Na debiucie Wiano muzykę ludową spod znaku pieśni sutarines wplotły w krajobraz codzienności, kuchni, grając też na przedmiotach codziennego użytku, Osty w baśniowej formie podkreślały wątki kobiece, wyznaczając im dalszy kierunek. Siostry rzeki element zaangażowania rozwijają: tematem jest kobiecość, ale też natura i jej siły – tytuł nieprzypadkowo odnosi się do akcji pod tą samą nazwą. Rzeka jest tu nie tylko punktem zaczepienia do snucia opowieści, ale zwróceniem uwagi na ekologię.
Siostry rzeki to ponadczasowa opowieści złożona z oryginalnego brzmienia i ustnego przekazu. Synteza tradycji i pomysłu na ludowość XXI wieku. Jest w ich muzyce czułość i zdecydowanie. Lekkość i siła. Trzecia płyta to ukonstytuowanie stylu i języka tej grupy, charakterystycznego i rozpoznawalnego od pierwszych minut.
Chociaż na pierwszy odsłuch słyszalne są instrumenty dla zespołu charakterystyczne w brzmieniu – jak skrzypce, bęben ramowy, wilcze basy, kankle czy różnej maści grzechotki – Basia Songin, Zosia Zembrzuska i Kasia Kapela skrupulatnie różnicują swoją muzykę. Czerpią z tradycji, którą łączą ze współczesnością. Osobliwe brzmienie generują już wokalnie – "Lila gąski" to najpierw szept, potem polifoniczne przeplatanie się trzech głosów, a potem beatbox, który nadaje wyraźny rytm kompozycji. "Przemijanie" to z kolei efemeryczna muzyczna wokalna powłoka, która mogłaby zafunkcjonować jak instalacja dźwiękowa; instrumenty są rozmyte, brzmią wręcz jak stworzona od podstaw elektroniczna smuga.
Sutari Music/Sutari Nurt
W parze z muzyką idą teksty – z jednej strony trio czerpie z tych tradycyjnych, z drugiej po raz pierwszy zdecydowały się na napisanie własnych. Liryczne 'Lila gąski", których bohaterka przepłynąć przez wodę nie może czy pieśń weselna od oczepin "Łado" to ludowość ukazana w odświeżonym i arcyciekawym świetle. Obok są mantryczne "Kośniczki" z niuansami do uchwycenia w każdej kolejnej zwrotce czy najlepszy na płycie "Nurt" opowiadający o kobiecej hierarchii opisanej sugestywnie i znacząco przez pryzmat różnych rekwizytów i wydarzeń. Autorskimi tekstami zespół wpisuje się w tradycyjną tematykę, ale jednocześnie zachowują stylistyczną autonomię, wychodząc poza utarte ścieżki.
Ta niezależność i charakter słychać też w muzyce i nieoczywistej budowie utworów. Sutari progresywnie podchodzi do ich kompozycji: w "Kośniczkach" szybkie wyśpiewywane słowa w połowie zwalniają, przechodzą najpierw w szamańskie szepty, a potem z wcześniejszego tekstu słyszymy sylaby, słowa pocięte na wyrywki; dźwiękowe powidoki tego, co było wcześniej. W końcu donośny śpiew często tak właśnie rezonuje. Z kolei finałowa "Toń" to polifoniczny szczyt do tego stopnia, że trudno z tego głosowego harmidru wyłapać słowa i ich sens; trzeba się w nie głęboko zanurzyć.
Sutari wokalne polifonie frapująco zestawiają z muzyką, budując wyjątkową i magiczną opowieść. Są w tym naturalne, to co stare łączą z tym, co nowe. A kiedy w końcu piszą własne teksty nie ma w nich stylizacji czy cepeliady, ale lekkość i współczesny wymiar. Siostry rzeki to ponadczasowa opowieści złożona z oryginalnego brzmienia i ustnego, międzypokoleniowego przekazu. Synteza tradycji i pomysłu na ludowość XXI wieku. Jest w ich muzyce czułość i zdecydowanie. Lekkość i siła. Trzecia płyta to ukonstytuowanie stylu i języka tej grupy, charakterystycznego i rozpoznawalnego od pierwszych minut.
Jakub Knera
Sutari
"Siostry Rzeki"
AAUU records
Ocena: 4/5
***
Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.