znajdujemy się „w jedynym miejscu we wszechświecie”, w którym poznać można potrawę pod intrygującą nazwą „kapusta ziemniaczana”.
- To bardzo sycąca zupa – mówi Agata Front, przewodniczka odpowiedzialna także za promocję skansenu. – Co ciekawe, nie uświadczymy w niej choćby listka kapusty. Ale przez to, że ziemniaki na nią są tarte i kiszone podobnie jak kapusta właśnie, tak się ją nazywa.
- To typowa dla okolic Kolbuszowej potrawa. Przygotowuje się ją jeszcze w miejscowości Bulaj, koło Suczawy w Rumunii, bo jest to miejsce zasiedlone przez ludzi z tych terenów – dodaje Janusz Radwański, przewodnik i etnograf.
Możemy także zawitać do kuchni kolonistów niemieckich, a tam dowiedzieć się, co przygotowywano w bratrurze i dlaczego wielka emaliowana miska jest wmontowana w piec. Dom Niemców osiadłych w tych okolicach jest reprezentowany przez chałupę z Bożej Woli. To najnowszy, otwarty kilka tygodni temu, obiekt skansenu w Kolbuszowej. Zaobserwujemy tam układ niemieckiego gospodarstwa – różniący się od gospodarstwa polskiego, dowiemy o mieszanych małżeństwach polsko-niemieckich.
W młynie wodnym Agata Front opowiada o wiejskiej ekonomii. Tu nic nie mogło się zmarnować, mieszkańcy wsi wykorzystywali każde ziarenko, nic nie mogło się zmarnować.
- Tu z odwiedzającymi nas dziećmi liczymy jak dużo czasu musi minąć od zasiania ziarenka do wyprodukowania chleba – nasza przewodniczka wylicza: – Czas od siania, poprzez dbanie o plony, żniwa, zawiezienie do młyna, wyprodukowanie mąki, po wypieczenie chleba to około siedmiu miesięcy. Tyle trzeba było czekać na tę jedną kromkę chleba. Po takich obliczeniach przychodzi refleksja, zdobywa się szacunek do pracy, do żywności. Myśli więcej nad ekologią. W młynie można się sporo nauczyć!
Wiele dowiemy się też w karczmie, którą dawniej prowadziła żydowska rodzina Zellerkrautów. Stąd, w ścianie przy piecu znajdziemy niewielkie drzwiczki – za nimi znajduje się zimny szabaśnik, w którym Zellerkrautowie trzymali potrawy przygotowane na sobotnie święto. Obok karczmy znajdował się sklep – miejsce zaopatrujące mieszkańców wsi w te wszystkie utensylia, których nie byli w stanie wytworzyć sami. Poza naftą, mydłem czy naczynimi, mogli tu też kupić… ryż czy olej palmowy. Dlaczego? To w audycji tłumaczy Janusz Radwański.
Oczywiście Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej to wiele, wiele więcej niż kulinaria. Instytucja zaprasza zwiedzających do wzięcia udziału w wielu ciekawych wydarzeniach – zabawach, warsztatach, zajęciach edukacyjnych… Warto śledzić profile społecznościowe i stronę internetową skansenu w Kolbuszowej.
Dziękujemy za gościnę, Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej.
***
Tytuł audycji: folkowy Poranek Dwójki
Materiał: Monika Gigier
Data emisji: 28.10.2023
Godzina emisji: 8.50